Trwa ładowanie...

"Punisher Max" tom 5: Zaległe porachunki [RECENZJA]

Po czterech świetnych tomach z serii "Punisher Max" Garth Ennis nie zwalnia tempa. Nagradzany scenarzysta udowadnia, że doskonale czuje postać Franka Castle'a i wychodzi poza ramy brutalnych opowiastek o walce z przestępczością.

"Punisher Max" tom 5: Zaległe porachunki [RECENZJA]Źródło: Materiały prasowe
d2cwle0
d2cwle0

Oczywiście nadal jest brutalnie, krwawo i bezkompromisowo. Mało tego - zeszyty składające się na piątym tom "Punisher Max" zawierają jedną z najmocniejszych historii w dotychczasowym cyklu, co jest niewątpliwie zasługą "ożywienia" Barrakudy. Czarnoskóry wielkolud rzucający wyzwanie Punisherowi w trzecim tomie powrócił, by raz na zawsze pokazać, kto jest największym skurczybykiem.

Tym razem nie kieruje nim jednak ślepa furia i działanie na żywioł. Barrakuda przekonał się, że Frank nie jest zwykłym przeciwnikiem, dlatego zanim zastawił na niego kolejną pułapkę, odkrył słaby punkt Punishera. Oczywiście nie zdradzę, co jest tym kryptonitem dla mściciela z wielką czaszką na piersi, ale muszę przyznać, że Garth Ennis wyciągnął naprawdę potężne działo.

Poza wątkiem Barrakudy (mój faworyt w tym tomie), Ennis opowiedział także historię Franka, który musi się zmierzyć z amerykańskimi żołnierzami. Jak do tego doszło, że oddział komandosów poluje na Punishera w Nowym Jorku? Kto wydał rozkaz? Czy Frank – weteran wojny w Wietnamie będzie miał opory przed rozpoczęciem bratobójczej walki? Szukanie odpowiedzi na te pytania sprawia ogromną przyjemność. Szczególnie, że Ennis bardzo kreatywnie podszedł do wyświechtanego wątku wojskowej przeszłości Franka.

W najnowszym tomie scenariusze Gartha Ennisa zilustrowali Howard Chaykin i Goran Parlov. Styl pierwszego rysownika (znany chociażby z "Wolverine" tom 1) absolutnie nie trafił w mój gust, na szczęście jego interpretacja przygód Franka Castle'a pojawia się wyłącznie w pierwszym zeszycie. Reszta albumu to dzieło twórcy znanego z komiksu "Czarna Wdowa. Powrót do domu" czy trzeciego tomu "Puinsher Max". Miejscami surowa, ale bardzo wyrazista i dynamiczna kreska idealnie pasuje do takiej opowieści. Dzięki temu finałowe starcie z Barrakudą to arcybrutalny majstersztyk, tylko dla czytelników o mocnych nerwach.

Ocena: 8/10

d2cwle0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2cwle0