Amnesty International i brytyjski tygodnik „Observer” zainaugurowały wspólną akcję poszanowania wolności słowa w Internecie, wskazując na przypadki więzienia ludzi za ich polityczne poglądy wyrażane za pośrednictwem tego medium.
Akcja, która zbiega się z 45 rocznicą utworzenia Amnesty, wzywa rządy do zaprzestania cenzurowania internetowych stron, instalowania filtrów odsiewających treści uznane np. za szkodliwe dla interesów bezpieczeństwa narodowego, blokowania e-maili, zamykania blogów.
– Internet jest wielkim, potężnym narzędziem. Niektóre rządy blokują dostęp do niego lub represjonują ludzi za to, że za jego pośrednictwem dyskutują o demokracji i wolności – napisała dyrektorka brytyjskiego oddziału AI Kate Allen.
Największym echem odbiła się jak dotąd sprawa chińskiego dziennikarza Shi Tao skazanego na 10 lat ciężkich robót za to, że ujawnił partyjny dokument nakazujący chińskim mediom unikanie poruszania tematu o rocznicy masakry na Placu Tiananmen w związku z rocznicą tego wydarzenia. Podstawą oskarżenia i skazania go była informacja przekazana przez władzom przez Yahoo.
Przypadki cenzurowania internetowych treści i represjonowania internautów AI zanotowała także w Wietnamie, Tunezji, Izraelu, Iranie i na Malediwach. Z cytowanych przez „Observera” chińskich źródeł opozycyjnych wynika, że internetowa policja liczy sobie w Chinach 30 tys. ludzi.