Miała to być „najbardziej elektryzująca z dotychczas napisanych powieści”. A było ich w dorobku pisarskim Jeffreya Deavera wiele, choćby: Tańczący trumiarz, Panieński grób, Kolekcjoner kości, Puste krzesło, Błękitna pustka, Dar języków, Kamienna małpa, Konflikt interesów czy Ogród bestii. I pomimo tego wszechświata pomysłów, zbrodni, krwawych porachunków, tym razem, rzeczywiście jest trochę inaczej, choć zbieżności z Kolekcjonerem kości, są widoczne. Wszystko rozpoczyna przedstawienie. Scena, widownia, napięcie... i kurtyna, falująca oddechem ukrytych za nią aktorów. Kurtyna idzie w górę. Na scenie pozostaje trup i pytania.
„... szanowny widzu prawda jest taka, że podczas naszego przedstawienia nie powinieneś wierzyć w nic. I nie powinieneś wierzyć nikomu.” Nie warto. Wszyscy są tylko aktorami, udają kogoś, kim nie są, tworzą, obraz, które mają za zadanie zmamić nasze zmysły, a potem pozostawić zwłoki. Może któryś z widzów ma ochotę? Są ochotnicy? Nie widzę? Czy popełnione w tej prestiżowej szkole morderstwo dokonało się samo. Nie ma sprawcy, choć wszyscy go słyszeli. Wchodzące do pokoju dwie policjantki nie zobaczyły prawdy. Ale czy zdały sobie sprawę z iluzji? Amelia chyba tak. Policjantka, która 11 września uświadomiła sobie, że życie jest kruche, że pragnie więcej, niż stopnia swego ojca, który kiedyś patrolował ulice. Nie chce czekać na kolejne morderstwa, a jednak musi. Zdeterminowana, nawet nie wie, z jakim przeciwnikiem musi się zmierzyć. Jej specyficzny, niepełnosprawny pomocnik i partner, Lincoln Rhyme, geniusz na wózku, co prawda nie będzie mógł uczestniczyć we wszystkim „na miejscu”, ale widząc wszystko oczyma
duszy, potrafi pomóc. Tylko czy obrana przez nich droga jest tą właściwą? Oto opowieść o morderstwie doskonałym, spisane z wirtuozerią iluzjonisty, a jednak prawdziwa. Autor świetnie wykorzystał dotychczasowe dokonania takich artystów jak nie zapomniany Houdini i jego „Leniwy kot” czy „Tortura wodna”, „Zwęglony człowiek”. To one stają się materiałem, pomysłem na zbrodnię. Magiczne metody w morderstwie to coś intrygującego, udowadniają, iż zabójca musi być inteligentnym osobnikiem, który pasjonuje się iluzją i iluzjonistami. Wysmakowanym w zbrodni, niosącym ze sobą jakieś przesłanie. Tylko jakie? A tymczasem do miasta zajechał cyrk... i „nawet iluzjonista nie wie jak skończy się jego występ”.
Pasjonująca powieść, ze świetną, wciągającą fabułą, intrygującymi i nieźle dopracowanymi postaciami, ale niestety zbytnio zamerykanizowana, filmowa. Pomimo wielu zmyłek, fałszywych tropów, dróg oraz spowijającej wszystko mgły, niektórzy z łatwością odgadną, kto jest sprawcą tej gry. Ale wcześniej, szczególnie wielbicieli cyrkowych sztuczek w stylu Copperfielda, czeka niezła zabawa... jeżeli tak można określić śmierć.