O pożytkach i mankamentach posiadania magicznej biżuterii, czyli szablon na schemacie i kalką pogania
Już sam tytuł: Król Demon, nie wróży dobrze. Że o nazwie cyklu, Siedem Królestw, wieszczącej siedem tomów, po minimum 550 stron każdy, nie wspomnę. Ale nie wolno się uprzedzać na podstawie tak wątłych przesłanek. Zatem czytamy.I co odnajdujemy na kartach tej niezbyt dobrze zatytułowanej powieści?
Dwa główne wątki, dwoje bohaterów. Pierwszym z nich jest Hanson Alister, dawny herszt miejskiego gangu w Fellsmarchu, obecnie próbujący uczciwie wiązać koniec z końcem i szukający swojego miejsca na świecie gdzieś pomiędzy miastem a położoną w górach kolonią klanu. Gdy spotyka na swojej drodze czarowników, którzy w góry nie mają wstępu wedle prawa, a w dodatku w wyniku tego spotkania wchodzi w posiadanie Tajemniczego Artefaktu, jego życie, i tak już niełatwie, poważnie się komplikuje.
Klany w świecie Siedmiu Królestw mają monopol na wytwarzanie magicznych przedmiotów, przez co kontrolują moc czarowników. Ma to zapobiec powtórzeniu się katastrofy sprzed lat, kiedy to potężny czarownik, tytułowy Król Demon, którego moc nie miała żadnych ograniczeń, związał się z królową Fells i niemal zniszczył świat. Obecnie królowa kontroluje przywódcę czarowników, zwanego jakże oryginalnie Wielkim Magiem, poprzez specjalną więź. Oczywiście miotacze uroków (obelżywe, klanowe określenie władających mocą) nie mogą już wiązać się z przedstawicielkami królewskiego rodu. Zatem zabezpieczenia są wielopoziomowe, a uniwersum wyciągnęło wnioski z przeszłych błędów i wypaczeń oraz nie zapomniało ich grozy, mimo że upłynęło już od Rozłamu tysiąc lat.
Drugą główną bohaterką jest następczyni tronu Fells, Raissa, która niebawem ukończy 16 lat, co oznacza, że stanie się zdolna do zamążpójścia. Raissa nie chce być dekoracyjną królową, jak jej matka, Marianna, jednak prawda jest taka, że, chowana pod kloszem, za wiele nie wie o świecie poza pałacem. Poznajemy ją, co prawda, gdy powraca do domu z trzyletniego, nakazanego tradycją, pobytu w górach, w klanie, gdzie uczyła się polowania, kupiectwa i innych kompletnie nieprzydatych malowanym królowym rzeczy. Wciąż jednak nic nie wie o realiach życia w mieście, które widuje tylko z okien karety, ani o meandrach dworskich intryg. Zaczyna się w niej jednak budzić rodowy dar przewidywania przeszłości. Jak łatwo się domyślić, wizje, których doświadcza dziewczyna, nie są sielankowe.
Jeśli ktoś jeszcze nie wie, na czym będzie się skupiała fabuła, może sobie spokojnie dopisać do oceny ze dwa punkty i prawdopodobnie nie czytał zbyt wielu pozycji z gatunku teen fantasy. Powieść Chimy jest bowiem bezwstydnym wręcz zlepkiem największych gatunkowych schematów i klisz, na każdym poziomie, pomijając już nawet nieszczęsne Wielkie Litery i nazwy w stylu Strumień Leciwej Niewiasty. Bohaterowie są szablonowi, rozwój fabuły we wszystkich wątkach daje się przewidzieć z gigantycznym wręcz wyprzedzeniem (przez wszystkich z wyjątkiem bohaterów, których Zwroty Akcji oczywiście nieodmiennie zaskakują). W dodatku niektóre koniecznie fabularnie zachowania postaci są obiektywnie wręcz idiotyczne i przeczą przypisywanym bohaterom przez autorkę wybitnym możliwościom intelektualnym.
Co się zaś tyczy wspomnianej w tytule magicznej biżuterii, to aż się od niej roi. Han (skrót od Hansona), odkąd sięga pamięcią, ma na rękach bransolety ze srebra, ani chybi magiczne, ponieważ a) nie można ich zdjąć i b) rosną wraz z nim. Trochę głupio przymierać głodem, mając na rękach masę cennego kruszcu, zatem frustracja bohatera jest zrozumiała. Dopiero w krytycznej sytuacji charakterystyczne ozdoby Bransoleciarza (kolejny oryginalny przydomek, ale od dzieciaków z gangu trudno wymagać kreatywności) ujawniają swoją prawdziwą moc.
Raissa natomiast otrzymuje od babki ze strony ojca, wysoko postawionej w klanowej hierarchii, Pierścień, który bezwzględnie ma nosić, gdyż chroni on przed urokami. A teraz zagadka: co dziewczyna z nim zrobi?
Przy całej swojej schematyczności i przewidywalności Król Demon nie jest książką złą, jedynie bardzo przeciętną, a nawet plasującą się poniżej przeciętnej. Czyta się mimo wszystko szybko i w miarę bezboleśnie. Jedyny, za to dosyć istotny problem w tym, że całkiem po prostu szkoda na niego czasu. Nie ma żadnych kompensujących schematyczność walorów: humoru, stylu, choćby jednego interesującego bohatera. Nawet w kategorii schematycznych czytadeł znaleźć lepszą pozycję naprawdę nietrudno. Ta spodobać się może raczej młodszym czytelnikom i to takim, którzy dopiero zaczynają przygodę z gatunkiem. Szanse na to są jednak równie nikłe, jak na pojawienie się w Królu Demonie zaskakujacego zwrotu akcji.