"Trzeci Testament: Juliusz": inna historia chrześcijaństwa [RECENZJA]
Od ukrzyżowania Jezusa minęło 30 lat. Zdolny wódz rzymski ma plan, który może odmieć losy świata. Jest jednak tylko drobnym trybikiem w epickiej opowieści, stworzonej przez autorów znakomitego "Trzeciego Testamentu".
Alex Alice ("Gwiezdny zamek") i Xavier Dorison ("Kriss de Valnor", "Sanktuarium") to autorzy, których nie trzeba przedstawiać polskim fanom europejskiego komiksu. "Trzeci Testament" to także doskonale znana i ceniona seria, łącząca tematykę biblijną z czystą fantastyką. "Trzeci Testament: Juliusz" ma więc na starcie szerokie grono potencjalnych odbiorców, a najlepsze jest to, że jako prequel stanowi świetne wprowadzenie do tamtej historii i można po niego sięgnąć bez znajomości wcześniej wydanych albumów.
Obejrzyj: "Jojo Rabbit" - zwiastun
"Trzeci Testament: Juliusz" to wydanie zbiorcze (ponad 320 stron w twardej oprawie) serii, po które powinien sięgnąć każdy fan "Trzeciego Testamentu". To tutaj autorzy wyjaśniają pochodzenie manuskryptu zawierającego Słowo Boże. Postać tytułowego Juliusza z Samarii pojawiała się już wcześniej, ale tutaj wysuwa się na pierwszy plan w alternatywnej wizji starożytnych dziejów.
Od śmierci Jezusa Chrystusa minęło 30 lat, jego wyznawców przybywa z każdym dniem, a niezadowolenie Rzymian rośnie wprost proporcjonalnie. Wódz Juliusz Publiusz Windeks po zwycięskiej wyprawie wojennej wraca do Rzymu i zamierza wykorzystać tę niechęć do członków "nowej sekty". Życie chrześcijan ma za nic, ale kiedy szykuje się do realizacji diabolicznego planu, na przeszkodzie staje mu ktoś bardzo bliski. Juliusz nie przewidział takiego scenariusza i będzie musiał się zmierzyć z konsekwencjami, o jakich nigdy nawet nie śnił…
Wątek historyczny niczym z "Quo Vadis" miesza się tu z fantastyką, pradawnym złem i mocami ciemności, które w "Trzecim Testamencie" przyjmują bardzo realną postać. "Trzeci Testament: Juliusz" intryguje od pierwszych stron i nie pozostawia czytelnika obojętnym aż do końca. Znakomita kreska Robina Rechta ("Elryk") i Timothee'ego Montaigne'a ("Książę nocy") to kolejna zaleta tego wyjątkowego albumu. W dzisiejszych czasach nadużywa się słowa "epicki", ale w przypadku komiksu "Trzeci Testament: Juliusz" trudno o trafniejsze określenie.