Trwa ładowanie...
recenzja
05-10-2015 12:32

Pulp fiction

Pulp fictionŹródło: Inne
dotdwi0
dotdwi0

*Osobliwy duet stróżów prawa z XIX-wiecznego Gotham City powraca. Tym razem Jonah Hex i Amadeusz Arkham udają się na Południe, aby powstrzymać falę rasistowskiej agresji, której źródłem jest Czcigodna Siódemka - tajemnicza grupa przestępcza stawiająca sobie za cel eliminację emigrantów oraz przywrócenie ładu sprzed wojny secesyjnej i wprowadzenia 13. poprawki. *

„All Star Western: Wojna lordów i sów” to drugi tom reaktywowanej w ramach The 52 New serii DC Comics, pierwotnie ukazującej się z przerwami w latach 1951-72. Tym razem scenarzyści Justin Gray i Jimmy Palmiotti oraz rysownik Justin Norman, ukrywający się pod pseudonimem Moritat, nie dość, że częściowo przenieśli akcję poza Gotham City, to wyciągnęli z lamusa kolejne zapomniane postacie DC. W Nowym Orleanie na pomoc Hexowi przybywają więc Nighthawk i Cinnamon – para zamaskowanych mścicieli, czerpiących nadnaturalne moce ze starożytnych indiańskich medalionów. Na kartach komiksu pojawiają się również Allan Wayne, czyli czcigodny przodek Bruce’a, oraz Trybunał Sów i XIX-wieczna wersja Szpona. „All Star Western” nie tylko więc reanimuje garnitur mniej znanych bohaterów wydawnictwa, ale przede wszystkim zgrabnie wpisuje się w koncepcję uniwersum zaproponowaną przez Scotta Snydera w serii „Batman: Rok zerowy”.

Czytając „Wojnę lordów i sów” warto zwrócić uwagę nie tylko na liczne aluzje, które z pewnością okażą się gratką dla fanów obrońcy Gotham. Gray i Palmiotti tworząc swoje brawurowe pulp fiction z pogranicza westernu, kryminału i superhero, nie potrafili oprzeć się pokusie poigrania z konwencją, silnie eksponując wątek feministyczny. Ich Dziki Zachód, choć formalnie nie odbiega od wizji zakorzenionej w popkulturze, jest miejscem, którym paradoksalnie nie żądzą twardzi rewolwerowcy, a bezwzględne i niezależne kobiety pokroju Tallulahy Black – westernowej inkarnacji bohaterki kultowego klasyka rape and revenge „The Call Her One Eye” (1973, reż. Bo Arne Vibenius).

„All Star Western: Wojna lordów i sów” nie zmieni waszego życia, nie staniecie się po jego przeczytaniu również mądrzejsi. Nie, to po prostu przyzwoita, niezobowiązująca rozrywka skierowana zarówno do miłośników Człowieka-nietoperza jak i wszystkich tych, którzy cenią sobie postmodernistyczne harce doprawione szczyptą czarnego humoru.

dotdwi0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dotdwi0