Rusza proces Jakuba Żulczyka. Sąd zbada, czy obraził prezydenta
Po tym, jak Joe Biden wygrał wybory prezydenckie w USA, Jakub Żulczyk ostro skrytykował Andrzeja Dudę za zwlekanie z gratulacjami. Nazwał prezydenta "debilem". Grożą mu za to 3 lata więzienia. 16 listopada rusza proces.
Jakub Żulczyk słynie nie tylko ze swoich powieści, lecz także z dosadnego komentowania rzeczywistości w sieci. Z powodu jednego z postów ma kłopoty. Sąd bada, czy zniesławił prezydenta. Chodzi o wpis, w którym pisarz, komentując wyniki wyborów w Stanach Zjednoczonych, a ściślej opóźnioną reakcję na nie naszej głowy państwa, napisał: "Prezydenta-elekta w USA 'obwieszczają' agencje prasowe, nie ma żadnego federalnego, centralnego ciała ani urzędu, w którego gestii leży owo obwieszczenie. Wszystko, co następuje od dzisiaj — doliczenie reszty głosów, głosowania elektorskie — to czysta formalność. Joe Biden jest 46 prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem".
Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ wystąpiła z oskarżeniem Jakuba Żulczyka o znieważenie Prezydenta RP. Grożą mu nawet 3 lata więzienia. 16 listopada odbędzie się pierwsza rozprawa.
Sam Żulczyk o swoim wpisie powiedział: - Owszem, moja wypowiedź była ostra i nacechowana językiem potocznym (…), ale była to krytyka uzasadniona, krytyka, co do której mam też kompetencje wynikające z wykształcenia.
Jakub Żulczyk: w społeczeństwie brakuje empatycznych odruchów
Podkreślił, że ostry język wynikał z oburzenia ze względu na działania prezydenta, które oceniał jako "niemądre" i "nieracjonalne", oraz z troski o państwo polskie. - Na pewno spoczywa na mnie większa odpowiedzialność za słowo niż na obywatelu, który nie ma takich zasięgów jak ja, ale użyłem tego słowa z premedytacją i celem tego nie było zwrócenie na siebie uwagi ani wykpienie czy upokorzenie człowieka, który pełni funkcję prezydenta, pana Andrzeja Dudy, tylko krytyka jego bardzo nierozsądnych zachowań – którą podtrzymuję - mówił.
Informacja o akcie oskarżenia przeciwko Żulczykowi była szeroko komentowana nie tylko w kraju, ale i na całym świecie. O sprawie informowały m. in. BBC, "The Guardian" i "Washington Post". Niektórzy zauważyli, że przyczyniło się to do rozpowszechnienia opinii Żulczyka.