Ha! Gdy znajomi się dowiedzą, że przeczytałam tą książkę, zaraz będzie wielki raban. Bo ja po prostu nie cierpię gotować! Wprost nienawidzę. Widać akurat do tego mnie nie stworzono? Szkoda mi czasu na duszenie, gotowanie, pieczenie, smażenie, panierowanie, nadziewanie... Za bardzo brudno i za ciepło. Ale za to bardzo, przeraźliwie bardzo lubię czytać powieści Jane Austen. Może to za ich historyczność, skarbnicę wiedzy bliższej człowiekowi tamtej epoki? A może raczej przez romantyzm? W końcu jestem tylko i aż KOBIETĄ.
Księga potraw Jane Austen już przez sam tytuł, wydawała się być smakowitym kąskiem. Skusiła mnie bardziej szata graficzna, niemal albumowe wydanie, niż same przepisy, ale i tak pozwoliłam jej wpaść w moje ręce. To jest niewyobrażalne, co w drugiej połowie XVIII i pierwszej XIX wieku jadano! Rzeczywiście, rację mają autorki, pisząc iż Jane Austen nie obchodziło to, co podawano na stół, ale raczej dlaczego i w jakim kontekście towarzyskim. Bo wtedy wszystko było inaczej, i żeby lepiej poznać świat pani Austen, warto zajrzeć do tej książki.
To nie jest zwykła książka kucharska. To zbiór anegdot i opowieści krążących wśród zapachów, po gorącej kuchni. Dowiemy się z niej jak należało przyjmować gości i co trzeba było mieć w spiżarni - tak na wszelki wypadek. Poznamy kuchnię, która zmieniała się wraz z ludźmi. Jak na przykład pani Marta Lloyd, której zeszyt był ogromną pomocą. Kiedyś po prostu jadano inaczej. Spotkania towarzyskie miały większe i odmienne znaczenie, niż współczesne bizneslancze. Jeżeli zapoznamy się z planami kolacji, cholesterol na pewno nam podskoczy, ale z jaką radością dla podniebienia.
Może większości potraw nie uda się nam przyrządzić we własnej kuchni, ale na pewno sprawią one frajdę nie tylko tym, którzy gotują. Przecież i "przez żołądek do serca" i "pokaż mi swój talerz, a powiem ci kim jesteś". Ci, którzy są bardziej doświadczeni, wprowadzą się w świat Emmy, Mansfield Park, Dumy i uprzedzenia oraz Rozważnej i romantycznej przez układ pokarmowy. Dowiedzą się, że nie tylko ważne jest z kim się je, ale też i co, oraz jak serwowane. Zrozumiemy również i naszego Jacka Soplicę wraz z podaną mu czarną polewką.