Gdy ktoś budzi się rankiem i za każdym razem przed nosem ma wyrzeźbiony przez zmęczonego Beduina obelisk, na ścianie nad lustrem w łazience wisi papirus, a w koszu na śmieci tkwią zwitki z hieroglifami, ten bez zbytniego namysłu sięga po książkę, w której tytule figuruje słowo: „faraon”. Tak jest ze mną. Nie żebym to ja ukochał Egipt. Wszystko przez żonę i to na nią zwalam winę za wtopienie się w tę powieść oraz za to, że z niecierpliwością czekam teraz na jej kontynuację. Kolejnymi winnymi mojego zatopienia zarówno umysłowego, jak i bezruchu cielesnego, zmartwiałych ramion i zdrętwiałych kolan, są niewygodny fotel, oraz oni – autorzy, czyli niejacy: Jacek Dubois, oraz Bohdan Butenko. W szczególności za wszystko odpowiada ten drugi, którego rysunki przypomniały mi dzieciństwo. One, to kolejny z powodów, który wymieniam, gdy znajomi pytają, dlaczego warto przeczytać tę książkę, i to w ICH wieku (niby dorosłym).
Bo warto! W każdym wieku, o każdej porze, byle takiej, w której nikt ani nic nam nie przeszkodzi wtopić się w tą na poły kryminalną, na poły sensacyjną czy też obyczajową, opowieść z życia specyficznej rodziny, której przytrafił się kot. A raczej o Kocie, któremu przytrafiła się rodzina. Zwariowana. Jednak zacznijmy od początku. Gdy pewnego dnia, mama znalazła na dywaniku kota, wcale nie przypuszczała, że to on zapoczątkuje nie tylko dziwne wydarzenia, ale też będzie głównym prowodyrem, dobrą duszą, która ich z nich wyplącze. Wcale początkowo nie chciała, by z nimi został, ale przegrała. Aktualnie zakochany, jej starszy syn, postanowił, że tak będzie romantycznie, ojciec w ogóle nie pamiętał dlaczego owego kota przyniósł, poza smutnymi oczkami i zmarszczonym pyszczkiem, babcia, jak to ona, podparła się podróżami, a nasz narrator czyli Staś – cóż, po prostu chciał mieć kota. Jednak nie wiedział, że oto otrzymał kota nadzwyczaj sprytnego i wykształconego, Kota, który mówi.
Mówiących kotów w historii literatury już trochę było, ale mi na myśl przyszedł od razu Rademenes. Pamiętacie go? Przemieniony Egipcjanin, który spełniał siedem życzeń w siedem dni? Pewnie niektórzy pamiętają. Bynajmniej ten Kot, życzeń nie spełniał. W końcu w dzisiejszych czasach mamy komputery. Gdy głowa rodziny, czyli tato, wpadł w kłopoty z powodu skradzionych, rzekomo przez niego figurek tajemniczych kotów, to właśnie Kot wziął się do roboty. Przy pomocy chłopców oraz pewnej dziewczynki, oraz nieświadomej babci podróżniczki, wykorzystanej w roli dorosłego, zaprowadził porządek i odkrył wielki spisek. Wszystko zaś przebiegło dosyć szybko, choć miejscami drastycznie i dramatycznie. Spotkaliśmy nie tylko wielkich przestępców, ale i szalonych magnatów, oraz przede wszystkim kopę opowieści.
Książka Duboisa i Butenki, to majstersztyk. Wspaniały powrót! Coś, obok czego nie można przejść obojętnie i to, co bardzo istotne, niezależnie od wieku. Bo to jest historia, przy której dobrze będą się bawić zarazem dzieci, jak i rodzice. Pasjonująca i wciągająca. Kot ma cięty język, a narrator, mimo iż jeszcze dziecko, dosyć sprawnie radzi sobie ze światem. Do tego jeszcze ta specyficzna rodzina: ojciec, prawdziwy naukowiec, zabiegana mama i babcia, osoba ekstrawagancka, na dodatek obdarzona wspaniałym bagażem wspomnień, nie można ich nie pokochać. Po prostu im się nie może nie udać, ale czy do końca rozwiążą problemy? Planowana kontynuacja zapewnia nas, że nie wszystko okaże się jasne, a podróże prawdziwe dopiero się zaczną. W końcu nagle w tej rodzinie przybyło nie tylko pieniędzy, ale i kotów, a te, jako czczone od wieków, zawsze zwiastują... specyficzne sytuacje.