Przez 10 lat walczyła z Hitlerem. Przed egzekucją "mężnie zniosła tortury Gestapo"
"A ja tak kochałam Niemcy..." – to ostatnie słowa Mildred Harnack wypowiedziane 16 lutego 1943 roku, chwilę przed położeniem głowy na gilotynie w więzieniu Plötzensee. Była jedyną Amerykanką skazaną na śmierć z bezpośredniego rozkazu Hitlera.
Dzięki uprzejmości wyd. Znak Horyzont publikujemy fragment książki Rebecci Donner "Podwójne życie Mildred. Historia kobiety, którą kazał zabić Hitler" (przełożył Arkadiusz Romanek), która ukaże się 24 stycznia.
Wprowadzenie
Zależało jej na tym, aby zniknąć. Im bardziej zdawała się niewidzialna, tym bardziej rosły jej szanse na przeżycie. W swoim dzienniku zapisywała wszystko: co jadła, co czytała, o czym rozmyślała. To pierwsze można było uznać za mało kontrowersyjne. Kolejne już nie. Z tego powodu dziennik ukrywała. Zniszczyła go, gdy zaczęła podejrzewać, że Gestapo wpadło na jej trop. Najpewniej spłonął.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czego nie wiesz o II Wojnie Światowej
Mildred znajdowała się w samym centrum świata antyhitlerowskiego ruchu oporu, ale nie była Niemką, Polką czy Francuzką. Była Amerykanką. Całą sobą. Ludzie, których zwerbowała, otrzymali pseudonimy: Bezręki, Lśniący, Robotnik. Sama nie używała żadnego. Mimo to była nieuchwytna. Charakter jej pracy wymagał dochowania absolutnej tajemnicy. Nie odważyła się opowiedzieć o tym, co robi, członkom swojej rodziny rozproszonym po miastach i farmach na całym Środkowym Zachodzie. I tak zaskoczyła ich, gdy jako dwudziestosześciolatka weszła na pokład parowca i wyruszyła na drugi brzeg Atlantyku, zostawiając w Ameryce wszystkich, których kochała.
Jej rodzina jest moją rodziną. Dzielą nas trzy pokolenia. Wolała anonimowość, więc tylko wyszepczę jej nazwisko: Mildred Harnack.
W 1932 roku w jej mieszkaniu odbyło się pierwsze sekretne spotkanie. Brała w nim udział mała grupa działaczy politycznych, która pod koniec dekady wyrosła na największą podziemną grupę ruchu oporu w Berlinie. W czasie drugiej wojny światowej jej grupa współpracowała z sowiecką siatką szpiegowską, która stawiała sobie za cel obalenie Hitlera, werbując współpracowników i informatorów w Paryżu, Genewie, Brukseli i Berlinie. Jesienią 1942 roku do akcji wkroczyło Gestapo. Mildred trafiła do więzienia. Tak samo jak inni spiskowcy. Podczas pospiesznie przeprowadzonego procesu przed Reichskriegsgericht – najwyższym sądem wojennym w Trzeciej Rzeszy – prokurator, który zyskał złowróżbne miano "psa gończego Hitlera", zasypywał spiskowców pytaniami.
Siedziała na drewnianym krześle w tylnej części sali sądowej. Obok niej zasiedli wysocy rangą nazistowscy oficerowie. Na środku pomieszczenia znalazło się miejsce dla pięcioosobowego składu sędziowskiego. Wszyscy obecni w tej sali, poza Mildred, byli Niemcami.
Gdy nadeszła jej kolej, podeszła do mównicy. Była wychudzona, jej płuca zrujnowała gruźlica, której nabawiła się w więzieniu. Nie wiadomo, jak długo tam stała; w zachowanych dokumentach nie ma mowy o tym, kiedy prokurator zaczął ją przesłuchiwać ani kiedy skończył. Wiadomo natomiast, że udzielone odpowiedzi były kłamstwami, wierutnymi bzdurami.
A sędziowie jej uwierzyli. Wyrok, jaki otrzymała, uznano za łagodny: sześć lat ciężkich robót w obozie. Dwa dni później Hitler jednak ten wyrok unieważnił, nakazał rewizję, a w konsekwencji również egzekucję Mildred Harnack. 16 lutego 1943 roku trafiła na gilotynę i została ścięta.
Po wojnie Korpus Kontrwywiadu Armii Stanów Zjednoczonych (ang. Counter Intelligence Corps) wszczął w jej sprawie dochodzenie. W 1946 roku pewien pracownik tej instytucji stwierdził oficjalnie: "Działania Mildred Harnack należy uznać za godne pochwały". Przyznał też, że CIC dysponuje "dość dużym zbiorem akt" na jej temat. "Całkiem możliwe, że w toku dochodzenia ujawnimy popełnienie zbrodni wojennej" – napisał inny. Potem jednak wyższy rangą urzędnik CIC skarcił ich obu w zwięzłej notatce: "Ta sprawa ma klauzulę S/R [tajna/ zastrzeżona] i nie powinna być badana. Wycofać z Oddziału «D» i nie kontynuować śledztwa".
Tym samym CIC wyciszyło sprawę. Przyczyny podjęcia tej decyzji ujrzą światło dzienne dopiero po ponad pięćdziesięciu latach.
Niemniej jednak w kolejnych latach pojawiły się pewne przecieki. 1 grudnia 1947 roku "New York Times" zamieścił artykuł pod tytułem "Hitler Beheaded American Woman as a Personal Reprisal in 1943" [W 1943 roku Hitler obciął głowę Amerykance w ramach osobistego odwetu]. Czytamy w nim: "Mildred Harnack, która miała dużą wiedzę o niemieckim ruchu oporu, mężnie zniosła tortury Gestapo i nie ujawniła żadnych informacji". Jeszcze w tym samym tygodniu "Washington Post" nazwał Mildred Harnack "jedną z przywódczyń antynazistowskiego podziemia". Czytelnicy "New York Timesa" i "Washington Post" prawdopodobnie byli zaskoczeni, dowiadując się wówczas o istnieniu aktywnego ruchu oporu w Trzeciej Rzeszy.
Podstawowym problemem każdego, kto chciał napisać jakikolwiek tekst dotyczący tej grupy, był brak materiałów źródłowych i dowodów. Dopiero w 1989 roku, gdy runął mur berliński, światło dzienne ujrzał zbiór przechowywany w archiwum NRD. Kilka lat później Rosja zezwoliła historykom na wgląd w akta zagranicznego wywiadu, a w 1998 roku, na mocy ustawy o ujawnianiu zbrodni wojennych nazistów, CIA, FBI i armia amerykańska zaczęły udostępniać akta niegdyś sklasyfikowane jako ściśle tajne. Proces ten trwa nieprzerwanie po dziś dzień. Obecnie dysponujemy nieco szerszą wiedzą na temat podziemnego ruchu oporu w Niemczech. Co nie znaczy, że nie ma żadnych nieścisłości. Informacji dotyczących Mildred Harnack jest niewiele, a często są to po prostu dane fałszywe. Z popiołów, w jakie obrócił się jej dziennik, niestety nie dowiemy się niczego, co mogłoby pozwolić nam te błędy skorygować.
Chociaż Mildred zależało na tym, żeby nie rzucać się w oczy, zostawiła po sobie ślad, którym będziemy podążać.
Natkniemy się na nim na oficjalne dokumenty – grube akta wywiadu brytyjskiego, amerykańskiego i radzieckiego. Mamy też dostęp do dokumentów nieoficjalnych, z których można wyczytać głębsze prawdy. Należą do nich listy Mildred, listy, które inni ludzie pisali do niej i o niej. Rodzina i przyjaciele pozostawili po sobie różne notatki, terminarze, pamiętniki, fotografie, świadectwa. Nie da się powiedzieć, że wszyscy zgadzali się w ocenie kobiety, którą znali. Może tylko wydawało im się, że ją znają? Dla wielu była prawdziwą tajemnicą, a ścieżka jej losów prowadziła do szeregu sprzecznych wniosków na temat tego, kim była i dlaczego zrobiła to, co zrobiła.
Odeszli prawie wszyscy ludzie, którzy znali ją osobiście. Ci, którzy jeszcze żyją, mają dobrze po dziewięćdziesiątce. Jest jednak jeden człowiek, po którego relacjach obiecywałam sobie najwięcej. Miałam nadzieję, że go znajdę.
Kiedy poznał Mildred, był jeszcze chłopcem. Mógłby być jej synem. Tropiłam go i odnalazłam. A potem zasypałam pytaniami: Co mówiła? Jak się poznaliście? Słyszałeś, jak płacze? Śpiewa? Ufała ci?
Powyższy fragment pochodzi z książki "Podwójne życie Mildred. Historia kobiety, którą kazał zabić Hitler" Rebecci Donner (przełożył Arkadiusz Romanek), która ukaże się 24 stycznia nakładem wyd. Znak Horyzont.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" wskazujemy Najlepsze filmy i seriale, Największe rozczarowania, afery i skandale oraz Największą bekę 2023 roku. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski