Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:03

Pani detektyw lubi pasące się krowy

Pani detektyw lubi pasące się krowyŹródło: Inne
d2wde1s
d2wde1s

Wszyscy znają Sherlocka Holmesa, Herculesa Poirot, Sławka Borewicza czy Krzysztofa Rutkowskiego. Nikomu nie trzeba wyjaśniać czym zajmują się, bądź zajmowali ci panowie. Każdy wie, co to za profesja „detektyw” i że to zajęcie choć ciekawe, to mocno niebezpieczne. Z założenia też raczej „męskie”, no bo ile kobiet w tym zawodzie zrobiło coś znaczącego? Chyba tylko Judie Foster, która przegoniła K(H)annibala Lectera. Znacie inną „detektywkę”? Ja od nie dawna tak, znam Precius Ramotswe, jedyną panią detektyw w Afryce.

„Kobieca Agencja Detektywistyczna nr 1 Alexandra McCall Smitha, książka do której podchodziłam długo i trochę z kijem. No bo kolejny kryminał, i to jeszcze z akcja w Afryce, babą detektywem a napisał to facet, no halo? Wahałam się do dnia, w którym Baśka na mnie wrzasnęła:
– Czytałaś już o tej grubej murzynce, co śledzi krokodyle? Idź i kup natychmiast, wsiąkniesz, zakochasz się i jutro spakujesz i pojedziesz do Botswany. Przysięgam ci.
- Ja do Afryki? - popukałam się w czoło, ale książkę kupiłam.

I wiecie, co?

Dawno nie czytałam lepszej. Dawno nie polubiłam, tak jakoś osobiście, autora, nie uśmiechałam się czytając tak lekko. Trudno nie lubić kogoś, kto pomimo tego, że jest wybitnej klasy specjalistą, profesorem, ekspertem w Międzynarodowej Komisji Bioetycznej od niewiadomo jakich trudnych zagadnień związanych z genetyką, etyka, medycyną i Bóg wie jeszcze czym, przy okazji tych wszystkich osiągnięć zakłada NAPRAWDĘ STRASZNĄ ORKIESTRĘ (nazwa autentyczna) gdzie „niemiłosiernie fałszując” gra z zapałem na fagocie.
Trochę pachnie Monty Pythonem, prawda?

d2wde1s

Jak dla mnie pachnie i nie od razu chodzi o absurdalny dowcip, tylko o zupełnie inne podejście do życia, takie jakieś weselsze. Mniej dramatycznie poważne. A może to nie Pajton, może to tylko fakt, że Pan Szkot Autor urodził się w Afryce, tam gdzie słońce jest bliżej ziemi, a niebo zdecydowanie niżej. Gdzie Bóg trochę po sąsiedzku zagląda ludziom do okien? To słońce, to ciepło, i to niebo odbijają się w całej książce. Kobieca agencja to opowieść o dużej, serdecznej i ciepłej dziewczynie, której sposobem na życie staje się pomaganie innym, a ponieważ żaden z niej psycholog, ekspert od terapii czy inna wykwalifikowana pomoc społeczna, postanawia zostać detektywem. Jedynym w swoim rodzaju, chodzącym po tym gorącym kontynencie w sporej, kolorowej sukience rozmiar 22.

Urok tej książki tkwi bezsprzecznie w tym, że zarówno postać pani detektyw, historie które jej się przytrafiają i cała ta powieść wyrastają z miłości do Afryki, a miłość ta aż kapie z każdej kartki. Kapie jednak mało nachalnie, bez zbędnych fajerwerków. Uroczo i „sercoszczipatielnie”. Dlatego trudno się powstrzymać, żeby nie potowarzyszyć Mma Ramostswe, kiedy pędzi małą, białą furgonetką. Razem z nią powoli podziwiać przyrodę, piaski Kalahari, a przy okazji rozwiązać jakąś dość prostą sprawę. Ot kogoś zżarł krokodyl. Ot komuś nawiał mąż, a ktoś oszukuje swojego pracodawcę.

Masz problem? Idź do Mma, ona usiądzie na tarasie swojego domku, wypije czerwoną herbatę z ostrokrzewu, poduma chwilę, popatrzy na pasące się bydło i znajdzie rozwiązanie. Ma intuicję, to ważne. Ma też szczere serce, to istotne w tym zawodzie, a może nawet ważniejsze niż tysiące dyplomów, którymi mogą pochwalić się inni. Westchnie też trochę i rozmarzy się, dobrze jej się mieszka w sercu świata, relacje w jakich przychodzi jej żyć są o wiele prostsze. Dlatego też zagadki które rozwiązuje nie wydają się być skomplikowane, bo trudno żeby były. Tak jak ludzie jakich dotyczą, choć przychodzi im żyć w o wiele trudniejszych warunkach, są o wiele szczersi i zwyczajni. Gdzie tam ich problemom do intryg wielkiego świata, skomplikowanych i niebanalnych historii mrożących krew w żyłach.

No i co z tego?
Ano to, że Mma nam trochę współczuje. Co rano siada przed domem, oddycha zapachem dymu drzewnego i cieszy się na kolejny dzień spędzony z przyjaciółmi. A biali? „Jakże jej było żal białych, którzy tego wszystkiego nie robili, tylko wiecznie zagonieni martwili się o rzeczy, którym i tak nie mogli zapobiec. Na co te wszystkie pieniądze skoro nie można ani chwili posiedzieć spokojnie, albo popatrzeć jak krowy jedzą trawę? Zdaniem Mmy Ramotswe na nic, lecz biali o tym nie wiedzą. Co jakiś czas spotyka się białego, który to rozumie, który wie o co naprawę w życiu chodzi . Jest ich jednak niewielu, a inni biali traktują ich nieufnie.”
Wiecie co? Zazdroszczę jej trochę. Zazdroszczę tego, że może usiąść i powiedzieć:
„- Jestem tylko marnym pyłkiem, ale Afryka jest dla mnie, dla wszystkich, każdy może usiąść na tej ziemi, dotknąć jej i nazwać swoją własną”.
Zazdroszczę, bo trudno jest mi usiąść na środku ulicy Świętojańskiej i dojść do podobnego wniosku. A tobie? Umiesz tak klapnąć na Marszałkowskiej? Albo znad kubka herbaty wieczorem, jak Pan J. L. B. Matekoni, pomyśleć, że ta ziemia:
„...oznacza tak wiele różnych rzeczy – matka Afryka, mądrość, współczucie, smaczne jedzenie, dynie , kurczaki, rozkoszny oddech bydła, białe niebo nad bezkresnym buszem i żyrafy które zapłakały i podarowały swoje łzy kobietom, aby mogły nimi ozdabiać kosze. O Botswano, moja ojczyzno....”
I chociaż w Afryce jest tyle cierpienia, że nie można tak po prostu wzruszyć ramionami i pójść dalej, i chociaż natura nie zawsze bywa łaskawa, a życie w zgodzie z nią to ciężka harówka, to jednak* każdy znajdzie tu swoje miejsce i czas by usiąść i zapatrzeć się na pasące przed domem bydło.* Czasem też bym tak chciała, bo takie życie jest pewnie prostsze, choć o wiele, wiele trudniejsze.
Chyba.

d2wde1s
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2wde1s

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj