Trwa ładowanie...

"Nieskończony kryzys": Hop drugi raz do tej samej wody [RECENZJA]

W kolekcji DC Deluxe ukazują się najwybitniejsze i najważniejsze albumy komiksowe wydane przez DC Comics na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. "Nieskończony kryzys" należy niestety tylko do tych drugich.

"Nieskończony kryzys": Hop drugi raz do tej samej wody [RECENZJA]Źródło: Materiały prasowe
dbyulev
dbyulev

Każdy, kto choć trochę interesuje się komiksem i jego historią, przynajmniej słyszał, czym jest "Kryzys na nieskończonych ziemiach". Jednak dla porządku przypomnijmy.

Mamy połowę lat 80. DC Comics nie może już dłużej udawać, że wszystko jest ok. Wydawnictwu co raz trudniej dotrzeć ze swoją ofertą do nowych odbiorców. Powód? Nikt, nawet najstarsi redaktorzy słynnej oficyny, nie mogą się już połapać, kto jest kim w tworzonym od kilkudziesięciu lat uniwersum. Wymyślono multum światów, niemal każdy heros i łotr mają po kilka alternatywnych wersji, a zależności między bohaterami stały się tak skomplikowane, że "Moda na sukces" to przy tym betka. I wtedy wchodzą Marv Wolfman i George Pérez cali na biało.

Wymyślona przez nich 12-zeszytowa seria jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki rozwiązała wszelkie problemy. Dosłownie. Rękoma diabolicznego Anty-Monitora bez litości anihilowali kolejne ziemie, mordując tłumy postaci po obu stronach barykady. Dzięki temu przygotowano grunt pod historie przeznaczone dla nowego pokolenia czytelników. Aby, jak tłumaczył Wolfman, "umożliwić mu bezbolesne wejście w komiksowy świat".

Dziś "Kryzys na nieskończonych ziemiach" to przede wszystkim przykład bezprecedensowego sprzężenia artystyczno-biznesowego, kopiowanego z mniejszym lub większym sukcesem w kolejnych latach. Również przez DC.

dbyulev

W 2005 r., czyli na 20-lecie tamtych wydarzeń, wydawnictwo postanowiło przygotować coś specjalnego. Plany zbiegły się z podobnym problemem, z jakim DC zmagało się w latach 80.: znów zrobił się bajzel. Stery powierzono więc Geoffowi Johnsowi, złotemu dziecku branży. Podobnie jak jego czcigodni poprzednicy miał za zadanie wymyślić historię, po której "nic już nie będzie takie samo". Do współpracy zaproszono utalentowanych rysowników - Philipa Jimenza i Ivana Reisa oraz "świadka" minionych wydarzeń, czyli jego wysokość George'a Péreza.

Geoff Johns dostał rok na przygotowania, a kiedy wybiła godzina zero, wskoczył za kierownicą walca i przekręcił kluczyk. "Nieskończony kryzys" wykorzystuje identyczną formułę, co komiks z 1985 r., w dodatku wchodząc z nim w bezpośredni dialog. Na 264 stronach pojawiają się więc chyba wszystkie postacie wydawnictwa, stężenie majtek na spodnie rozsadza skalę, a akcja pędzi na złamanie karku. Znów na horyzoncie majaczy kosmiczne zagrożenie, znów "nadprogramowi" bohaterowie są bez sentymentu gumkowani, znów na naszych oczach dzieje się WIELKA HISTORIA. I znów przyjemność z czytania jest wątpliwa.

"Nieskończony kryzys" to bez wątpienia jeden z Tych specyficznych komiksów-wydarzeń, jakie "każdy fan powinien znać". Tytuł, który udanie hołdując wielkiej spuściźnie, pcha historię uniwersum na nowe tory. Johnsowi absolutnie nie można odmówić sprawności w łączeniu różnych narracji, podkręcaniu dramy czy tkaniu intrygi. Jednak lektura "Nieskończonego kryzysu" obiektywnie rzecz biorąc jest najzwyczajniej męcząca. A zwłaszcza dla kogoś, kto nie ogarnia całości niuansów związanych z uniwersum wydawnictwa.

Wszystko dzieje się tak szybko i za taką intensywnością, że trudno komukolwiek kibicować. Nie oszukujmy się – scenarzysta mógł poświęcić uwagę tylko promilowi pojawiających się na kartach bohaterów. A i oni są z niewielkimi wyjątkami bezbarwni i papierowi.

Wiec jeśli szukasz niezobowiązującej lektury albo dopiero zaczynasz przygodę z superbohaterszczyną, bo widziałeś filmy czy seriale, to "Nieskończony kryzys" nie jest najszczęśliwszym wyborem. Przebij się przez kolejne serie, rozsmakuj się w konwencji i wróć tu za jakiś czas. A fani DC? Znając życie, pewnie zamówili komiks w preorderze. I ja to oczywiście szanuję.

Ocena: 6/10

dbyulev
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dbyulev

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj