Życie przemija. Zdajemy sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy pokonanie kolejnych schodów to męczarnia, a jakiś „smarkacz” w autobusie ustępuje nam miejsca. Żałosne. Ale tak naprawdę nie możemy uczynić nic, by zatrzymać upływające sekundy. Możemy tylko zacząć w końcu naprawdę korzystać z życia. Maksymalnie, może nawet i często balansując na granicygranicy życia i śmierci. Zbyt kruchej, by naprawdę, do końca zdawać sobie z jej istnienia sprawę. W końcu wykonać szaleństwa, które odkładaliśmy na później. Poznać krainy, które odkrywaliśmy tylko błądząc palcem po mapie. W końcu zrobić coś ze swoim życiem, nadać mu blask. Udowodnić sobie i innym, że jeszcze potrafimy.
Czterej bohaterowie tej książki, to mężczyźni w okolicach czterdziestki. Dobrze zarabiający, prowadzący w miarę ustabilizowane życie. Którzy nagle poczuli, że wkrótce będą za starzy na takie rozrywki, więc czemu nie zrobić tego teraz? Zaszaleć! Wyrwać się z teraźniejszości i poczuć we włosach wiatr.
„- Powiedz, małpko, czy bardzo zależy ci na tej wyprawie?
- Czy bardzo? Niby nic się nie stanie, jeśli nie pojadę. Świat się nie zawali. Ale praca w studiu wychodzi mi już uszami. Wczoraj, dopóki nie wziąłem się do roboty, czułem się potwornie. Miałem wrażenie, że wszystko dzieje się gdzieś obok, gdzież poza mną. Nic mnie nie obchodziło. Jeśli ta wyprawa z Lewisem może cokolwiek zmienić, to chcę jechać.”
„... bo w tych górach może być coś ważnego.” I to ostatni dzwonek, by to odkryć. Już wkrótce dolinę zaleje woda, a wokoło nowopowstałego jeziora, powstaną ośrodki dla hałaśliwych, rozrzucających śmieci wczasowiczów. Zatem muszą pokonać rzekę teraz. By poczuć siłę i moc natury, może ustrzelić coś z łuku... Stać się jednością z prawdziwym światem, wypróbować własne siły, wytrzymać...
Problem jednak w tym, że poza Lewisem, prowodyrem całej wycieczki, reszta z czwórki zwyczajnie ślizga się po życiu. Unika szaleństw. Drew, Bobby i narrator, Ed Gentry, żyją raczej spokojnie. Nudnie, może tak, ale chyba nie w ich odczuciu? To dlatego postanawiają przeżyć trzy szalone dni. Tylko z przyrodą, z rzeką i sobą nawzajem. Jednak czy tylko? Czy naprawdę będą sami? Czy jedyną przeszkodą będzie natura? Czy wszystko potoczy się tak, jak przewidywali?
Niestety, książka nie jest żadna nowością. O takich wyprawach czytałam, oglądałam filmy, chociażby wspominając ten z Meryl Streep w roli głównej. Nie jest to odkrywcza historia, ot przygoda opowiadająca o przetrwaniu, oraz różnych poglądach na życie. Które przecież każdy z nas ma. O sile człowieka, którego normalnie nie podejrzewa się o takie moce. Ale też o przyrodzie, która gdzieś nam umyka, gdy zamykamy się w murach miast. Jednak przecież życie tutaj też jest szalone...