Zgodnie z zasadą legalizmu należy ścigać sprawców wszystkich przestępstw, ale w praktyce trudno przecież rzucać całe posiadane siły na poszukiwania każdego drobnego złodziejaszka. Wiadomo też, że seryjne zabójstwa to nie tylko prawdziwe wyzwanie dla policji, ale również gorący temat dla dziennikarzy. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że kiedy niemal w tym samym czasie włamano się do magazynu (skradziono tylko kilka radyjek tranzystorowych) i Dusiciel z Yorkshire zamordował swoją kolejną ofiarę, to ta druga sprawa staje się oczkiem w głowie podinspektora Andrew Dalziela. Zainteresowanie mediów dodatkowo pobudza to, że po każdym zabójstwie morderca dzwoni do miejscowej gazety i wypowiada kwestię z * Hamleta*. Czytelników znających pierwszy tom cyklu („Małe sprzątanko”) nie zaskoczy zapewne, że to priorytetowe śledztwo zostaje przydzielone komisarzowi Peterowi Pascoe. Po raz kolejny możemy więc obserwować, jak ci dwaj policjanci mimo
odmiennych metod postępowania razem posuwają dochodzenie naprzód. A trzeba przyznać, że początkowo w sprawie jest więcej znaków zapytania niż ustalonych faktów, więc pomoc policji oferują językoznawcy, psychiatra, a nawet wróżka...
Okrutna miłość to prawdziwa gratka dla wielbicieli klasycznych kryminałów. Przede wszystkim zagadka kryminalna jest nie tylko naprawdę skomplikowana, ale w dodatku Reginald Hill umiejętnie dozuje czytelnikom informacje, tak aby z prawdziwym zainteresowaniem śledzili postępy śledztwa (a w zasadzie nawet dwóch, gdyż w pewnym momencie powraca sprawa włamania do magazynu). Trzeba też podkreślić, że autor w pełni panuje nad konstrukcją fabuły, dlatego warto przy lekturze zwracać uwagę na zdarzenia, które na pierwszy rzut oka wydają się mało istotne - przecież o sukcesie detektywa czasem decydują naprawdę drobiazgi!
Niewątpliwe na atrakcyjność Okrutnej miłości wpływają interesujące postacie głównych bohaterów. Nie chodzi tu tylko o dość zgodną - mimo różnic charakterów - współpracę Andrew Dalziela i Petera Pascoe przy prowadzeniu śledztwa, ale również o obszerne przedstawienie ich życia osobistego. W tym przypadku na pierwszy plan wybijają się perypetie komisarza, którego żona właśnie spodziewa się dziecka. Służba nie drużba, więc często ciężarna Ellie Pascoe nie może liczyć na towarzystwo swego męża nawet w weekendy, a mimo to żywo interesuje się prowadzoną przez niego sprawą. Ich rozmowy zaś to jedne z lepszych fragmentów książki, gdyż świetne dialogi to po prostu kolejna specjalność Reginalda Hilla.
Powiew świeżości do fabuły wnosi również postać sierżanta Wielda, który nie tylko ma spory wkład w rozwikłanie sprawy Dusiciela z Yorkshire, ale również skrywa pewną osobistą tajemnicę... Jeżeli do tego dodamy jeszcze barwne postacie drugoplanowe (między innymi Rosetta Stanhope alias wróżka Madame Rashid, nauczyciel przeżywający „drugą młodość” ze swoją uczennicą czy p.o. dyrektora oddziału banku marzący o objęciu tej posady na stałe) oraz ciekawie nakreślony obraz miejscowej społeczności, to w pełni uprawnione będzie stwierdzenie, że równie celne obserwacje psychologiczne i obyczajowe z powodzeniem mogłyby się znaleźć w dobrej powieści głównonurtowej.
Właśnie dzięki dobremu osadzeniu fabuły Okrutnej miłości w realiach Wielkiej Brytanii z końca lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku jest to pozycja, która ma do zaoferowania czytelnikom znacznie więcej niż przeciętny kryminał. Z kolei atrakcyjna intryga kryminalna sprawia, że od lektury wprost nie sposób się oderwać, a znakomita scena finałowa powoduje, że po przeczytaniu ostatniej strony same suną się na usta słowa - „Reszta jest milczeniem”.