"Silver Surfer – Przypowieści" – recenzja komiksu wydawnictwa Egmont
W 352-stronicowego grubaska zbierającego 4 historie o kosmicznym harcerzyku powinni zaopatrzyć się nie tylko fani Marvela i majtek na spodnie.
Koszmar koników z Allegro trwa. Egmont wznawia kolejne dawno wyprzedane tytuły, które na rynku wtórnym potrafią osiągać nieprzyzwoite ceny. Tym razem padło na rzeczy, jakie milion lat temu ukazały się nakładem TM-Semic i Mucha Comics.
W "Silver Surfer – Przypowieści" znajdziecie 4 historie elegancko definiujące niezwykłą postać stworzoną w 1966 r. przez Jacka Kirby'ego na potrzeby "Fantastycznej Czwórki". Przemierzające kosmos uosobienie dobra i poświęcenia, zamknięte w lustrzanej powłoce.
Szczególnie dwie z nich warte są wspomnienia i to właśnie dla nich warto zainwestować w album. Mowa oczywiście o "Przypowieści", w której swoje moce połączyły dwie legendy amerykańskiego i europejskiego komiksu: Stan Lee i Jean "Moebius" Giraud. Efektem tej fuzji jest zaskakująco głęboka i dojrzała historia, w której ścierają się dywagacje na temat ludzkiej natury, wiary i religii. Ambitna, pięknie narysowana rzecz, po przeczytaniu której pożałujecie, że autor "Incala" nie wdał się w dłuższy romans z Domem Pomysłów.
Katarzyna Warnke: Uwielbiam erotyczne komiksy. Jestem ambasadorką zmysłowości
Drugi najmocniejszy punkt albumu to czteroczęściowe "Requiem". Tu autorem scenariusza jest dobrze znany fanom trykotów Joe Michael Straczynski ("The Amazing Spider-Man"), a za oprawę odpowiada Esad T. Ribic (m.in. "Loki").
Historia o umieraniu, pogodzeniu się z nieuchronnym i w końcu żałobie zabiera nas w podróż przez ostatnie dni Silver Surfera. W "Requiem" rozdzierający smutek miesza się z błogą akceptacją. Jeśli więc nigdy nie zdarzyło wam się w czasie czytania komiksu poczuć guli w gardle, to tu możecie zaliczyć swój pierwszy raz. Dopełnieniem kontemplacyjnego klimatu są powalające rysunki Ribica, przywodzące na myśl nieco mniej sterylnego Aleksa Rossa.
Warto zaznaczyć, że obie historie ukazały się wiele lat temu, nakładem TM-Semic ("Przypowieść") oraz Muchy ("Requiem"). Jeśli więc nie załapaliście się na nie wcześniej, to nadarza się teraz świetna okazja.
Zwłaszcza że w pakiecie dostajemy pokaźny suplement: pulpowych "Łowców niewolników" z rysunkami niezrównanego Keitha Pollarda oraz "W imię twoje" zilustrowane przez Tan Eng Huata, a ponadto dodatki porządkujące wiedzę na temat postaci i kolaboracji Lee-Moebius. W tym bardzo uczciwą przemowę Kamila Śmiałkowskiego. Z pewnością jeden z tegorocznych "musisz mieć", nie tylko z kategorii superhero.