Nastrój ukryty w słowach. W lekkiej mgiełce otaczającej akapity porozrzucane po stronach. Gdzieś tam, w innych książkach, biegnie akcja. Zdanie goni zdanie, zdyszane słowo ucieka przed innymi po stronach. A tu... melancholia, obserwacja, zamyślenie, smutek, żal. Uczucia nieodwracalnie rozwiewane przez wiatr. Myśli rozrzedzane kroplami rosy, łez. Poezja?! W każdej opowieści. W rozkołysanych pod ich wpływem myślach. Ulotnych, kruchych, zwiewnych jak babie lato. W nastroju, który trwa właśnie teraz... i tylko chwilę. Jeśli prostota słów, siła uczuć i głębia myśli jest istotą poezji, to czym jest ta proza?! Zbiorem słów oddających szczególną wrażliwość na porozrzucane okruchy rzeczywistości i rozbłyski wyobraźni. Na delikatne muśnięcia kropli deszczu, kołyszący umysł szum traw. Piękno ukryte w dzikości kamiennych górskich szczytów, bezbronności drobnego polnego kwiatka, potędze morskich fal i bezgranicznej, zimnej ciszy Kosmosu. Wrażliwości rozpiętej na pięciolinii nastroju – od niewypowiedzianego szczęścia
do rozdzierającego bólu. Różne czasy, różni ludzie, różne losy. Takie samo rozpaczliwe poszukiwanie szczęścia. Takie samo bolesne doświadczanie blasków i cieni życia. Taka sama melancholia i próby zrozumienia siebie, innych, sensu...
Czong Yang tonący w burzliwych falach sławy i władzy. W pogoni za byciem kimś z wolna niszczący samego siebie. Nieszczęśliwy, nie mogący zostać panem siebie, losu, zdarzeń. Próbujący złapać i ujarzmić fale szczęścia uciekające we wszystkich kierunkach. Po latach, widzący przed sobą jedynie mrok. Rodzeństwo Chunyi i Chunning – Spokój Wiosny. Bliscy, a jednocześnie dalecy. Odgrodzeni tradycją, dumą, murami swoich ja. Oddalający się mimo rozpaczliwego wyciągania ku sobie dłoni. W gruncie rzeczy nie nauczeni miłości przez rodziców, wychowawców. Choć wyczuwający jej siłę. Bez wzorców trudno żyć. Bez oparcia trudno stać prosto. Wen, towarzysz Wen. W szponach melancholii pomieszanej z oszołomieniem. Kim jestem? Ziarno w młynach rewolucji kulturalnej Mao Zedonga. Zasłuchany w hasło „wątpić we wszystko”. Pełen rewolucyjnych wzruszeń, poczucia siły, poczucia przynależności do zwycięskiej grupy. Rozdarty między słowami a uczuciami, hasłami a myślami, ciałem a duszą. Wybierający między wrzaskliwą racją
rewolucji, a cichą racją miłości do jedynych kochanych osób – rodziców. Ta opowieść jest najgwałtowniejsza. Siłą wydarzeń, ich tempem, gniewnym pomrukiem Historii. Wybory drogi życiowej. Wybór tego co uważamy za słuszne bez oglądania się na innych. Ranienie siebie i bliskich. Dla idei, poczucia wolności, jedynie słusznej racji. Pogarda dla innych, która niespodziewanie może dotknąć i nas samych. Od porucznika rewolucji, poprzez oszczerstwa, do jej więźnia. Od butnego, pewnego siebie zwycięzcy, do zastraszonej, upodlonej ofiary. Od poczucia siły i radości, do przygnębiającej pustki, samotności, świadomości klęski.
Ajing – ładna, młoda, zdolna, nowoczesna. ambitna. Biegnąca przez życie w blasku odurzającej, kwitnącej młodości. „Namiętność jest grą, miłość rzadkim cudem”. A starość, przyszłość?! Skryta za mgłą niechęci, wypierana z umysłu przez teraźniejszość. Studnia życia z której Ajing potrafi tylko brać, w zamian nie dając nic. Bo na dawanie może przyjdzie kiedyś czas. Studnia, opróżniana kropla po kropli. Co pozostanie? Zwiędły wianek z gałązek płaczącej wierzby?
Inne pisarstwo, inna poetyka, inny rytm słów, inna melodia myśli. Opowieści inne, a przecież bliskie. Inne w formie, ale nie w treści. Całkiem znajome w emocjach. Bo świat jest mimo wszystko jednym wielkim domem nas wszystkich.