W początkowych scenach „Nim zapadnie noc” związek Petera i Rebekki Harrisów jawi się nam jako przysłowiowe stare dobre małżeństwo (z dwudziestoletnim stażem!), w którym drobne nieporozumienia udaje się momentalnie załagodzić. Oczywiście nie jest to już takie pierwsze ogniste uczucie, ale oprócz przyzwyczajenia do drugiej osoby łatwo dostrzec u nich też iskierki prawdziwej miłości. Wkrótce jednak się okazuje, że naprawdę niewiele potrzeba, aby na tym kryształowym rysunku pojawiły się wyraźne rysy.
Przyjazd młodszego brata Rebekki - Ethana, nazywanego Myłkiem (to wiele mówiący skrót od „pomyłki”), nie tylko bowiem wytwarza bardziej napiętą atmosferę między małżonkami, ale staje się swoistym katalizatorem kryzysu wieku średniego u Petera. Ten ostatni zaczyna odczuwać potrzebę doświadczenia w życiu czegoś niezwykłego, więc niespodziewanie przestaje mu wystarczać prowadzenie całkiem dobrze prosperującej (choć bez fajerwerków) nowojorskiej galerii i spokój u boku żony. Jego myśli zaczyna dominować pragnienie odnalezienia prawdziwego piękna – zarówno w sztuce jak i w miłości. Jednocześnie możemy odnieść wrażenie, że Peter nie zdaje sobie sprawy, że za ulotną chwilę szczęścia być może będzie musiał naprawdę drogo zapłacić.
Mimo że w „Nim zapadnie noc” tak naprawdę nie dzieje się zbyt wiele, to niezwykle trudno oderwać się od tej powieści. Michael Cunningham potrafił jak zwykle zafascynować czytelników światem myśli i uczuć swoich bohaterów. Przede wszystkim znakomicie został ukazany tutaj kontrast między wizerunkiem, jaki próbują oni stworzyć sobie w stosunkach zawodowych czy towarzyskich, a ich rzeczywistymi pragnieniami i opiniami. Oczywiście można – przynajmniej na pozór - normalnie funkcjonować latami w takim zakłamaniu (lub samookłamywaniu), tylko zwyczajnie trudno nie mieć wątpliwości, czy to ma na dłuższą metę jakiś sens. Z kolei spojrzenie prawdzie w oczy okazuje się często bolesne, gdyż może - tak jak w przypadku głównego bohatera - zachwiać fundamentami życiowej stabilizacji, a przecież w pewnym wieku rozpoczynanie wszystkiego od nowa nie jest już takie proste.
Skupienie uwagi czytelników niemal wyłącznie na przeżyciach Petera nie do końca było korzystne dla odbioru powieści, gdyż nie jest on postacią, która łatwo mogłaby zdobyć naszą sympatię. Niewątpliwie wyrazy prawdziwego uznania należą się zaś Michaelowi Cunninghamowi za przemyślane i naprawdę przekonujące zakończenie opowieści o kryzysie małżeństwa Petera i Rebekki. Nie da się jednak ukryć, że „Nim zapadnie noc” nie wywiera aż tak wielkiego wrażenia jak „Godziny” czy „Królowa Śniegu” - ale mimo to wielbiciele dobrej realistycznej prozy nie powinni być rozczarowani tą lekturą.