Taką zasadę jak tytuł recenzji ma bohater powieści Shearera - Ernst Eckmann. Samotny karzeł i mistrz miniaturyzacji. Nieszczęśliwy człowiek. Najpewniej czuje się w swojej Galerii Sztuki Niemożliwej. Tam inni skoncentrowani na zminiaturyzowanych dziełach nie zwracają uwagi na jego postać. Nie wskazują palcami, nie komentują, nie wyśmiewają. Oglądają niesamowite rzeźby pod silnym szkłem powiększającym lub mikroskopem głośno wyrażając swój zachwyt. Lecz podziw ten jakoś nie spływa na twórcę miniaturowych arcydzieł. Wyrzeźbionych w pojedynczym kryształku cukru, w drobinkach, które innym wydają się nic nieznaczącym pyłkiem. "Życie nie zwalnia z kłopotów za sam wygląd - oferuje najwyżej drobne ulgi."
Eckmann nie jest szczęśliwy. Ma talent, ma pieniądze, nie choruje. Czegóż mu zatem brakuje?! Czegoś bardzo prostego i wyrafinowanego zarazem: miłości drugiego człowieka. Żony, dziecka, codziennych trosk z nimi związanych. Marzenia Eckmanna są może i wyidealizowane, ale które marzenia takie nie są. Jakże jednak trudne do zrealizowania. Przeszkodą bowiem nie są tylko inni, ale i w pewien sposób sam bohater. Jego postawa i stosunek do drugiego człowieka. Jego widzenie świata, egocentryzm, zamknięcie w świecie własnych obaw i spraw. Zakochuje się w tancerce Poppei. Dziwną, zaślepiająca miłością wyrosłą bardziej z myślenia i pragnień niż z porywów serca. Oczekuje jej miłości, której Poppea w stosunku do niego nie czuje i nawet o niej nie myśli. Do czego posunie się Ernst żeby zrealizować swoje plany i pragnienia?! Innym wielkim marzeniem Eckmanna, zawodowym, jest... ożywienie nieruchomych rzeźb. Czy jest to jednak możliwe?! "Tak, to był może największy cud: ta łatwość, z jaką ludzie przyzwyczajają się do
cudów, zaczynają uważać je za rzecz oczywistą i rozglądać się za czymś nowym. Cóż w końcu bardziej banalnego niż księżyc, gwiazdy i słońce na niebie - cuda codzienne, brane za oczywistość i z rzadka zaszczycane baczniejszym spojrzeniem."
Współczesna, smutna, dość wyrafinowana pod względem języka baśń dla młodzieży. Akcji jest tu niewiele. Dominuje nostalgia i z lekka obezwładniający smutek. Jakże podobne do tych z klasycznych bajek. Mnóstwo myśli i pytań o istotę szczęścia, stawianych bez pośpiechu, niepokojąco zagęszczających się. Jak być szczęśliwym?! Czy moje szczęście jest ważniejsze od szczęścia innych?! Dlaczego w każdym z nas drzemie zazdrość i zawiść?! Czy można realizować swoje marzenia nie oglądając się na innych? Pytania niełatwe i bez jednoznacznych odpowiedzi. Może niektórych zachęcą do refleksji nad tym co ważne w życiu. "Wystarczy robić swoje, być sobą i spokojnie przyjmować upływ czasu. Na tym chyba polega spełnienie, prawda? To się nazywa życie."