Edyta Geppert śpiewa ostatnio "... że to się nie sprzeda...", i ma rację. Przede wszystkim w tym, iż wydawcy i piszący, mają nas chyba za przygłupów. Nas czytających. Ta myśl, jakkolwiek by ją interpretować, nie odnosi się do książki pt. Dom obiecany Garry’ego. Kilwortha.
Wiem, że jest to książka, która na półkach kurzy się od dłuższego już czasu. I też dlatego piszę. Bo warto ją z tej, najczęściej przecenionej, półki zdjąć, zetrzeć kurz i zanieść do domu. Nadal pamiętam jak to było, gdy nie miałam własnego kąta. Ten brak bezpieczeństwa, koszmary zapakowanego akademika. Ale w tej książce nie zupełnie o to chodzi.
Obiecany dom nie jest metaforą mieszkania samego w sobie, raczej tajemnicy, niepewności i niewiedzy. Dom, to legenda, taka rzecz, którą każdy chce zbadać, dowiedzieć się co i jak, a jednak się boi. Rzecz się ma też o krótkości życia i jego kruchości. Szczególnie wtedy, gdy jest się małym stworzonkiem, które zbyt często nazywamy SZKODNIKIEM. Bowiem rzecz się ma o mszach.
A dokładniej o jednej z nich, która zapragnęła odkryć do końca to co nieznane i okryte legendą. "Handlarz słyszał o Domu ...", tak DOMU. Z dużej litery, gdyż jest to całkiem odmienny świat na nasze ludzkie rozmiary, wprost inna planeta. Zamknięty w czterech ścianach, pod dachem, skrywa w swych skrzydłach plemiona myszy. Narody. Jest tu i Dzikie Plemię z Kuchni, Plemię Zjadaczy Ksiąg z Biblioteki, Śmierciogłowi i niewidzialni. Śmierdziele i Plemię Trzynastu.
Myszy podzieliły między siebie świat Domu, ale i nie wygnały stamtąd Handlarza. Myszy z Zewnątrz. Krainy tak wielkiej i ogromnej, znanej najwyżej do Żywopłotu. Świat myszy, stworzonek przemykających między nogami stołów, na których stoją wrzeszczące damy, zachwyca. Pełen jest magii, pogoni za pełnym przeżyciem krótkiego czasu egzystencji i niestety... człowieczeństwa. W gruncie rzeczy, gdyby zamiast myszy wkleić ludzi, nic by się nie zmieniło. Może tylko ser? Handlarz jest jak Krzysztof Kolumb odkrywający Nowy Świat. I tak jak on ciekawy. Stapia się z innymi, poszukuje odpowiedniego dla siebie miejsca, poznaje i ocenia. Jest jak podróżnik, który spróbuje wszystkiego, jeśli tylko przeżyje...
Warto przeczytać tą książkę niezależnie od wieku. Wiele dowiemy się też o świecie myszy jak i nas samych... i może w końcu przestąpimy próg domu "w którym straszy". Bo przecież każde miasto ma taki dom. Jednak ważniejsze jest, byśmy się zastanowili, gdzie tak naprawdę jest nasze miejsce? Gdzie jest nasz dom? Taki, do którego wracamy, za którym tęsknimy i, w którym zakładamy pułapki na myszy.