Trwa ładowanie...
recenzja
28-11-2012 16:49

Rycerz w bezkresnej puszczy

Rycerz w bezkresnej puszczyŹródło: "__wlasne
d1q86yp
d1q86yp

Zamorska kraina odkryta przez Kolumba na początku nie zapowiadała się zbyt obiecująco.Prowadziła do niej długa i niebezpieczna droga przez ocean, a u jej kresu, za archipelagiem tropikalnych wysp nie zdradzających śladu jakiejś wyższej cywilizacji, rozciągał się ląd, na którym nie udawało się znaleźć ani cennych przypraw, ani jedwabiu czy porcelany… Kiedy w kilkanaście lat później Hernán Cortés po błyskawicznej kampanii podbił Meksyk, okup za Montezumę zaćmił umysły nie tylko tych, którzy na własne oczy ujrzeli tę niewiarygodną górę złota. Cała Hiszpania zapłonęła gorączką. Za ocean ruszyła fala awanturników nie mających w Hiszpanii nic do stracenia, liczących na łut szczęścia, nieokrzesanych, zachłannych, bezwzględnych. Niesiony falą, siedemnastoletni Francisco de Orellana wsiadł na okręt i popłynął na podbój Nowego Świata.

Właściwie nie wiemy, co się z nim działo przez kolejne trzynaście lat. Uczył się wojennego rzemiosła, walczył głównie w potyczkach między frakcjami zwaśnionych Hiszpanów, pewnie słuchał opowieści o miastach pełnych złota, pewnie marzył… Dołączył do wyprawy Gonzala Pizarro z Peru przez Andy na wschód, w poszukiwaniu ziem Pozłacanego Króla – El Dorado.Ludzie Gonzala byli pierwszymi Europejczykami, którzy przekroczyli łańcuch Andów, ale cóż to znaczyło, gdy inni odkrywali całe imperia, archipelagi i morza? Po drugiej stronie gór czekała wilgotna, ciemna, wroga puszcza i przecinająca ją rzeka. Chorzy, wycieńczeni, głodni członkowie ekspedycji nie mogli już iść dalej. Orellana nakłonił część ludzi do budowy wielkiej łodzi. Półżywi z głodu i zmęczenia wojacy wlekli i obrabiali pnie drzewa, przekuwali pordzewiale części ekwipunku na gwoździe, a choć nikt z nich nie miał wielkiego pojęcia o budowie statku, „Święty Piotr” spłynął na wodę. Orellana przyrzekł Pizarrowi, że najdalej po dwunastu dniach powróci z
żywnością. Nie wrócił, popłynął ogromniejącą wciąż rzeką ku nieznanemu. Gonzalo Pizarro, nie doczekawszy się powrotu Orellany, do końca życia nazywał swego dawnego druha dezerterem i zdrajcą, bo i on przeżył, przewlókłszy resztki swoich ludzi z powrotem przez góry.

Czytając Rzekę ciemności, popularnonaukową relację o wyprawie przerastającej ludzką wyobraźnię, wierzymy Orellanie, że gdyby nie silny prąd, zawróciłby w górę rzeki i spróbował ratować towarzyszy. Opisana przez Buddy’ego Levy historia wyprawy ukazuje, ze jej dowódca był człowiekiem niepospolitym, wyrastającym wysoko ponad okrutnych, zachłannych watażków, którzy jednak mieli więcej szczęścia. Potrafił natchnąć swoich ludzi wiarą w sukces, a przynajmniej – nadzieją przeżycia. Błyskawicznie uczył się taktyki wojennej Indian i potrafił po mistrzowsku minimalizować ryzyko i straty. Prowadził walkę z wrogimi plemionami bez zbędnych okrucieństw i pacyfikacji, z przyjaznymi – podejmował dialog w ich własnych językach, których uczył się chętnie i z podziwu godną łatwością. Kronikarz wyprawy opisywał wioski, obrzędowe stroje i fetysze, spisywał opowieści. Czasem było głodno i strasznie, ale nikt nie poważył się na bunt ani dezercję. Ludzie Orellany skoczyliby za nim w ogień. Przepłynęli najdłuższą rzekę
świata, Amazonkę, niemal od źródeł do ujścia.

Choć zdradzę tu zakończenie, to wcześniej zdradziły je już podręczniki historii. Francisco de Orellana nie został Admirałem Słodkiego Morza. W ojczyźnie okazał się człowiekiem, który nic nie potrafi. Ani lawirować na królewskim dworze, ani ubiegać się o zaszczyty, ani negocjować z inwestorami, ani nawet – ożenić się stosownie i bez namiętności. Popłynął ku zatraceniu, a za nim inni, z w których mroczna puszcza wyzwoliła najstraszliwsze, najkrwawsze demony.

Rzekę ciemności polecam właściwie wszystkim. Miłośnikom przygód i dobrze opowiedzianych historii. Kandydatom na dowódców i liderów. A także tym, którzy chcieliby się dowiedzieć, jak pisać o faktach nie dając się ponieść emocjom, ale tak, by spoza chłodnej i beznamiętnej relacji dało się słyszeć odległy dźwięk bębnów i szum wielkiej rzeki.

d1q86yp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1q86yp

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj