Poznał ją, gdy miała 19 lat. Gdy umierała, nie mógł trzymać jej za rękę
Janusz Majewski urodził się równo 90 lat temu. Niestety znany reżyser filmowy i pisarz po raz 9. świętuje ten dzień bez ukochanej Zosi. Historia jego małżeństwa z jest jak z programu "Taka miłość się nie zdarza". Podobno cała filmówka dziwiła się ich związkowi, a oni przeżyli wspólnie pół wieku.
90 lat temu 5 sierpnia 1931 r. urodził się Janusz Majewski. Dzień przed okrągłą rocznicą do znanego reżysera i prozaika zadzwoniła PAP. - Jestem akurat na festiwalu Tykocińska Akademia Kresów. Zrobiono tutaj przegląd moich filmów i fetę z okazji urodzin - mówił. - Kilka dni temu podobną uroczystość przeżyłem w Ełku, w bibliotece, która nosi imię mojej zmarłej żony Zofii Nasierowskiej - relacjonował.
Już dziewiąty raz twórca "C.K. Dezerterów" świętuje bez fizycznej obecności swojej ukochanej Zosi, ale jak widać, kobieta wciąż jest mocno obecna w jego życiu.
Mówił o niej: - Kierowniczka całego świata, przekonana, że bez niej ziemia przestanie się obracać. Jako małżeństwo ludzi o wolnych zawodach, spędzali razem wiele czasu.
Przez większość ich wspólnego życia to ona prowadziła dom, wszystkimi się opiekowała. Potem obowiązki przejął on. Jednak gdy Zosia odchodziła na zawsze, Janusz nie mógł trzymać jej za rękę.
Zobacz: Gwiazdy, które podczas pandemii spędzają więcej czasu za granicą niż w Polsce
- Tego dnia, 3. października była inauguracja roku akademickiego. Wsiadłem rano w pociąg i już dojeżdżałem do Katowic, gdy pielęgniarka zadzwoniła z informacją, że żona nie żyje. Nie przeżyłem z nią tego momentu odejścia - mówił sześć lat później w rozmowie z WeMen.
Zofia Nasierowska cierpiała na raka mózgu. Kiedy poznała diagnozę, para wróciła do Warszawy. Ze stolicy wyjechali w pod koniec lat 80. Zosia nie mogła już dłużej fotografować (traciła wzrok) i wtedy wymyśliła, że założy pensjonat na Mazurach. Wyjechali razem. Ci którzy znali Nasierowską, podkreślają, że dużo się śmiała i do życia podchodziła z optymizmem.
W połowie lat 70. to Janusz niemal nie pożegnał się z tym światem pierwszy. To było po zdjęciach do "Zaklętych rewirów". Pozornie niegroźna infekcja przerodziła się w ciężkie zapalenie płuc. Lekarze przez kilka dni toczyli bój o życie reżysera. A kiedy się udało i Janusz wyzdrowiał, jego młodsza o 7 lat żona wydała przyjęcie. Wydarty z ramion śmierci małżonek śmiał się potem, że alkohol przyniesiony wówczas przez ich przyjaciół, pili jeszcze przez kilka lat.
Sukces artystyczny szybciej odniosła ona, choć nie jako operatorka filmowa (Janusz odwiódł ją od tego planu), a fotografka. - Przez dłuższy czas byłem mężem swojej żony. Ona była znana, sporo zarabiała, a ja dopiero zaczynałem swoją karierę. Dopiero później to się wyrównało - mówił Majewski w rozmowie z WP.
Związek z Zofią Nasierowską zdecydowanie odmienił jego życie. Gdy ją poznał, mieszkał razem z Romanem Polańskim i miał opinię imprezowego kobieciarza. Brylował głownie w łódzkich klubach, gdzie na wyścigi podrywali ze współlokatorem panienki.
- Przystojniak był, dobrze ubrany. Na początku w ogóle skreśliłam go z listy amantów, bo uważałam, że jest jakimś zarozumialcem, ale okazało się, że jest po prostu nieśmiały i zakompleksiony, chociaż sprawiał zupełnie odmienne wrażenie - śmiała się po latach jego żona, której jedyną rywalką okazała się być kamera.
Początkowo jednak cała Filmówka dziwiła się ich związkowi, a ojciec Zofii był jemu zdecydowanie przeciwny. Na przekór opiniom wzięli jednak ślub. Był grudzień 1960 r. Zosia sakramentalne tak wypowiedziała ubrana w białą bombkę, welon i przemalowane własnoręcznie szpilki, bo nie mogła dostać nigdzie białych. Choć była zima przyszły mąż zdobył dla niej piękny bukiet konwalii.
Wspólnie przeżyli 50 udanych lat. Janusz zawsze wiedział, że wyprowadził żonę z równowagi. Nie mówiła mu tego prosto w oczy, ale mieli swój rytuał. Zosia po prostu zamieniała miejscami ich portrety nad łóżkiem, by byli do siebie zwróceni plecami. Podobno działało i ciche dni nigdy w ich domu nie trwały zbyt długo.
Dziś Majewski radzi sobie sam. W ostatniej rozmowie z PAP potwierdzał, że czuje się dobrze. Po śmierci żony zamieszkał w Warszawie, by być bliżej dzieci i wnuków. Wciąż pozostaje aktywny zawodowo. Za kilka dni w księgarniach pojawi się zbiór jego opowiadań pt. "Maleńka".