"Yakari – 10. Wielka nora": Niebezpieczne zabawy - recenzja komiksu
Podobno ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale chociaż Yakari w "Wielkiej norze" jej ulegnie, to nie skończy się to dla niego aż tak źle. Najważniejsze jest zaś to, że przygody małego Indianina dostarczą czytelnikom sporo emocji.
Kiedy widzimy, jak główny bohater znajduje nieopodal obozu ułożone z patyków strzałki, doskonale rozumiemy jego chęć dowiedzenia się, dokąd one prowadzą. W efekcie trafia on w towarzystwie Małego Pioruna do miejsca, w którym wcześniej nigdy nie był. Okazuje się, że wśród tych wzgórz chowa się przed nim ktoś znający imię chłopca.
Niedługo później będziemy z rozbawieniem obserwować, jak Yakari jest wodzony za nos przez pewnego niedźwiadka. Podobnie jak mały Siuks zastanawiamy się, w jaki sposób miś potrafi momentalnie znikać i pojawiać się w zupełnie innym miejscu. Tytułowa wielka nora, na którą w końcu natrafia Indianin, stanowi zaś zaledwie część wyjaśnienia. Tak naprawdę jesteśmy bowiem świadkami figla, który postanowili spłatać głównemu bohaterowi jego zwierzęcy przyjaciele.
To jednak nie koniec wydarzeń, którymi będziemy się emocjonować w "Wielkiej norze". Rozochocone towarzystwo nie ma zamiaru tak szybko kończyć zabawy i w efekcie sytuacja wymyka się spod kontroli. Przekonamy się, że podziemne korytarze to tylko pozornie doskonałe miejsce na beztroskie harce, bo w niesprzyjających okolicznościach mogą okazać się niebezpieczną pułapką.
Polski zwiastun "Monster Hunter"
Na szczęście Yakari w krytycznej sytuacji zachowa zimną krew i szybko wpadnie na to, kto może uratować jego uwięzionych pod ziemią przyjaciół. Szkopuł tkwi w tym, że trzeba pokonać długą drogę, aby ściągnąć "najlepszych zwierzęcych specjalistów od robót ziemnych". W związku z tym będziemy świadkami emocjonującego wyścigu z czasem, który z pewnością nie zakończyłby się sukcesem, gdyby nie pędzący jak błyskawica Mały Piorun i jeszcze jeden znakomity pomysł głównego bohatera.
W "Wielkiej norze" możemy liczyć więc na sporą dawkę humoru, a nie brakuje też sytuacji pełnych napięcia. Jak zwykle mocną stroną komiksu są też sympatyczne i zarazem wyraziste rysunki Deriba, który ma spore pole do popisu szczególnie w scenach rozgrywających się pod ziemią. Wszystko to razem sprawia, że młodzi czytelnicy będą z wypiekami na twarzy śledzić perypetie małego Indianina i jego towarzyszy.