Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:06

Sen, który niczego nie obiecuje

Sen, który niczego nie obiecujeŹródło: Inne
d2ff4cp
d2ff4cp

„Ci, którzy kochają, sami sobie kształtują sny”. Gdyby odnieść te słowa Wergiliusza do treści opowiadań ze zbioru Nazwijmy to snem Macieja Krzemińskiego, dojdzie się do wniosku, że jest to książka o ludziach, którzy nie dość kochają. Ich sny są przerażające, nie pomagają zapomnieć o niewykorzystanych szansach, zagłuszyć rzeczywistości, której nie chce się znać. Podobno sny są listami pisanymi do samych siebie. Wyrażają ukryte pragnienia, obiecują nam więcej niż mamy. Te sny niczego nie obiecują.

Nazwijmy to snem to książka o ludziach, którzy nie potrafili wyśnić swojego życia tak, by ich nie uwierało. Chociażby „Robiła to, bo nic innego nie umiała”, historia kobiety, która całe życie pracuje jako introligatorka. Z nudów często czyta. Wtedy robi się smutna. Wydaje jej się, że śni. Uświadamia sobie, że jej życie jest jedynie wielkim niespełnionym snem. O życiu, które jest jak senny koszmar czytamy w „To nie mogłem być ja”. Czujemy się przytłoczeni poczuciem życiowej przegranej, której bohater opowiadania ma świadomość. Wszystko tu jest mroczne, małe i jakieś podłe. Każde zdanie wyraża poczucie beznadziei: „moje gacie śmierdziały niemytym tygodniem”, „tyle lat z tym samym babsztylem, pomyślałem ze złością o swoim życiu”. W opowiadaniu „Paranormalnie” natomiast, możemy odczytać marzenie każdego z nas o umiejętności zasypiania bez zbędnych myśli. I o spokojnym śnie. Taki komfort zapewnia kotłownia opisana przez Krzemińskiego.

Czytając ten zbiór opowiadań, uświadamiamy sobie, że klamrą „sen” może zostać spiętych wiele wydarzeń, o których nie myślelibyśmy w takich kategoriach. Snem na jawie można nazwać wspomnienia gwiazdora filmów porno, który o swojej pierwszej miłości mówi jako o ideale, który godne miejsce może znaleźć jedynie we śnie. Dla tego mężczyzny pierwsza miłość jest snem, który się prześnił, nie ma do niego powrotu, ale zostaje w sercu jako skarb najpilniej strzeżony. Bohater mówi: „nigdy po niej, nie czułem takich emocji i wzruszeń”, by po chwili dodać: „ona nie umiałaby oddać się komuś nie kochając go. Taki typ kobiety rzadki, mówię ci stary, a wiem coś o tym”.
Akcja wielu opowiadań rozgrywa się w szpitalu psychiatrycznym. Jak zauważa autor – umysłowo chorzy pacjenci żyją w jakiegoś rodzaju śnie, ten sen w przeciwieństwie do snu zdrowych ludzi, daje poczucie bezpieczeństwa. Na przykład bohater opowiadania „Długie rękawy” wciąż zachwyca się tym odosobnieniem, spokojem jaki panuje w murach zakładu dla psychicznie chorych. Mówi: „Budzę się i mam ochotę uściskać cały świat”. Wśród siedemnastu opowiadań, tylko kilka mówi o ludziach zadowolonych z życia. We wszystkich przypadkach są nimi pacjenci szpitala psychiatrycznego. Autor zdaje się mówić, że ich świat jest szczęśliwszy. Mogą go kreować w większym stopniu niż ludzie zdrowi. Nam często wydaje się, że oni są nieszczęśliwi. A może wręcz odwrotnie?

W książce Krzemińskiego nie brakuje opowiadań będących krótkimi, bezsensownymi impresjami. Takimi wariacjami bez tematu. Często utrwalenie na papierze luźnych skojarzeń, emocji, które wyzwalają się pod wpływem jakiegoś wydarzenia dobrze na nas wpływa, ale równie często okazuje się też, że nie ma sensu tego publikować, bo stanowi to wartość jedynie dla nas samych. Takie teksty to najczęściej pamiątki naszych olśnień, o których niestety nie potrafimy opowiedzieć czytelnikom. Czasem szuflada własnego biurka w zupełności wystarczy, by zachować spostrzeżenia, które wydają się nam istotne. Według mnie opowiadania „Jestem – byłem”, „Mokre dyktando” czy „Mord morda” to słabe teksty, pozbawione jakichkolwiek artystycznych walorów. Mnie, jako czytelniczkę irytowały. Przyznam, że zbiór Nazwijmy to snem nie zrobił na mnie szczególnego wrażenia. Kilka tekstów przeczytałam z przyjemnością, jednak przeważały takie, po których zadawałam sobie pytanie: „po co on to napisał?” To były opowiadania, po których nie nasuwały
się żadne głębsze refleksje. Takie opisy rzeczywistości, które ani niczego nie objaśniają, ani nie przedstawiają tej rzeczywistości w taki sposób, by czytelnik miał ochotę się zatrzymać i odszukać coś, co mogłoby dla niego okazać się cenne.

d2ff4cp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ff4cp

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj