Trwa ładowanie...

"Mister". Przeczytaliśmy najnowszą książkę autorki "50 twarzy Greya". Jest źle

Są takie książki, na które szkoda drzew. Oto jedna z nich. "Mister" miał powtórzyć sukces "50 twarzy Greya" i rozpalić zmysły czytelniczek do czerwoności. Rozpalać może niestety tylko gniew, że w 2019 roku dalej pisze się przepełnione szkodliwymi stereotypami historie.

"Mister". Przeczytaliśmy najnowszą książkę autorki "50 twarzy Greya". Jest źleŹródło: Materiały prasowe
d2p9yc6
d2p9yc6

Książka "Mister" zapowiadana jest jako "pełna niebezpieczeństw i pożądania podróż zapierająca dech w piersiach aż do samego końca". Przeczytaliśmy i od razu możemy powiedzieć, że powietrza owszem, brakuje, gdy czyta się tę historię. Ale wcale nie dlatego że jest tu o namiętności, niebezpiecznych związkach, skomplikowanych relacjach, a policzki rumienią się nieprzyzwoicie często. Nie. Powietrze uchodzi z człowieka, gdy czyta się kolejną historię zabiedzonej dziewczyny, która potrzebuje księcia (dosłownie) z bajki, by ją uratował od psychotycznych złoczyńców. A to dopiero początek drogi usianej absurdami.

Zobacz: Napisała erotyk dla kobiet. Niedługo ma powstać film

Co serwuje nam E.L. James tym razem?

Pisaliśmy już, że pierwsze recenzje dziennikarzy za granicą miażdżą nową książkę E.L. James. W wielu opiniach można przeczytać, że autorka nie ma za grosz szacunku do kobiet, kieruje się szkodliwymi stereotypami i spłyca bardzo ważne tematy do poziomu wód gruntowych a może i niżej. Książka – jak czytaliśmy w recenzjach – rozczarowuje też tych, którzy liczyli na erotyk.

- Nie ma tu w ogóle elementów BDSM. Nie ma też żadnego Czerwonego Pokoju Bólu, chyba że policzymy ból, jaki sprawia pisarstwo autorki, które stało się już jej znakiem charakterystycznym – pisał jeden z dziennikarzy brytyjskiego "Daily Mail".

d2p9yc6

Ale przecież nadzieja umiera ostatnia, prawda? Więc przeczytaliśmy. Pod słowami zagranicznych dziennikarzy musimy się teraz podpisać.

Historia Alessi Demachi i Maxima Trevelyana jest najgorszą wersją opowieści o Kopciuszku, jaka ukazała się do tej pory na rynku. James podobno napisała tę książkę jeszcze przed tym, gdy świat poznał "50 twarzy Greya". Wychodzi więc na to, że "Mister" to taka bardzo uboga wersja historii Anastazji Steele. Zmieniają się tylko drobne szczegóły.

Dostajemy więc dwoje kompletnie pogubionych w życiu bohaterów. Maxim jest brytyjskim arystokratą, DJ-em, fotografem, modelem, niespełnionym pianistą. Przede wszystkim szlachcicem nie z wyboru, który każdej nocy w łóżku ma inną kobietę. Jest na tyle zobojętniały w relacjach z paniami, że nawet nie zadaje sobie trudu, by pamiętać ich imiona. Przez pierwsze 100 stron książki jednak czytamy tylko o jego "miłosnych" rozterkach.

East News/ E.L. James
Źródło: East News/ E.L. James

Przeplatają się te same dwa tematy. Pierwszy: Maxim nie chce być odpowiedzialny za potężny majątek, jaki zostawił po sobie jego zmarły brat. Teraz to on ma być szanowanym arystokratą. A że nie bardzo chce, jęczy o tym na każdej kartce "Mistera". Drugi temat: Maximowi po bracie zostały nie tylko pieniądze, ale też jego żona, z którą sypia. Zabrzmi to seksistowsko, bo i tak pokazuje to E.L. James. Młoda wdowa po zmarłym Trevelyanie miała tylko męża i jego pieniądze. A jak zabrakło partnera, naturalnie powinna zostać "przekazana" bratu nieboszczyka.

d2p9yc6

Dopiero później poznajemy bohaterkę książki. Alessia pochodzi z Albanii. Jest ofiarą handlarzy ludźmi, którzy pod pretekstem lepszego życia i pracy sprowadzili ją do Wielkiej Brytanii z grupą innych dziewczyn. Alessia, która jako jedyna znała trochę angielski, dowiedziała się (siedząc w ciemnej ciężarówce), że obiecana "praca" będzie wiązała się z prostytucją.

Jakoś udaje jej się uciec – James za nic ma w tym przypadku logikę i większość rzeczy tak po prostu się wydarza. I już. Uciekła to uciekła, po co drążyć.

Są polskie wątki

Skoro wspomnieliśmy o powielaniu szkodliwych stereotypów... Jeśli mamy nielegalną imigrantkę w Wielkiej Brytanii, to gdzie może ta biedaczka trafić? Do polskiej rodziny. A konkretnie do sprzątaczki Magdy, której mama kiedyś była misjonarką w Albanii (stąd rodziny się znają). Magda mieszka w jednej z najbiedniejszych części Londynu, gdzie wrony zawracają, budynki się rozpadają, a z okna mieszkania widać tylko smutne obskurne podwórko.

d2p9yc6

Magda za pomocą siatki polskich sprzątaczek w Londynie załatwia Alessi pracę. Dziewczyna, jak już wspomnieliśmy, jest najbardziej zabiedzoną wersją Kopciuszka w historii, więc jej majątek ogranicza się do kilku funtów i dwóch siatek ze starymi ubraniami. Większość ma po Michale, synu Magdy. Niektóre ubrania mają nawet specjalne naszywki z podpisem właściciela "Michał Janeczek". Tak dla pewności, żeby wszyscy wiedzieli, że bohaterka tej książki NAPRAWDĘ jest personifikacją nędzy i rozpaczy.

I taką Alessię pokochał Maxim. Tym, którzy naprawdę czekają na płomienny romans powiemy tylko, że ich pierwsza rozmowa odbywa się, gdy Alessia trzyma się kurczowo miotły, by nie zemdleć z wrażenia. Tu cytat z Maxima: "Jej dżinsy są znoszone, a oczy duże i ciemne, jak u przestraszonej łani". A tu o Alessi: "wbija się rękami w miotłę, by trzymać plecy prosto".

Materiały prasowe/ Historia Greya uwiodła kobiety, jak będzie tym razem?
Źródło: Materiały prasowe/ Historia Greya uwiodła kobiety, jak będzie tym razem?

Maxim od tego momentu marzy, by Alessia wylądowała w jego łóżku (tudzież na innym meblu). A że narracja skacze od jednego bohatera do drugiego, to James pokazuje każdą sytuację z dwóch różnych perspektyw. Bo gdy np. Maxim zachwyca się wyglądem swojej sprzątaczki, ona w tym samym czasie myśli o swoich porywaczach. I pewnie zastanawiacie się, skąd nazwa "erotyk". My też.

d2p9yc6

Namiętność jest przykryta wątkami kryminalnymi. Właściwie te odważne sceny wypadają absurdalnie śmiesznie, gdy wcześniej tak wiele Alessia mówi o swojej traumie. W jednym momencie mowa jest o tym, jak bardzo boi się ciemności, bo to kojarzy jej się z wnętrzem ciężarówki handlarzy ludźmi, przypominają się bohaterce chwile grozy, by minutę później już marzyć o rozbieraniu swojego pracodawcy. Coś tu bardzo nie gra.

Zero szacunku

James w jednym z wywiadów tłumaczyła, że wątek z handlem ludźmi był dla niej tak straszny, że nie chciała się w niego zagłębiać i dlatego tak pobieżnie rozpisała historię Alessi. Niestety, czytając "Mistera", można odnieść wrażenie, że absurdy w niej kumulują się w przytłaczającej liczbie.

Demachi praktycznie nie umie mówić po angielsku, co często wytyka jej Maxim. A innym razem to ona wytyka mu, że przecież w Albanii miała HBO i Netfliksa, więc oglądała sporo zagranicznych produkcji. W innym momencie za to wyjaśnia, że jej rodzina była tak biedna, że nie było ich czasem stać na podstawowe rzeczy.

d2p9yc6

Ale to, co najbardziej przeszkadza w "Misterze" to fakt, że James tą książką chciała wpisać się w ruch #metoo. Tyle że niemal każdy rozdział w tej wcale nie tak krótkiej książce przeczy wszystkim ideom, jakimi kieruje się ten ruch. Alessia jest tylko piórkiem na wietrze, które bez majętnego arystokraty dawno odfrunęłoby z powrotem do Albanii. Dziennikarze z zagranicy, o których recenzjach już wspominałam, punktują słusznie źle przedstawioną kwestię traumy po krzywdzie, jakiej doznała Alessia.

E. L. James autorka Pięćdziesięciu Twarzy Greya - światowego bestselleru Youtube.com
E. L. James autorka Pięćdziesięciu Twarzy Greya - światowego bestselleru Źródło: Youtube.com

Dziewczyna ma zespół stresu-pourazowego. I tu James miała pole do popisu. Mogła zrobić coś dobrego dla wielu osób, które być może się z tym mierzą. Ale tak się nie dzieje. Wiecie, jest taki moment w książce, w którym to Alessia opowiada Maximowi całą swoją przeszłość, łącznie z traumatyczną podróżą ciężarówką. Rozkleja się, co jasne. Maxim za to nie może zrozumieć, dlaczego ta piękna, delikatna istotka płacze i że w sumie chętnie by ją pocałował.

d2p9yc6

Wiele można powiedzieć o pisarstwie E.L. James. "50 twarzy Greya" też nie było najwyższych lotów. Książka nakręciła jednak rynek erotyków, ale przede wszystkim otworzyła dyskusję na temat związków, namiętności i przełamywania nudy w sypialni. "Mister" z pewnością nic nowego nie wprowadzi do tej dyskusji. Ani do żadnej innej.

Jest może plus w tym, że przynajmniej polskie imigrantki pokazuje się jako kobiety zaradne, które są w stanie sobie nawzajem pomóc w kryzysowych momentach i wspierają się jak tylko mogą. Ale z drugiej strony, jaki obrazek wysyłany jest w świat? Jak sprzątaczka, to Polka. Z jednym marzeniem: by wyrwać się gdzieś do jeszcze innego kraju. Przykre.

d2p9yc6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2p9yc6