Trwa ładowanie...

Smutna bajka. Recenzja antologii "Wolverine" Jasona Aarona

Marzenia czasem się spełniają. Potwierdza to historia kariery Jasona Aarona - w 2001 r. autor wziął udział w konkursie zorganizowanym przez Marvela i na pewnym konwencie wrzucił jednostronicowy scenariusz o Wolverinie do skrzynki zbierającej zgłoszenia. Wygrał, a komiks który powstał na jego podstawie można przeczytać w opisywanym tomie.

Smutna bajka. Recenzja antologii "Wolverine" Jasona AaronaŹródło: Egmont
dm230m2
dm230m2

Zachęciło go to do kolejnych kroków, zaczął pisać scenariusze i kilka lat później dorobił się własnych serii, które uzyskały kultowy status. W końcu dotarł na sam szczyt i zaproponowano mu pisanie skryptów do największych tytułów z rynku komiksu superbohaterskiego. Między innymi właśnie do Wolverine'a.

Tom opatrzony numerem jeden to opasła antologia zbierająca komiksy narysowane do scenariuszy Aarona, który pisaniem przygód Rosomaka zajmował się wiele razy na przestrzeni ostatnich dwóch dekad. Zazwyczaj w tego typu publikacjach jakość prezentowanych historii jest różna, ale tym razem poziom jest bardzo równy. Niestety, wszystkie zebrane tu opowieści łączy jedno - są bardzo przeciętne. W trakcie lektury cały czas towarzyszyło mi wrażenie, że to rzecz, którą Aaron tworzy, by zapłacić rachunki, a nie historia powstała z potrzeby serca. Owszem, czuć, że dobrze mu się ten komiks pisze, bo tworzy świetne wewnętrzne monologi Rosomaka, ale sama fabuła to typowa superbohaterska pulpa z dużą ilością prania się po mordach. Coś, co widzieliśmy już setki razy na kartach innych komiksów. Nie jest to co prawda pozycja bardzo zła, ale do miana bardzo dobrej też jej daleko. Dużym minusem jest też fakt, że Aaron pisał te komiksy z doskoku, pojawiając na łamach serii niejako gościnnie, przez co akcja nie zachowuje ciągłości fabularnej - wszystko jest dziurawe jak szwajcarski ser, bo nie znamy kontekstu opowiadanej historii i czytamy tylko wycinek większej całości, a nie pełnoprawną powieść graficzną. Być może Aaron (jak zapewnia we wstępie) pisząc Wolverine'a spełnia swoje marzenia, ale historie te nie trzymają poziomu jego znakomitych autorskich projektów, genialnych serii: "Skalp", "The Goddamned" i "Bękarty z południa".

W czasie pracy nad przygodami rosomaka Aaron pracował z różnymi rysownikami. Chciałbym napisać o nich coś dobrego, ale prawda jest taka, że ich prace są również przeciętne co scenariusze Aarona. Być może pod komputerowo nakładanymi kolorami czai się gdzieś zdolny twórca, ale mi nie było dane zachwycić się stylem któregokolwiek z prezentowanych tu rysowników. Jest rzemieślniczo i poprawnie, bez jakichkolwiek fajerwerków.

Ocena: 6/10

Krzysztof Ryszard Wojciechowski

dm230m2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dm230m2

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj