Pisarz "przewidział" podboje Putina. Tak ma wyglądać świat za 30 lat
Kilkanaście lat temu wojna Rosji z Gruzją, zajęcie Krymu czy inwazja na Ukrainę mogły być co najwyżej tematem gdybań i dyskusji ekspertów od geopolityki. Pewien rosyjski polityk uznał, że wszystko to nie tylko może, ale powinno się wydarzyć w niedalekiej przyszłości. Nie był to Władimir Putin, ale Michaił Juriew. Autor "proroczej" powieści z 2006 r., która dziś wygląda jak gotowy plan działania dla Kremla.
Ogromny liniowiec z kilkoma tysiącami pasażerów na pokładzie płynął z Wielkiej Brytanii przez Atlantyk. Pewnej kwietniowej nocy statek zderzył się z górą lodową i zatonął. W wyniku katastrofy zginęło wiele osób, dla których nie było miejsca w łodziach ratunkowych. Armator zakładał, że statek jest niezniszczalny i świadomie nie zadbał o odpowiednie środki bezpieczeństwa przed wypłynięciem w rejs.
Brzmi znajomo? Tym statkiem był Titan, a jego historia została opisana na kartach powieści "The Wreck of the Titan" (znanej też jako "Futility") z 1896 r. 16 lat przed zatonięciem Titanica. Morgan Robertson, amerykański pisarz, po katastrofie z 1912 r. zaprzeczał, jakoby miał dar prekognicji i jasnowidzenia. Zbieżność literackiej fikcji z faktyczną tragedią ogromnego liniowca działała jednak na wyobraźnię.
Podobnie jest z powieścią "Trzecie Imperium. Rosja, która powinna być" Michaiła Zinowiewicza Juriewa. Rosyjski pisarz, biznesmen i polityk wydał ją w 2006 r. i "przewidział" wszystkie najważniejsze ruchy Władimira Putina na arenie międzynarodowej ostatnich lat. Od ataku na Gruzję, zajęcie Krymu, po wojnę w Ukrainie.
Polskie gwiazdy angażują się w pomoc uchodźcom z Ukrainy. Dają przykład innym
Polityk z wyobraźnią
Juriew po skończeniu studiów na Wydziale Biologii Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego pracował w Instytucie Genetyki Molekularnej Akademii Nauk ZSRR. Od 1990 r. był dyrektorem generalnym Stowarzyszenia Produkcyjnego Interprom, a kilka lat później został wybrany jako deputowany do Dumy Państwowej. Był zagorzałym zwolennikiem izolacjonizmu, głosił potrzebę "odcięcia" Rosji i jej strefy wpływów od reszty świata. W 2018 r. nawoływał Rosjan do użycia siły w Armenii, gdzie odbywała się fala antyrządowych protestów.
Polityk był synem Zinowy Juriewa, znanego pisarza science fiction i międzynarodowej dziennikarki Eleny Michajłownej Korenevskiej. Sam również chętnie sięgał po pióro, nie tylko pisząc artykuły o potrzebie izolacjonizmu, ale także beletrystykę. W 2006 r. ukazała się wspomniana powieść Juriewa "Trzecie imperium. Rosja, która powinna być" ("Третья Империя. Россия, которая должна быть"), okrzyknięta kilka lat później "ulubioną książką Putina". Wszystko przez "proroczy" charakter fabuły, która jest wodą na młyn zwolenników teorii spiskowych. Takich, którzy uważają, że Kreml od lat realizuje kolejne cele opisane w książce z gatunku fantastyki. A tamtejsza alternatywna wizja historii nie jest wcale taka alternatywna.
Proroctwa fantasty
Nie da się ukryć, że Juriew z zaskakującą trafnością "przewidział" kolejne ruchy Putina, który w książce został przedstawiony jako restaurator dawnej potęgi Rosji. Tytułowe trzecie imperium ma być efektem ekspansjonistycznej polityki władcy naśladującego Stalina (drugie imperium) i dawnych carów (pierwsze imperium).
Juriew napisał "Trzecie imperium" w formie traktatu o historii i opisu struktury alternatywnej poradzieckiej Rosji do połowy XXI w. Autorem fikcyjnego traktatu jest latynoamerykański historyk żyjący w 2054 r.
Autor uważał swoją powieść za utopię, choć poza Kremlem była (i jest) postrzegana jako dystopia. Juriew nakreślił bowiem wizję odradzającego się imperium rosyjskiego z Włodzimierzem II Odnowicielem na czele. Aluzja do Władimira Putina jest oczywista, tak samo jak postać Józefa Wielkiego, poprzednika Włodzimierza, wzorowana na Stalinie. Autor powieści bez ogródek chwalił Józefa za "zdobywanie nowych ziem, niszczenie bezwartościowych elit i wewnętrznych wrogów Rosji podczas czystek lat 30.". Mając na myśli m.in. wielki głód w Ukrainie, którym Stalin doprowadził do śmierci od kilku do kilkunastu milionów Ukraińców.
Ciąg dalszy nastąpi?
Ale "Trzecie imperium" to nie tylko gloryfikowanie historii, lecz przede wszystkim "przewidywanie" przyszłości Rosji. Autor już w 2006 r. pisał m.in. o wojnie Rosji z Gruzją (w prawdziwym świecie rozpoczęła się w 2008 r.), zajęciu Krymu (2014 r.) czy wreszcie inwazji na Ukrainę (2022 r.). Juriew "pomylił się" co do dat, jednak zbieżność fikcji literackiej z faktycznymi wydarzeniami jest zaskakująco trafna. Co jeszcze "przewidział" autor "Trzeciego imperium"?
W jego wizji przyszłości Władimir II Odnowiciel ustanowił totalitarno-dyktatorski reżim, ale zniknął ze sceny politycznej już w 2012 r. Na jego miejscu pojawił się Gabriel I Wielki, który przeistoczył Rosję w autarkiczne imperium teokratyczne, w którym Juriew zawarł wszystkie swoje marzenia o izolacjonistycznej potędze.
W 2019 r. nowa Rosja pokonała Stany Zjednoczone, a do 2053 r. świat został podzielony na pięć państw/supermocarstw. W tej wizji imperium rosyjskie rozciąga się na wszystkie tereny ZSRR bez Uzbekistanu i Turkmenistanu, całą Europę, Turcję, Izrael, Palestynę, Jordanię i Grenlandię. A nawet kolonie na Marsie, Księżycu i satelitach Jowisza. Juriew pisał o wojnie w Ukrainie, zrównaniu z ziemią wielu tamtejszych miast, ale także o podbiciu Polski, zniszczeniu Krakowa i Warszawy.
Michaił Juriew widział na własne oczy, jak Putin "realizuje" kolejne cele wyznaczone dla Władimira II i jego następcy. Wymarzonego imperium nie dożył, gdyż zmarł w 2019 r. na chorobę nowotworową.
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski