Czego trzeba dobrej książce? Pomysłu i dobrej jego realizacji. Tym właśnie wyróżnia się Doktor Glas, pomijając oczywistą, rzucającą się w oczy, wybitną lapidarność. Już na pierwszy rzut oka wydaje się nam, że szkoda na tę książkę czasu. Po co się w ogóle wysilać dla takiej „broszurki”? Może po to, by uświadomić sobie, że to nie bujność, ale wyrafinowanie, nie mnogość, ale oszczędność są prawdziwym skarbem pisarza. W tym wypadku wszystko to składa się w opowieść o lekarzu. Samotnym mężczyźnie, który poprzez swoją pracę, ale i pewnego rodzaju „hobby”, przygląda się sztokholmskiemu mieszczaństwu. Jednak to nie jego obserwacje są podstawą fabuły. Staje się nią dramat, który rozpoczyna przybycie pewnej pacjentki. Okazuje się nią być młoda żona podstarzałego pastora, która zdradza lekarzowi pewien sekret. Otóż młoda kobieta jest zakochana i to z wzajemnością, lecz ma jeden problem, pragnie uniknąć zbliżeń z mężem. Nie może go opuścić, ale nie potrafi spełniać jego oczekiwań w stosunku do „obowiązków
małżeńskich”.
To problemy nie przystające do epoki, ani świata, w którym żyje, w którym powinna być grzeczną żoną, nie skarżącą się, nie proszącą o więcej. Zadowoloną ze swojej pozycji społecznej. Doktor Glas, wzruszony jej historią, a może nawet zakochany w niej samej, postanawia jej pomóc, dla niego te problemy to codzienność. Najpierw wybiera proste środki, rozmawia z mężem pacjentki, odwołuje się do religii, problemów zdrowotnych pastora, aż w końcu zastanawia się poważnie nad zabiciem go. Wydaje się, iż nasz bohater zdaje się łatwo podporządkować młodej kobiecie. Jest nią zauroczony. Aż na tyle, by zabić. By zniszczyć swoją moralność, którą przecież stawiał wyżej od moralności mieszczan, od ich póz i kłamstw. Zamordowanie starego pastora wydaje się być jedyną słuszną drogą. Zarazem rozgrzeszeniem, jak i pokutą, dobrym uczynkiem, jak i przewinieniem. Jednak czy on, jako lekarz, może odebrać życie? Czy ten, który ma strzec życia, może przerwać jego nić? Zbyt wcześnie?
Hjalmar Soderberg znany z krytyki zakłamania religijnego, stworzył to niewielkie dzieło w 1905 roku. Proste, jakby specjalnie pozbawione przesadnych metafor, rozbudowanych scen i opisów, by łatwo dotarło do każdego czytelnika. Tylko w jakim celu? Czy Soderberg chciał w tej sposób przedstawić swoją pogardę dla „malowanej” moralności oraz przeciwstawić się chrześcijaństwu oraz protestanckiemu sposobowi myślenia? A może chciał tylko przedstawić historię człowieka, który pokochał niedostępne? Ofiarować czytelnikowi opowieść – dziennik, pełną intrygujących przemyśleń i filozoficznych dysput, miejscami nawet zabawną. Poruszającą takie tematy jak seksualność, religia czy erotyzm, aborcja oraz eutanazja. Można by rzec, że Soderberg, stworzył świat w pigułce. Jeszcze bardziej wstrząsający, niż we wcześniejszej powieści Młodość Martina Bircka.