Trwa ładowanie...
felieton
26-04-2010 12:09

O naturze rzeczy. I. Sears, Roebuck i S-ka na bezdrożach Ameryki

Łatwo sobie wyobrazić ekscytację, która towarzyszyła kartkowaniu tej księgi sto lat temu z okładem (nawet dziś, nie doczytawszy strony do końca, przewracam ją, żeby zobaczyć, co będzie dalej).

O naturze rzeczy. I. Sears, Roebuck i S-ka na bezdrożach AmerykiŹródło: Inne
d424bks
d424bks

Nazwa tego przybytku, Rodgers Book Barn, wyjaśnia niemal wszystko: to stojący w środku lasu, pod Hillsdale, antykwariat-stodoła, wypełniony od podłogi do krokwi książkami, a prowadzony przez panią Rodgers, uroczą siwą damę, która 37 lat temu wywaliła ze stodoły siano, wstawiła żeliwny piecyk, z długą rurą, przechodzącą przez piętro („Nie psuje się od 1972 roku, a już wtedy miał swoje lata; solidna maszyna!”) i zaczęła sprzedawać książki. Nie wiem, jak się taka firma utrzymuje w wiejskich okolicach upstate NY – ale jakoś się utrzymuje; trzy dni wcześniej, jak się dowiedziałem, stodołę odwiedził jeden ze stałych klientów, John Ashbery, który mieszka w pobliskim Hudson. A okoliczni bibliofile z niepokojem zauważają, że pani Rodgers nie robi się coraz młodsza i nie wiadomo, ile jeszcze będzie prowadziła swój niezwykły sklep, prawdziwą ozdobę regionu.

Książki są wszędzie: stare, nowe, w stanie dobrym, średnim i marnym. Ceny bardziej niż przystępne, przez co po godzinie wychodzę stamtąd z solidnym kartonem, zachodząc w głowę, jak uda mi się to wszystko przetransportować do Polski? Ale jak się oprzeć wierszom zebranym Sexton za $2.50, secesyjnemu wydaniu Państwa Platona za tyleż samo, biografii Beardsleya i Boskiej komedii Dantego z ilustracjami Dorego po $4.50? Katalog wysyłkowy Searsa, Roebucka i S-ki na rok 1897 (a dokładniej: jego reprint z 1968 roku) kosztował $7.50, czyli tyle, co trzy Sexton. Ale i tak się opłacało. Bo też jest to książka (a raczej licząca niemal 800 stron księga) zupełnie wyjątkowa.

Richard Warren Sears (1863-1914) przyszedł na świat w prowincjonalnym Stewartville w stanie Minnesota i, jako że jego ojcu, miejscowemu kowalowi i stelmachowi, noga powinęła się w interesach, Richard w bardzo młodym wieku musiał pójść „do zawodu”. Został telegrafistą, z czasem zawiadowcą stacji w Redwood Falls. I pędziłby pewnie życie zawiadowcy stacji do końca swych dni, gdyby nie żyłka do interesów i osobliwe zwyczaje biznesowe w ówczesnej Ameryce: producenci często wysyłali duże partie niezamówionego towaru sprzedawcom w odległych miejscowościach, licząc, że kiedy zaproponują rzekomo porażająco niską cenę „bo przesyłka z powrotem i tak im się nie opłaci”, kupcy połkną haczyk. I często połykali, po czym sprzedawali te dobra całymi latami i z niewielkim zyskiem. Ale kupiec z Redwood Falls, pan Stegerson, nie zamierzał wchodzić w takie interesy i odmówił przyjęcia całego transportu pozłacanych zegarków kieszonkowych. Wtedy dwudziestotrzyletni Sears zegarki odkupił i sprzedał z pokaźnym zyskiem, korzystając z
sieci kolejowej i pomocy innych zawiadowców stacji; z zarobionymi w ten sposób pięcioma tysiącami dolarów wyjechał do Minneapolis i założył firmę handlu wysyłkowego: R. W. Sears Watch Company. Kraj się rozwijał, kolej zdobywała coraz dalsze przyczółki, wprowadzono strefy czasowe i farmerzy nagle uznali zegarki za przyrządy bardzo potrzebne (nie mówiąc już o ich „miastowym” polorze – dewizka połyskująca na dobrze odkarmionym męskim brzuchu stała się synonimem dobrobytu); firma rozkwitła, wkrótce Sears przeniósł biura do Chicago i razem ze swoim pracownikiem, zegarmistrzem Alwah Roebuckiem, rozkręcił interes na olbrzymią skalę, sprzedając Amerykanom wszystko i wszędzie, od Kanady po Meksyk i od wybrzeża wschodniego po zachodnie.

Katalogi Searsa, Roebucka i S-ki, zwane Biblią konsumentów lub Księgą życzeń całego narodu, rosły w oczach; pierwszy, kieszonkowy (zegarki i biżuteria) wydano w 1888 roku, w 1894 miał już 322 strony (w tym m.in. maszyny do szycia, rowery, ubrania, lampy, instrumenty muzyczne i wózki dla dzieci)
, w rok później – 532 strony, w roku 1897 (że zerknę na mój egzemplarz) – 786 stron, w 1902 – 1162 strony. I format zaiste biblijny. Wraz z rozwojem społeczeństwa i zmianami mód wprowadzano stopniowo druk barwny, stroje sportowe, a nawet cały katalog domów (do składania we własnym zakresie, sprzedawanych w specjalnych zestawach, począwszy od krokwi i słupów konstrukcyjnych po zlew kuchenny i ozdóbki na ganku; zachodzę w głowę, ile ich jeszcze stoi w Stanach?); doszły automobile, pralki, nagrobki, telewizory i zmywarki (w 1949!). W późnych latach dwudziestych, kiedy ludzie zaczęli masowo migrować do wielkich miast, sprzedaż wysyłkowa zmalała i firma zaczęła inwestować w sieć supermarketów; stopniowo katalogi
okazywały się coraz mniej opłacalne i wycofano je wreszcie po kilku latach strat, w 1993 roku, ponad sto lat od pierwszego wydania.

d424bks

Przeglądam katalog Searsa, Roebucka i S-ki i nie mogę się od niego oderwać; niezwykła jest ta obfitość rzeczy – to jak suplement do Życia. Instrukcji obsługi Pereca. 24 strony butów: damskie, męskie, robocze, luksusowe, do biegania (poprzednicy adidasów, z cielęcej skórki), haftowane kapcie, a nawet nieprzemakalne buto-spodnie chrzcielne do chrztu dorosłych w basenach. Po dwudziestu stronach wiatraków, bron i siewników – szyte na miarę garnitury i marynarki; po workach jutowych – flagi amerykańskie (od $1.25 za flagę długości 5 stóp, do $10 za cztery razy dłuższą), po trzydziestu stronach zegarków – dziesięć stron dewizek, w tym specjalne dla kobiet (z breloczkami w kształcie torebki lub dzbanka), rolników (z pługiem), cieśli (z miniaturowymi: piłą, młotkiem i dłutkiem ze srebra), rzeźnika (z tasakiem), golibrody (z brzytwą) czy wolnomularza (z symbolami masońskimi). Scyzoryki, kasy pancerne, lejki, cyrkle, pasma włosów do peruk we wszystkich odcieniach, sztuczne brody i wąsy (tuzin za 75 centów – ale na
co komu tuzin sztucznych wąsów?), sześciofajerkowy piec węglowy o nazwie „Otello” (czemu nie „Joanna d'Arc”, powiedzmy?), cytry, fortepiany, rewolwery i strzelby, odzież maskująca z sitowia do polowania na kaczki, książki (głównie bestsellery epoki: Sue, Hugo, Twain, George Eliot, Dumas, ale i takie ówczesne sławy, o których nikt nie pamięta: Amelia Barr, Harry Castlemon, Bertha Clay; do tego „Nauka o Życiu i Płodzeniu oraz Sprawach Płci” prof. O. S. Fowlera. Dotyczy kobiecości, męskości, ich wzajemnych wpływów i stosunków. Miłość, jej prawa, moce, itd. Dzieło czyste i wzniosłe w tonie, wymowne w odrzuceniu złych nawyków. Ilustrowane licznemi rycinami), szafy trzydrzwiowe z lustrem, obcęgi, bryczki, aparaty fotograficzne, fonografy, „Sketchette” (optyczny instrument oparty całkowicie na zasadach naukowych, który każdemu umożliwi narysowanie lub namalowanie obrazu. Używa go wielu spośród wiodących artystów Stanów Zjednoczonych i Kanady; stosowany był przez armię niemiecką do szkicowania fortyfikacji i jest
nieocenioną pomocą dla amatorów), lek na uzależnienie od narkotyków (oferujemy całkowicie bezpieczny i godny zaufania lek dla uzależnionych od zażywania opium lub morfiny w jakikolwiek sposób i w jakiejkolwiek formie), pasy rupturowe, miotły (wszystkie kije są wykonane z sezonowanego drewna i dajemy gwarancję, że od reszty miotły nie odpadną). A wszystko to ilustrowane, niezliczone przedmioty drobiazgowo przedstawione na rycinach, po najmniejszą śrubkę i wzorek, po każdy włosek szczotki i każdą iskierkę rzucaną przez imitację diamentu. W dziale krawatów – winietka z koślawym amorkiem, wiążącym krawat przed lustrem; w dziale Handkerchiefs ten sam amorek wyciera nos, siedząc na tuzinie chusteczek; przy kapeluszach informacja o tym, że wytwarzane są z sierści nutrii i obok, rzeczywiście, nutria wygryzająca dziurę w kapeluszu.

Łatwo sobie wyobrazić ekscytację, która towarzyszyła kartkowaniu tej księgi sto lat temu z okładem (nawet dziś, nie doczytawszy strony do końca, przewracam ją, żeby zobaczyć, co będzie dalej); to oczekiwanie na nowe wydanie, a w nim kolejne niekończące się szeregi dóbr wszelakich w „najniższych możliwych cenach”. A które, dodajmy, i tak były nieosiągalne dla ogromnej ilości Amerykanów: świeżo upieczonych imigrantów, którzy przeszli przez Ellis Island w jednej kapocie na grzbiecie; farmerów, wegetujących gdzieś na dalekim zachodzie; zabiedzonych, próbujących z trudem związać koniec z końcem matek siedmiorga dzieci. Czy potencjalna bliskość tych dóbr, ich biblijna obfitość była dla nich bardziej ekscytująca, czy bolesna? Nie sposób powiedzieć. Ale katalog Searsa, Roebucka i S-ki przyczynił się do ewolucji Ameryki i amerykańskiego społeczeństwa (a idąc dalej: całego świata) nie mniej chyba, niż wynalazki Edisona, taśma produkcyjna Forda czy rewolwer Colta. I pozostaje świadectwem zmienności mód i potrzeb
oraz prawdziwym pomnikiem konsumpcji, z całym złem i dobrem, które ona niesie.

d424bks
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d424bks