Sprawy z przeszłości, które trzeba zakończyć. Recenzja komiksu "Millennium. Zamek z piasku, który runął"
Trzecia część komiksowej opowieści o Mikaelu Blomkviście i Lisbeth Salander z pewnością nie zawiedzie oczekiwań rozbudzonych poprzednimi albumami tej serii. Jeżeli uwielbiacie książkowy cykl Stiega Larrsona lub ekranizacje z Noomi Rapace/Rooney Marą w roli ekscentrycznej hakerki, koniecznie sprawdźcie ten album.
W "Zamku z piasku, który runął" Sylvain Runberg tradycyjnie wykonał kawał dobrej roboty, przycinając nieco część wątków z powieści Stiega Larssona, ale mimo to osoby nieznające pierwowzoru początkowo mogą poczuć się nieco zdezorientowane. Nie dość bowiem, że cała intryga jest tutaj niezwykle skomplikowana, to nie zawsze łatwo od razu się zorientować, kiedy pojawiają się plansze przedstawiające sceny sprzed wielu lat.
Na szczęście w miarę rozwoju wydarzeń otrzymujemy coraz więcej wyjaśnień, a na brak emocji z pewnością nie można narzekać. Z zainteresowaniem obserwujemy, jak z jednej strony do akcji wkraczają dawni mocodawcy Zalachenki, a z drugiej Lisbeth Salander dąży do wymierzenia sprawiedliwości wszystkim winnym. Istotne jest również, że genialna hakerka chce tego dokonać na własnych zasadach, a przecież dla policji nie przestała być wrogiem publicznym numer jeden! Wkrótce możemy się też przekonać, że parze głównych bohaterów przyjdzie się zmierzyć z przeciwnikami nie tylko wpływowymi, ale również nieprzebierającymi w środkach. Świetne tempo akcji i jej naprawdę nieoczekiwane zwroty sprawiają, że nie sposób oderwać się od lektury, a dramaturgia finałowych scen po prostu zapiera dech w piersiach.
Dla odbioru "Zamku z piasku, który runął" oczywiście istotna jest również warstwa graficzna, która w znacznym stopniu jest przecież odpowiedzialna za budowanie mrocznego klimatu tej opowieści. José Homs i Manolo Carrot nie rezygnują z przedstawiania w nieco groteskowy sposób mimiki twarzy postaci czy z wykorzystywania nietypowej perspektywy, w razie potrzeby ich rysunki pełne są dynamizmu, a sceny pełne przemocy i okrucieństwa potrafią wywrzeć mocne wrażenie. Wszystko to sprawia, że również pod tym względem trzy części "Millennium" tworzą spójną całość, a czytelnicy łatwiej zatapiają się w przedstawionej na kartach komiksu historii.
Album ten jest z pewnością bardzo udanym zwieńczeniem serii będącej adaptacją trylogii Stiega Larssona. Warto jeszcze dodać, że nie będzie to ostatnie spotkanie z przygodami Mikaela Blomkvista i Lisbeth Salander w wersji komiksowej. Sylvain Runberg – zamiast jedynie podążyć śladami Davida Lagercrantza – przygotował bowiem własną trzyczęściową opowieść z tą parą bohaterów (z tą różnicą, że autorką rysunków jest Belen Ortega). Lektura cyklu "Millennium. Saga" zapowiada się więc obiecująco.