"Miecz Ardeńczyka": narodziny legendy [RECENZJA]
Nie ma wątpliwości, że "Miecz Ardeńczyka" to komiks niezwykle atrakcyjny zarówno ze względu na znakomitą warstwę graficzną, jak i wciągająca fabułę, w której możemy liczyć na wiele niespodziewanych zwrotów akcji. Przy czym na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że Étienne Willem jedynie sięga po wielokrotnie już wykorzystywane motywy. Jednak okazuje się, że udało mu się stworzyć z nich naprawdę intrygującą i oryginalną historię.
Przenosimy się do średniowiecznego świata zamieszkanego przez antropomorficzne zwierzęta, gdzie wkrótce ma dojść do kolejnego starcia sił dobra i zła. A jak przystało na opowieść fantasy, w takich trudnych czasach powinien pojawić się wybraniec, który doprowadzi do ostatecznego tryumfu.
Tymczasem królik Garen, którego poznajemy już na pierwszych stronach komiksu, nie prezentuje się zbyt imponująco. Kiedy trenuje walkę na miecze z dużo większym od siebie Ardeńczykiem Gotfrydem, wygląda wręcz pociesznie, ale trzeba też przyznać Garenowi, że waleczności i odwagi ma wręcz w nadmiarze. Cechy te zaś bardzo mu się przydadzą w trakcie dalszych przygód, gdy wyruszy w świat po tym, jak jego mentor zginie w starciu z bandą dowodzoną przez Kozieła z Przeklętego Lasu. Ten ostatni to potężny czarnoksiężnik, który przez wiele lat był uważany za zmarłego, a teraz chce doprowadzić do powrotu swego pana – Nuhy’ego. Okazuje się, że wprawdzie dwie dekady wcześniej siły mroku poniosły klęskę, lecz teraz mogą pokonać trzy królestwa, których władcy nie potrafią sobie w pełni zaufać nawet w obliczu tak wielkiego niebezpieczeństwa.
I właśnie w samym sercu konfliktu znajdzie się Garen. W trakcie swych przygód spotka on też dawnych towarzyszy broni Ardeńczyka – porywczego niedźwiedzia Arhusa, lisa Grimberta, który w międzyczasie przywidział zakonne szaty, oraz piękną i tajemniczą Łasiczkę. Czytelnicy zaś z napięciem mogą obserwować, czy ta odnowiona Drużyna Brzasku rzeczywiście może odmienić koleje wojny oraz czy mały królik jest prawdziwym wybrańcem. Wiele wprawdzie wskazuje, że to Garen musi wypełnić przepowiednię, jednak jednocześnie różne postacie próbują wykorzystać powstałą sytuację do osiągnięcia własnych celów. I warto dodać, że śledząc rozwój wydarzeń, wielokrotnie możemy się przekonać, jak bardzo mylące mogą być pozory. Nie każdy bohater musi się wszak odznaczać kryształowym charakterem, a dla osiągnięcia wielkiego celu niektóre osoby nie cofną się przed podstępem czy wręcz zdradą.
Czytając "Miecz Ardeńczyka" możemy bez reszty zanurzyć się w średniowiecznym świecie, który jest kształtowany przez polityczne intrygi, krwawe wojny oraz magię. Przy czym z jednej strony w komiksie jest wiele scen pełnych okrucieństwa, ale z drugiej nie brakuje w nim humoru, czasem doprawionego nutą goryczy. Najważniejsze jest zaś, że ta pasjonująca historia została zwieńczona naprawdę trudnym do przewidzenia i niesztampowym zakończeniem. Połączenie tych elementów sprawia, że lektura albumu jest prawdziwą przyjemnością.