Że nastolatek jest istotą skomplikowaną, diametralnie różną od pogodnego i naiwnego dziecięcia, skłonną do ekstremalnych wahań nastroju i szafowania równie ekstremalnymi ocenami – wiadomo od co najmniej stu kilkudziesięciu lat (już Ania z Zielonego Wzgórza na przemian „wpadała w otchłań rozpaczy” i „tonęła w morzu szczęścia”, doznawała „najtragiczniejszych rozczarowań” i „dreszczu rozkoszy”...). Wiedzieć to jedno, a wyjaśnić zbuntowanemu i sfrustrowanemu młodemu człowiekowi, dlaczego wszyscy dorośli doprowadzają go do szału swoimi wymaganiami, albo dlaczego korci go sięganie po papieros, piwo czy „trawkę”, mimo że doskonale zdaje sobie sprawę z ich szkodliwości – to drugie. Nie lada doświadczenia, talentu pedagogicznego i empatii trzeba, by rozmawiać z nastolatkiem o nim samym, nie wpadając w rolę surowego mentora i nie starając mu się przypodobać „kumplowskimi” zachowaniami. Toteż i niewiele jest na naszym rynku księgarskim pozycji, odsłaniających kilkunastoletniemu czytelnikowi w sposób przystępny
kulisy tego, co dzieje się w jego duszy, i podsuwających sposoby radzenia sobie z konkretnymi problemami. Wydawca podręcznika pań Carlson słusznie liczył na zainteresowanie nim polskiego nastolatka, tym bardziej, że na okładce tuż poniżej podtytułu widnieje obiecujące zaproszenie: „Odkryj swoją osobowość. Dowiedz się, kim jesteś”, zaś we wstępie znajduje się zapowiedź, że książka zajmuje się „umiejętnościami niezbędnymi, by żyć właściwie” i nauczaniem „psychicznego przetrwania”. W jakim jednak stopniu spełnia to zadanie?
Bez wątpienia dobrze, jeśli chodzi o zapoznanie młodego czytelnika z podstawowymi pojęciami z dziedziny psychologii czy z historią myśli psychologicznej. Jednak z przeprowadzeniem go przez zakamarki jego własnej psychiki sprawa nie wygląda już tak idealnie. Gdybym, mając lat czternaście, dowiedziała się, że moja pedanteria, konserwatyzm i upór są skutkiem tego, iż w dzieciństwie zbyt wcześnie usiłowano wpoić mi nawyk korzystania z nocniczka, wątpię, czy potrafiłabym z tej tezy zrobić właściwy użytek... Również i z punktu widzenia rodzica trudno mi się pogodzić z pewnymi stwierdzeniami autorek. Na przykład z tym, że piętnastolatek, który „tatuuje swoje ciało i wbija kolczyki w kolejne miejsca”, „bardzo dobrze sobie radzi” – mimo, że dalej następuje analiza pozostałych zachowań owego chłopca, przekonywująca, iż „wykorzystuje wszystkie mechanizmy obronne, które mogą ułatwić sytuację jego psychice”. Na ile jednak i na jak długo ułatwia tę sytuację trwałe oszpecenie ciała, tego autorki już nie wyjaśniają, a
szkoda. Bo przecież okolczykowany i wytatuowany Larry w przyszłości zwróci na siebie uwagę tylko określonego typu kobiet, i znajdzie uznanie tylko określonego typu pracodawcy - a to już ułatwieniem z pewnością nie będzie...
Zdecydowanie zbyt mało miejsca poświęcają autorki sytuacjom patologicznym, będącym zmorą współczesnych (nie tylko polskich) gimnazjalistów i licealistów: przemocy (czy to w relacji uczeń-uczeń, czy uczeń-nauczyciel), udziałowi w grupach przestępczych, pijaństwu i narkomanii. Dwie stroniczki i parę luźnych zdań o problemie będącym udziałem połowy czy nawet ponad połowy nastolatków to naprawdę za mało, by pozostałą połowę powstrzymać od posunięć mogących im samym i innym zrujnować całe życie! Tak więc na tytułowe pytanie: „Wszystko OK?” należałoby odpowiedzieć : „Wszystko albo nic”. Czy wszystko, czy nic, zależy bowiem od osobowości i obciążenia rzeczywistymi problemami sięgającego po książkę chłopaka czy dziewczyny. Zapoznanie się z podstawami psychologii z pewnością mu (jej) nie zaszkodzi, ale nie łudźmy się, że nas, rodziców czy wychowawców, uwolni choć po części od trudnego i często niewdzięcznego zadania, jakim jest wyprowadzanie na prostą powikłanej osobowości nastoletniego człowieka.