Trwa ładowanie...

Pomnik Włodzimierza wywołał oburzenie. "Żaden kraj tak często nie pisał swojej historii na nowo"

Żaden kraj nie był tak głęboko podzielony w sprawie swojej historii jak Rosja. Żaden nie zmieniał tak często opowieści o własnej przeszłości. To, jak Rosjanie opowiadają o swoich dziejach i w każdym pokoleniu tworzą ich nową wersję, jest ważną częścią ich historii, kultury i poglądu na świat - przekonuje Orlando Figes, autor książki "Opowieść o Rosji".

"W systemie putinowskim, w którym nie ma podziałów na prawicę i lewicę, konkurencyjnych ideologii ani uzgodnionych znaczeń dla takich podstawowych pojęć jak 'demokracja' i 'wolność', dyskurs polityczny określają idee odwołujące się do przeszłości kraju""W systemie putinowskim, w którym nie ma podziałów na prawicę i lewicę, konkurencyjnych ideologii ani uzgodnionych znaczeń dla takich podstawowych pojęć jak 'demokracja' i 'wolność', dyskurs polityczny określają idee odwołujące się do przeszłości kraju"Źródło: Getty Images, fot: Mikhail Svetlov
d4501o9
d4501o9

Dzięki uprzejmości wydawnictwa Wielka Litera publikujemy fragment książki Orlando Figesa "Opowieść o Rosji. Władza i mit" (przełożył Władysław Jeżewski), która ukaże się 25 października.

Wstęp

Był listopad 2016 r., zimny i szary poranek. Na odśnieżonym placu niedaleko Kremla zebrał się niewielki tłum. Czekano na odsłonięcie pomnika wielkiego księcia Włodzimierza, panującego w latach 980–1015 władcy Rusi Kijowskiej, "pierwszego państwa rosyjskiego". Według legendy w 988 r. Włodzimierz przyjął chrzest na Krymie, należącym wówczas do Cesarstwa Bizantyńskiego, i tym samym przesądził o przejściu swego ludu na chrześcijaństwo obrządku wschodniego. W odsłonięciu jego pomnika wzięli udział najważniejsi przywódcy religijni Rosji ubrani w wielobarwne szaty: patriarcha moskiewski i całej Rusi, zwierzchnik rosyjskiego Kościoła katolickiego, wielki mufti, naczelny rabin i przewodniczący buddyjskiej sanghi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Audiobooki, od których się nie oderwiecie. Masa superprodukcji

Odlany z brązu posąg władcy dzierżącego krzyż i miecz górował nad placem – miał ponad 20 m wysokości. Był to ostatni z długiej listy wzniesionych po upadku komunizmu kobylastych pomników Włodzimierza w kiczowatym "ruskim" stylu narodowym, który powstał jeszcze w XIX w. Również w innych miastach Rosji – Biełgorodzie, Włodzimierzu, Astrachaniu, Batajsku i Smoleńsku – dzięki funduszom państwowym i publicznym zbiórkom stanęły pomniki wielkiego księcia. Budowę pomnika moskiewskiego sfinansowano ze środków Ministerstwa Kultury, towarzystwa historii wojskowości i klubu motocyklistów.

d4501o9

Podczas uroczystości przemówienie wygłosił imiennik średniowiecznego władcy, prezydent Putin. Ale nawet wtedy miał znudzoną minę i odnosiło się wrażenie, że chciałby zakończyć to wszystko jak najszybciej. Może dlatego rozpoczęcie ceremonii przyspieszono – reżyser Fiodor Bondarczuk, który głośno poparł niedawną aneksję ukraińskiego Krymu przez Rosję, poprosił Władimira Władimirowicza do mikrofonu wcześniej, niż przewidywano. Putin, beznamiętnym tonem odczytując tekst z kartki, zwrócił uwagę na symboliczne znaczenie daty uroczystości: 4 listopada obchodzono w Rosji Dzień Jedności Narodowej. Wielki książę, mówił prezydent, "zbierał ziemie ruskie i bronił ich", zakładając "silne, zjednoczone i scentralizowane państwo obejmujące w jednej wielkiej rodzinie różne ludy, języki, kultury i religie".

Do rodziny tej należały trzy kraje wywodzące się z Rusi Kijowskiej – Rosja, Białoruś i Ukraina – ciągnął Putin. Były one wówczas jednym narodem, miały te same chrześcijańskie zasady, kulturę i język, co – jak dał do zrozumienia – stworzyło słowiański fundament, na którym zbudowano Cesarstwo Rosyjskie i Związek Sowiecki. Prezydentowi wtórował patriarcha Cyryl, który zabrał głos po nim. Gdyby Włodzimierz postanowił pozostać poganinem albo nawrócił się sam jeden – mówił – "nie byłoby Rusi ani Rosji, nie byłoby wielkiego Cesarstwa Rosyjskiego ani dzisiejszej Rosji".

Pomnik księcia Włodzimierza w Moskwie Getty Images
Pomnik księcia Włodzimierza w MoskwieŹródło: Getty Images, fot: Andrew Surma/NurPhoto

Trzecie i ostatnie przemówienie, krótkie i odmienne w tonie, wygłosiła Natalia Sołżenicyna, wdowa po pisarzu. Tragiczne dzieje dwudziestowiecznej Rosji – powiedziała – podzieliły kraj, a "ze wszystkich różnic żadna nie dzieli nas tak głęboko jak nasza przeszłość". Zakończyła wezwaniem do "szacunku dla naszej historii", który powinien oznaczać nie tylko czerpanie z niej dumy, lecz także "szczere i odważne osądzanie zła, a nie jego usprawiedliwianie albo zamiatanie pod dywan pamięci o nim, żeby nie było go widać". Na twarzy Putina pojawiło się zakłopotanie.

d4501o9

Uroczystość oburzyła Ukraińców. Od 1853 r. – Ukraina należała wtedy do Cesarstwa Rosyjskiego – mieli oni własny pomnik wielkiego księcia, którego zwali Wołodymyrem. Pomnik wzniesiono w stolicy Ukrainy, Kijowie, na wysokim prawym brzegu Dniepru. Po rozpadzie Związku Sowieckiego w 1991 r. posąg stał się symbolem niezależności kraju od Rosji. Dosłownie kilka minut po zakończeniu moskiewskiej ceremonii na oficjalnym koncie Ukrainy na Twitterze pojawiło się zdjęcie kijowskiego monumentu z podpisem po angielsku: "Nie zapominajcie, jak wygląda prawdziwy pomnik księcia Włodzimierza". Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, wybrany po rewolucji na Majdanie w 2014 r., oskarżył Kreml o przywłaszczanie sobie ukraińskiej historii. "Imperialne" zachowanie Moskwy porównał do rosyjskiej aneksji Krymu – będącego przecież częścią niepodległej Ukrainy – aneksji, do której doszło tuż przed wyborem Poroszenki na prezydenta.

Kijów i Moskwa spierały się o księcia Włodzimierza już od kilku lat. Pomnik moskiewski był o metr wyższy od kijowskiego, tak jakby Rosjanie chcieli pokazać, że Rosja ma większe prawo do wielkiego księcia. Putin nazwał Włodzimierza (po rosyjsku Władimira) założycielem nowożytnego państwa rosyjskiego, Ukraińcy jednak uważali Włodzimierza za swojego władcę, za "twórcę średniowiecznego państwa europejskiego Rusi-Ukrainy" – jak określił go Poroszenko w dekrecie wydanym w 2015 r. z okazji tysiąclecia śmierci wielkiego księcia w 1015 r. (to, że nazwa "Ukraina" pojawiła się w źródłach pisanych dopiero pod koniec XII w. – a i wówczas tylko jako okraina, czyli "pogranicze" w języku staroruskim – dyskretnie przemilczano). Kilka miesięcy później Poroszenko dodał, że decyzja Włodzimierza o ochrzczeniu Rusi Kijowskiej była "nie tylko decyzją polityczną i kulturalną, ale wyborem europejskim", dzięki któremu Kijów dołączył do chrześcijańskiej cywilizacji bizantyńskiej. Przesłanie było jasne: Ukraina chce być częścią Europy, a nie rosyjską kolonią.

Pomnik Św. Włodzimierza Wielkiego w Gdańsku CC BY-SA 3.0de, Claus-Joachim Dickow
Pomnik Św. Włodzimierza Wielkiego w GdańskuŹródło: CC BY-SA 3.0de, Claus-Joachim Dickow

Obie strony powoływały się na wspólne dzieje Rusi Kijowskiej, ponieważ chciały przebudować własną świadomość narodową w duchu nacjonalistycznym. Z historycznego punktu widzenia mówienie o "Rosji" albo "Ukrainie" w X w. (i w ogóle w średniowieczu) nie ma większego sensu. Konflikt o Włodzimierza w rzeczywistości nie jest sporem historycznym, ale zderzeniem dwóch mitów założycielskich.

d4501o9

(…)

"Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość" – napisał George Orwell w "Roku 1984". Myśl ta odnosi się do Rosji w większym stopniu niż do innych krajów. W czasach sowieckich, kiedy przeznaczeniem Rosji miał być komunizm i jej historię urabiano tak, aby odpowiadała temu celowi, krążył dowcip, o którym być może myślał Orwell: "Przyszłość Rosji jest pewna, tylko jej przeszłości nie da się przewidzieć".

Żaden kraj tak często nie pisał swojej historii na nowo; historia żadnego kraju nie była w takim stopniu uzależniona od meandrów obowiązującej ideologii. W Rosji historia ma polityczne znaczenie. Powołanie się na wydarzenia z przeszłości było zawsze najlepszym sposobem na wygranie sporu o przyszły kierunek polityki. Wszystkie wielkie debaty nad charakterem i przeznaczeniem Rosji toczyły się na polu zakreślonym przez kwestie historyczne.

Wielka Litera, 2023 Materiały prasowe
Wielka Litera, 2023Źródło: Materiały prasowe

(…)

d4501o9

Dziś rola historii w takich dyskusjach jest ważniejsza niż kiedykolwiek. W systemie putinowskim, w którym nie ma podziałów na prawicę i lewicę, konkurencyjnych ideologii ani uzgodnionych znaczeń dla takich podstawowych pojęć jak "demokracja" i "wolność", dyskurs polityczny określają idee odwołujące się do przeszłości kraju. Kiedy reżim nadaje interpretację jakiemuś epizodowi z dziejów Rosji, sprawa nabiera charakteru politycznego. Nie jest to nic nowego. Historycy sowieccy byli w jeszcze większej mierze uzależnieni od zmian linii partyjnej, zwłaszcza za Stalina, kiedy historię fałszowano, żeby wyolbrzymić rolę wodza i zdyskredytować jego przeciwników. Jedni musieli "poprawić" swoje prace, dzieła innych usuwano z bibliotek albo odbierano im prawo do ich publikowania.

(…)

Mit świętego cara przeobraził się w kult przywódców, Lenina i Stalina, których pomniki stanęły na każdym placu w Rosji. Reżim Putina wykorzystuje ten archetyp rządów monarchicznych, stwarzając pozory stabilności opartej na "rosyjskich tradycjach". Kult Putina nie został na razie uwieczniony w kamieniu. Na placach miast i miasteczek nie ma jak dotąd jego pomników. Znaleźli się jednak dowcipnisie, którzy z okazji odsłonięcia moskiewskiego pomnika księcia Włodzimierza orzekli, że posąg jego imiennika, prezydenta Rosji, stanie wkrótce przy murze kremlowskim.

d4501o9

Powyższy fragment pochodzi z książki Orlando Figesa "Opowieść o Rosji. Władza i mit" (przełożył Władysław Jeżewski), która ukaże się 25 października nakładem wyd. Wielka Litera.

Orlando Figes – (ur. 1959 r.) brytyjski historyk i pisarz, autor książek o historii Europy i Rosji – nagradzanych i przetłumaczonych na wiele języków, m.in. "Wojna krymska 1853-1856. Ostatnia krucjata"; "Szepty. Życie w stalinowskiej Rosji"; "Taniec Nataszy"; "Europejczycy" czy "Z dziejów kultury rosyjskiej".

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" sprawdzamy, jak bardzo Netflix zmasakrował "Znachora", radzimy, dlaczego niektórych seriali lepiej nie oglądać w Pendolino oraz żegnamy się z "Sex Education", bo chyba najwyższy już czas, nie? Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d4501o9
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Wyłączono komentarze

Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski
d4501o9

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj