Zofia Nałkowska - polska Messalina

Zofia Nałkowska była obdarzona niepospolitą intuicją literacką, ale kolejnych partnerów życiowych wybierała fatalnych: erotomanów, despotów i megalomanów, którzy żerowali na jej sławie i żyli na jej koszt. Autorka "Granicy" i "Medalionów" nigdy do końca nie uwierzyła w swoją urodę, chociaż adorowano ją do późnej starości

Intuicja literacka
Źródło zdjęć: © Zofia Nałkowska/domena publiczna

/ 13Intuicja literacka

Obraz
© Zofia Nałkowska/domena publiczna

Nazywana "polską Messaliną" pisarka w swoich utworach domagała się dla kobiet równego prawa do swobodnej miłości i doznań seksualnych. I uwolnienia od najważniejszego życiowego celu - macierzyństwa. Ale feministką w pełnym tego słowa znaczeniu nie była nigdy.

/ 13Inteligentna kokietka

Obraz
© Rodzina Nałkowskich; Zofia stoi pierwsza od lewej/domena publiczna

Już od wczesnej młodości uwielbiała kokietować i flirtować, a do życia jak powietrza potrzebowała podziwu. Mogła być niezwykle inteligentną i oczytaną, jednak by liczyć się dla mężczyzn, musiała przyciągać spojrzenia. "Wiem, że się podobam, wiem, że mię chwalą. W każdym kole mam jakąś oddaną mi osobę, która powtarza mi, co o mnie mówią, Nie jest trudno się podobać, trzeba tylko nie być szczerą. Na zewnątrz przedstawiam, jak powiedział T. połączenie zimnej rozwagi z namiętnością. To dobrze, bo w rzeczywistości jestem sentymentalna i nawet egzaltowana. Ani mądra, ani niezwykła, tylko smutna. Pociesza mię, gdy się podobam - dlatego kokietuję ludzi. Nigdy nie jestem szczera i to jest tajemnicą mego powodzenia" - notowała w "Dziennikach" kilkunastoletnia wówczas Zofia, która po ukończeniu pensji Anieli Hoene została "panną na wydaniu".

O studiach nie miała co marzyć, gdyż jej rodzice: geograf i publicysta Wacław Nałkowski i Anna (z domu Safrankova) od zawsze zmagali się z brakiem pieniędzy. Zofia ubolewała, ponieważ od zawsze uwielbiała się uczyć i obdarzona była "tęgim umysłem". Skoro jednak czekało ją życie małżeńskie, szukała jego plusów (polepszenie statusu materialnego, a co za tym idzie - więcej środków na eleganckie stroje czy wyjścia do teatru). Nałkowska miała jednak przekonanie, że jej partnerem życiowym nie może zostać mężczyzna, który "niczym nie imponuje".

/ 13Toksyczny związek z pierwszym mężem

Obraz
© Leon Rygier, 1933/domena publiczna

A Leon Rygier, jej pierwszy małżonek, niewątpliwie ją oczarował, chociaż nie krył przed nią przeszłości erotycznej i opowiadał młodej narzeczonej (ze szczegółami!) o swoich podbojach. Ten przeciętny poeta i prozaik już na początku związku mocno dawał się jej we znaki. Ostrzegano ją także przed związkiem z nim. Nie słuchała. "Miłość Rygiera przynosi mi zawsze olśniewające, przenikające ciepłem blaski słoneczne i potworne, torturowe chwile trwogi i cierpienia" - pisała w 1903 roku, kiedy to miała za sobą już prozatorski debiut. Było nim opowiadanie "Orlica" wydrukowane w piśmie "Ogniwo". Rok później ukazały się "Lodowe pola" (pierwsza z trylogii "Kobiety").

Równolegle prowadziła dzienniki, bo tylko tutaj mogła być naprawdę sobą i pożalić się na małżonka, który wkrótce pokazał swoją prawdziwą twarz. Bez skrupułów uwiódł ich służącą, Andzię (dużo później stała się ona pierwowzorem Justyny z "Granicy". Co ciekawe - po latach została również jego trzecią żoną!), a później kolejne panie ze wspólnego towarzystwa. Po kilku latach pisarka miała dość. "W poranki po nieprzespanych nocach rozpacza nad tym, że nie został oceniony. Odgraża się, że napisze dramat, który da mu sławę. Poza radością dnia pociechą jest dla niego, że podoba się kobietom, że ma zalety towarzyskie. Cieszy się różnymi drobiazgami, na przykład wydrukowaniem wiersza, występem na koncercie. Jest filozoficznie zadowolony z życia. Przez pięć lat nie przeczytał żadnej książki" - ironizowała, ale nie umiała ostatecznie zakończyć tego małżeństwa, mimo jawnych zdrad Rygiera.

/ 13Nałkowska bojowniczką o prawa kobiet? Niekoniecznie

Obraz
© Tadeusz Boy-Żeleński/domena publiczna

W 1907 roku na Zjeździe Kobiet wygłosiła referat przeciw hipokryzji obyczajowej panującej w małżeństwach. "Cały ustrój dzisiejszego życia erotycznego opiera się na jawnej poligamii" - dowodziła. I doskonale wiedziała, o czym mówi, chociaż bojowniczką o prawa kobiet nie została nigdy. Według Hanny Kirchner ten początkowy manifestacyjny feminizm był w jej przypadku jedynie pewną formą młodzieńczego buntu, później nieco wycofała z ostrych poglądów. Choć w dobie międzywojnia, mając już wielki autorytet, chętnie wypowiadała się w kwestiach społecznych, nigdy nie występowała jako działaczka ruchu kobiecego. Na przykład nie poparła Tadeusza Boya-Żeleńskiego w jego wysiłkach o prawo kobiet do świadomego macierzyństwa.

Po półoficjalnym rozstaniu z Leonem Nałkowska rzuciła się w wir życia towarzyskiego i romansów. A powodzenie miała ogromne - Zakochał się w niej młodziutki dziennikarz Jakub Appenszlak i wielki krytyk Ignacy Matuszewski, ale ona w tym czasie romansowała z Józefem Szperem i Janem Lorentowiczem (obaj mieli żony). Natomiast jej wielką niespełnioną miłością w tamtym okresie był prawnik i żołnierz Legionów Polskich, Edmund Szalit, z którym jednakże łączyła ją tylko więź psychiczna (on także był żonaty, a mająca jeszcze skrupuły Zofia nie chciała niszczyć tego związku). Jego śmierć w 1915 roku bardzo ją zabolała.

/ 13Drugie małżeństwo z tyranem

Obraz
© Jan Jur-Gorzechowski/domena publiczna

W 1922 roku powtórnie wyszła za mąż, za podpułkownika Jana Jura-Gorzechowskiego, byłego działacza PPS i organizatora Legionów, który dopiero po kilku latach zostawił dla niej żonę i trójkę dzieci. Małżonkowie przenieśli się do Zameczku pod Wilnem, a następnie do Grodna, gdzie Gorzechowski pełnił funkcję dowódcy żandarmerii. Jur był zaborczym tyranem, który kontrolował każdy aspekt życia pisarki (czytał nawet jej prywatne zapiski!) i odcinał ją od dawnego życia. Jej głównym zadaniem stało się więc gotowanie, dbanie o dom i oczywiście o kapryśnego partnera, który prawie nie był zadowolony z jej wysiłków. Dawna "lwica salonowa" zmieniła się w tym związku w zwykłą kuchtę.

W 1930 roku Nałkowska wydała dramat "Dom kobiet", który odniósł wielki sukces zarówno w Polsce, jak i za granicą. Jej drugi mąż sportretowany w nim został pod postacią Krzysztofa, który poza swoją połowicą ma jeszcze dwie kochanki, a do tego nieślubne dzieci. Na premierze Zofia nie ukrywała łez, co zresztą niespecjalnie dziwiło obecnych tam gości. Większość z nich bowiem od dawna wiedziała o despotycznym charakterze Gorzechowskiego i jego skokach w bok. Jur stał się archetypem mężczyzny w książkach Nałkowskiej, cały korowód postaci odtwarzał jego słowa i gesty. Hrabia Emil, pułkownik Żelawa, pułkownik Omski w "Romansie Teresy Hennert" - to tylko niektóre z nich.

/ 13To ona odkryła Bruno Schulza

Obraz
© Bruno Schulz/domena publiczna

Od 1926 roku Zofia mieszkała w Warszawie, gdzie została wiceprezesem Polskiego PEN Clubu (później pełniła również funkcję prezesa). Współpracowała m.in. z "Tygodnikiem Ilustrowanym", "Kobietą współczesną" i "Wiadomościami Literackimi". Prowadziła salon literacki, w którym zbierali się uznani, ale także aspirujący twórcy ( Witold Gombrowicz , Jan Kott , Tadeusz Breza).

"A Nałkowska w tym właśnie najbardziej się lubowała - w wywąchiwaniu talentu, w wyszukiwaniu wartości, choćby takich co to nie dojrzysz bez lupy. Przynoszono jej skrypt nikomu nieznanego poety, a po trzech dniach już dyskutowano o nim na herbatce. I nieraz ten jej zmysł nowości przynosił owoce: ona odkryła Schulza , utorowała drogę Rudnickiemu, Brezie, poparła Piętaka, mnie też nie odmówiła pomocy i rady - nic dziwnego, że młodzież garnęła się do niej. Ona też garnęła się do młodzieży, będąc przy swoich latach zdumiewająco żywotna, wzbudzając zazdrość innych kobiet, które mówiły z przekąsem: - literatura konserwuje..." - zauważył autor "Pornografii" we "Wspomnieniach polskich", felietonach, które zostały napisane na zamówienie Radia Wolna Europa w latach 1959-61.

Gombrowicz miał całkowitą rację, bowiem "Sklepy cynamonowe" Schulza początkowo nie spotkały się z uznaniem, ale Nałkowskiej bardzo spodobały. Przekonała więc wydawców, że trzeba je wydać. Sam zainteresowany nie dałby rady tego zrobić.

/ 13Dziwny związek z Karolem Szymanowskim

Obraz
© Karol Szymanowski/domena publiczna

Cztery lata po zakończeniu drugiego małżeństwa, w 1933 roku, autorka "Niedobrej miłości" jako jedyna kobieta została członkinią Polskiej Akademii Literatury, jednak nie umiała się z tego cieszyć. Martwiła ją nieuchronnie zbliżająca się starość i związane z nią choroby oraz kolejne rozczarowania miłosne. Zauroczona była wówczas "pięknym" i niezwykle zdolnym kompozytorem, Karolem Szymanowskim. Ten dziwny związek z góry był jednak skazany na porażkę, bowiem Szymanowski był zdeklarowanym homoseksualistą. Zofia jednak przez długi czas nie przyjmowała tego do wiadomości.

"Wciąż o nim słyszę same zachwyty, same zdumienia, o jego urodzie i łaskawości, o jego wielkości i prostocie - i o tym co jest skazą na nim, jako o czymś wstydliwym i sensacyjnym [...]. A jeszcze legendy o jego chłodzie, którego nie przełamie żadna" - zaznaczyła w 1930 roku, najwidoczniej się usprawiedliwiając. W każdym razie jest faktem, że tych dwoje niezwykłych ludzi przeżyło razem piękne chwile przyjaźni zabarwionej miłością.

/ 13Romans z Bogusławem Kuczyńskim

Obraz
© Bogusław Kuczyński/domena publiczna

Tymczasem Nałkowską coraz brutalniej dopadała myśl, że jest stara i nic wartościowego ją już nie czeka. Było to oczywistą nieprawdą, ponieważ wciąż się podobała i to coraz młodszym mężczyznom. W 1934 roku z polecenia Poli Gojawiczyńskiej 26-letni literat, Bogusław Kuczyński został jej sekretarzem. Znajomość ta przerodziła się później w bliski związek uczuciowy, chociaż nie do końca oficjalny, ponieważ autorka "Granicy" nie miała rozwodu.

Romans ten - z przerwami - będzie trwał aż do śmierci pisarki. Kuczyński, podobnie jak i poprzedni partnerzy Nałkowskiej, był tyranem i erotomanem, starannie dokumentującym swe romanse (notatki trzymał w komodzie w mieszkaniu, które Zofia dzieliła z chorą matką). Dodatkowo izolował ją od Anny Nałkowskiej, czego obie nie mogły mu wybaczyć. Sprawdził się jednak jako jej pełnomocnik i organizator życia literackiego. Ten nie do końca spełniony twórca, przedstawił perypetie pierwszego rozstania ze "swoją ukochaną" w opowiadaniu "Pobojowisko" z 1940 roku.

/ 13Konspiracyjne życie literackie

Obraz
© mat. wydawnictwa

Po wybuchu II wojny światowej pisarka (która - jak przekonywała w dziennikach - była na nią gotowa), opuściła Warszawę, do której jednakże wróciła po miesięcznej wędrówce na wschód. W okresie okupacji wraz z siostrą Hanną i matką utrzymywały się z prowadzenia trafiki i zaliczek otrzymywanych od Zbigniewa Mitznera (Był on przedstawicielem konspiracyjnego wydawnictwa "Wisła", a jako agenta zatrudnił poetę Czesława Miłosza. Mitzner podpisywał z twórcami umowy na okres powojenny i wypłacał zaliczki na wznowienia starszych utworów).

Pieniądze te umożliwiły Zofii pracę nad rozpoczętą wówczas powieścią "Węzły życia" (Nałkowska mocno trudziła się nad tym utworem, a i tak został on słabo oceniony przez krytyków). Często wyjeżdżała na wieś, majątku swojej serdecznej przyjaciółki, Zofii Villaume-Zahrtowej, który znajdował się w Adamowiźnie pod Grodziskiem Mazowieckim. Mogła tam w spokoju tworzyć i nie martwić się o środki do życia. Czasami przyjmowała nawet pisarzy i ludzi sztuki (Jarosława Iwaszkiewicza, Jerzego Borejszę, Jerzego Putramenta).

10 / 13"Medaliony": Świat "koszmaru i zdumienia"

Obraz
© wyd. Zielona Sowa

Po wyzwoleniu mieszkała najpierw Łodzi, bo to tam wówczas koncentrowało się życie kulturalne Polski (ówczesny prezydent Bolesław Bierut miał w planach uczynienie z tego robotniczego miasta stolicy kraju!), a od 1950 roku ponownie w odbudowującej się stolicy. W Łodzi odwiedził ją nawet Marek Edelman, jeden z przywódców Żydowskiej Organizacji Bojowej, i poprosił, by napisała przedmowę do jego książki "Getto walczy". Nałkowska oczywiście nie odmówiła, zwłaszcza, że w getcie zginęło wielu ludzi, których znała i ceniła, m.in. Janusz Korczak. ("Stary Doktor" i wychowankowie Domu Sierot zostali wywiezieni do obozu w Treblince w sierpniu 1942 roku).

Autorka "Dzienników" uczestniczyła również w pracach Głównej Komisji Badań Zbrodni Niemieckich, czego efektem był oszczędny w środkach wyrazu tom opowiadań "Medaliony" , w którym przedstawiła świat "koszmaru i zdumienia".

11 / 13''Całkowicie rozbita''

Obraz
© Jerzy Zawieyski/domena publiczna

Jej przyjaciel Jerzy Zawieyski wspominał w szkicu "O Zofii Nałkowskiej", że pisarka wracała z wyjazdów do obozów w Oświęcimiu i Brzezince "całkowicie rozbita" i nie chciała mówić o tym, co tam zobaczyła. "Raz tylko - pisze Zawieyski - powiedziała twardo (...), że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za to, co się stało. I tylko ci są w porządku, co tam zginęli. Na każdym z nas ciąży wina. Choćby ta wina, że żyjemy".

Niemłoda już przecież Zofia nie pasowała do "nowych czasów", chociaż wciąż była liczącą się autorką. Ale "poprawne polityczne" pisarstwo niezwykle ją męczyło. Zastanawiała się, czy jeszcze kiedykolwiek będzie można tworzyć "tak jak się chce". Ale wokół niej i wtedy nie brakowało zafascynowanych nią młodych literatów i artystów.

12 / 13"Nałkowska zrobiła się gładka na gębie i szyjsku"

Obraz
© Maria Dąbrowska/domena publiczna

Maria Dąbrowska , młodsza od Nałkowskiej o pięć lat, nazywana była przez nią "staruszką". Autorka "Nocy dni" zazdrościła jej bowiem nie tylko literackiej sławy, ale także urody. "Nałkowska olśniewała. Trzymała się coraz lepiej, musi mieć świetnych masażystów i kosmetykarzy, bo nawet gładka się zrobiła na gębie i na szyjsku. I co za ton, co za pewność siebie, już nie znakomitej pisarki, ale wielkiej figury politycznej! Co za protekcjonalne kiwanie paluszkiem na mężczyzn, którzy w podrygach podbiegają, by jej podać papierosa lub przyjąć w ucho jakieś szeptane zlecenie królowej. Byłam zaskoczona, nigdy jej jeszcze nie widziałam w tak triumfującej, apodyktycznej formie. Musi mieć chyba jeszcze kochanka, bo niepodobna, by same tylko sukcesy w karierze dały jej taki tupet!" - zanotowała Dąbrowska lutym 1947 roku, a przecież Zofia miała już wtedy 63 lata!

Tymczasem autorka "Romansu Teresy Hennert" w tym okresie życia jeszcze intensywniej rozmyślała o swojej - jej zdaniem - przebrzmiałej już krasie. "Jestem młoda i stara jednocześnie! Jestem sobą w dwóch różnych epokach!" - zauważyła ze zgrozą. Tego skupienia na sobie i poszukiwania ciągłej adoracji nie mógł jej wybaczyć Miłosz, który po przeczytaniu "Dzienników" z okresu wojny zgryźliwie skomentował: "Komiczna samiczość starej kobiety, oglądającej się bez ustanku na spojrzenia mężczyzn i ich komplementy, ze swoją listą byłych mężów i kochanków".

13 / 13"Starość (...) głupie okrucieństwo o niepojętym znaczeniu"

Obraz
© wyd. Bellona

Ostatnim mężczyzną w życiu Nałkowskiej był młody pisarz, homoseksualista, Wilhelm Mach, który pomagał jej z korektą i przepisywaniem tekstów. Zofia pozwalała mu siedzieć za swoim biurkiem, kiedy sama leżała w "ładnym i śmiałym negliżu", a on odganiał od niej powracające myśli o "zdychaniu" i nieuchronnym upływie czasu. "Starość - cóż za urągowisko, co za kpiny, dzikie, głupie okrucieństwo o niepojętym znaczeniu" - irytowała się bez ustanku, ale przeciwdziałać jej nie mogła.

W grudniu 1954 roku doznała rozległego wylewu. Zmarła po kilku dniach pobytu w szpitalu, chociaż wydawało się, że lekarzom uda się ją odratować. Została pochowana na Powązkach, a data urodzenia, którą wykuto na jej grobie, jest późniejsza o rok. "Ledwie o rok" - powiedziałaby Nałkowska.

W tekście znajdują się fragmenty książek:
I. Kiezler, "Nałkowska i jej mężczyźni. Zwolenniczka wolnej miłości i praw kobiet" , wyd. Bellona, Warszawa 2015.
H. Kirchner, "Nałkowska albo życie pisane" , wyd. W.A.B, Warszawa 2011.

Wybrane dla Ciebie

Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Po "Harrym Potterze" zaczęła pisać kryminały. Nie chciała, żeby ktoś się dowiedział
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Wspomnienia sekretarki Hitlera. "Do końca będę czuła się współwinna"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Kożuchowska czyta arcydzieło. "Wymagało to ode mnie pokory"
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
Stała się hitem 40 lat po premierze. Wśród jej fanów jest Tom Hanks
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
PRL, Wojsko i Jarocin. Fani kryminałów będą zachwyceni
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Zmarł w samotności. Opisuje, co działo się przed śmiercią aktora
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Jeden z hitowych audioseriali powraca. Drugi sezon "Symbiozy" już dostępny w Audiotece
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Rozkochał, zabił i okradł trzy kobiety. Napisała o nim książkę
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Wydawnictwo oficjalnie przeprasza synów Kory za jej biografię
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Planował zamach na cara, skazano go na 15 lat katorgi. Wrócił do Polski bez syna i ciężarnej żony
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
Rząd Tuska ignoruje apel. Chce przyjąć prawo niekorzystne dla Polski
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]
"Czarolina – 6. Tajemnice wyspy": Niebezpieczne eksperymenty [RECENZJA]