Toksyczna relacja Yoko Ono i Johna Lennona. Po latach pojawiają się nowe relacje o ich związku
Gdy na świat przyszedł Sean, wszystko się uspokoiło. John zajmował się domem, Yoko biznesem. Już nie przypominali zakochanych w sobie i narkotykach hipisowsów. W najnowszej książce dziennikarz Ray Connolly opisał, jak naprawdę wyglądało ich pokręcone życie i związek.
Nie da się już policzyć książek o życiu Johna Lennona. Można się tylko domyślać, że jeśli komuś udało się zebrać wszystkie, to jego półka jest już w momencie krytycznym. Polecamy wzmocnić śruby, bo wyszła kolejna publikacja o legendarnym muzyku.
Ray Connolly poznał Lennona w latach 60. Dziennikarz utrzymywał kontakt z muzykiem przez kilka lat. W fascynującej biografii "Being John Lennon: A Restless Life" pokazuje także kulisy związku Lennona i Yoko Ono. A te były wyjątkowe.
Natarczywa Yoko, która nigdy nie odpuściła
Ciotka Mimi od początku nie cierpiała Yoko Ono. O nowej partnerce Johna mówiła: trujący karzeł.
Ray Connolly też nie ma dobrego zdania o artystce, która właściwie wprosiła się w życie Lennona. Opowiada w książce, że poznali się niby przypadkiem w galerii Yoko. Niby, bo choć kobieta nie poznała Johna, gdy stanął w drzwiach jej galerii, wcześniej mówiła znajomym o "Beatlesie, który pojawi się na wystawie".
Dziennikarz uważa, że Yoko była geniuszem, jeśli chodzi o autopromocję. – Mało znana awangardowa artystka, która marzyła o dobrej pozycji w nowym kraju, nie mogła zrobić nic lepszego niż związać się jakoś z Beatlesem. A szczególnie z Johnem Lennonem, którego każdy ruch był materiałem na newsa i był wyjątkowo bogaty – pisze w biografii.
Gdy Yoko poznała Johna, miała męża i dziecko. Connolly pisze, że potrzebowała kogoś, kto sponsorowałby jej kolejne projekty artystyczne. Dziennikarz opisuje jakże romantyczne pierwsze spotkanie z galerii Indica. Jednym z dzieł Ono była tablica z łańcuchami i zwisającym młotem, u dołu tablicy były powbijane gwoździe.
John zapytał, czy może też jednego wbić. Yoko odpowiedziała tylko: nie. Odwróciła się i wyszła z Sali. Wróciła do muzyka i poprosiła o pieniądze. Ot, romantyzm w wielkim stylu.
Ono wyczuła, że związek z Lennonem bardzo by się jej opłacał. Niedługo po pierwszym spotkaniu skontaktowała się z muzykiem kolejny raz i prosiła o nagranie utworu do krótkiego filmu. John zgodził się. Nie wiedział, że wcześniej dzwoniła też do Paula McCartneya, który jej odmówił.
Connolly: - Yoko wbiła się na orbitę Beatlesów.
Minęło raptem kilka dni, a artystka pojawiła się w biurze zespołu, prosząc – oczywiście – o finansowanie jej kolejnego projektu. Koledzy Johna kompletnie nie rozumieli, o co jej chodzi. Nie mogli też pojąć, co John w niej widzi. A Yoko z powodzeniem okręcała go sobie wokół palca.
Connolly podkreśla, że dla Johna była enigmą. Kobietą z pokręconą przeszłością, dziwnie wyglądającą i robiącą równie dziwną sztukę. Pisała wiersze, publikowała tomiki poezji. I brała narkotyki.
Dziennikarz zauważa w książce, że John w czasie, gdy poznał Yoko, był bardzo uduchowiony. Lennon miał też wtedy wiele problemów w życiu prywatnym. Już sam fakt, że był żonaty, nieco komplikował sprawy. Cynthia Powell była jego żoną od sierpnia 1962 roku, choć faktycznie nie miała wpływu na życie muzyka. To jedno.
Drugie - w 1967 roku zmarł menadżer Beatlesów – Brian Epstein. Przedawkował narkotyki. John czuł się winny, że wprowadził przyjaciela w świat dragów. Co więcej, Brian był homoseksualistą i zakochał się w Johnie. Ten odrzucił jego uczucie.
Wiosną 1968 roku zespół wyjechał do Indii, gdzie muzycy poznawali tajniki buddyzmu i medytacji. Yoko pisała do Lennona cały czas listy. Dostawał kilka w tygodniu. Po powrocie z Azji muzyk kompletnie stracił zainteresowanie żoną i zaprosił artystkę do swojego domu. To wtedy właśnie nagrali materiały na wspólną płytę "Two Virgins". Ich związek stał się w końcu publiczny.
Zobacz też: "Jestem fanem The Beatles. To staroć i retro"
Zaślepiony sławą i miłością
W "Being John Lennon" Connolly opowiada, że muzyk był uzależniony od swojej partnerki. Sfinalizował rozwód z Cynthią, wszędzie pokazywał się z Ono. Była z nim na każdym kroku, nawet w studiu nagraniowym. Ku rozczarowaniu Beatlesów.
Nie przepadała za ich muzyką, nie lubiła rocka. A John chciał ją poślubić. Tyle że Yoko była dalej mężatką – przynajmniej według papierów. Związek z Anthonym Coksem był fikcją. Teoretycznie rozstali się lata wcześniej, ale razem współpracowali. To zresztą Cox namówił Ono, by zakręciła się przy Johnie. – Wyciągnął ją ze szpitala psychiatrycznego w Japonii, nadał rytm jej życiu, zbierał pieniądze na jej występy, znalazł sponsorów jej filmów, pożyczał pieniądze z banków – pisze Connolly. A Yoko go rzuciła.
Para nie miała najlepszej opinii wśród bliskich i znajomych. Wspomniana ciotka Johna mówiła o Yoko, że jest "trującym karłem". Ale co by o niej myślała, gdyby wiedziała, że to właśnie artystka pchnęła Johna w stronę narkotyków?
Przez Yoko – jak czytamy we fragmentach nowej książki – Lennon zaczął regularnie sięgać po heroinę, haszysz, marihuanę i morfinę. Było mu już obojętne, co myślą o nim fani i przyjaciele z zespołu. Nie widział, że wszyscy dookoła nie mają szacunku do Yoko i jej twórczości. Connolly posuwa się nawet do stwierdzenia, że Ono miała duży udział w tym, że The Beatles rozpadło się.
Oficjalnie i najczęściej mówi się oczywiście, że Betlesów podzieliła śmierć Epsteina. Nie wiedzieli, co dalej z zespołem, kto przejmie kierowanie, kto będzie troszczył się o finanse i ich interesy.
W 1969 roku Lennon powiedział McCartneyowi, że odchodzi z zespołu. Niedługo później muzycy poinformowali o końcu swoich fanów. Tu historia opisana przez Connolly’ego się nie zatrzymuje.
Dziennikarz opowiada, co w latach 70. działo się w związku Johna i Yoko.
- Była dla niego nie tylko żoną. Była bardziej jak matka. Może to dlatego zaczął ją nawet tak nazywać – pisze. Ono kontrolowała męża, jego finanse. Została menadżerką Johna. Z czasem muzyk coraz rzadziej pokazywał się publicznie. Jaśniej świeciła gwiazda Yoko.
Connolly cytuje Micka Jaggera, który uważa, że Yoko odseparowała męża od świata. Zajmował się dzieckiem, które mu urodziła. Tu też nie ma nic z romantyzmu. Artystka podobno postawiła muzykowi warunek, że donosi ciążę, jeśli John będzie zajmował się dzieckiem do czasu, aż osiągnie wiek szkolny. I się zgodził.
W 1977 roku Lennon wpadł w depresję. Żona zabrała go do Hongkongu, ale kryzys się pogłębiał. John brał narkotyki i nie wychodził z łóżka. W 1980 roku zabrał syna i przyjaciół na Bermudy. Wszystko się wtedy zmieniło. Wrócił do życia, chciał tworzyć. Po powrocie nagrał "Double Fantasy". Wróżono mu, że jeszcze wróci na szczyt.
Ale tak nigdy się nie stało. Krótko po premierze albumu John Lennon został postrzelony w bramie swojego domu przez Marka Davida Chapmana. Lekarze nie mogli nic zrobić. Zmarł dokładnie o 23:07, 8 grudnia 1980 roku.