Mateusz Morawiecki zażartował z Donalda Tuska. Internauci nie kryją, co o tym myślą
Mateusz Morawiecki chciał zażartować z Donalda Tuska, odwołując się do jego nazwiska. Na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać.
Miało wyjść zabawnie i poniekąd wyszło, ale internauci nabijają się raczej z premiera. Mateusz Morawiecki zamieścił bowiem na Twitterze wpis, który miał być "memem", czyli ironicznym internetowym żartem.
"Lektura na niedzielny wieczór chyba gotowa" - napisał premier, udostępniając zdjęcie książki "The Tusk That Did The Damage". Oczywiście dowcip miał polegać na grze słów i "Tusku, który wyrządził krzywdę".
Tyle tylko, że "tusk", to z angielskiego ni mniej, ni więcej, jak tylko "kieł". Dodać też można, że po kaszubsku "tusk" oznacza "psa".
Zobacz wideo: To kulminacja walki w rządzie. "Piekło zamarznie"
Szybko się też okazało, że dowcip bawi najwyraźniej tylko samego Morawieckiego. Internauci zaczęli grzmieć w komentarzach. I nie chodziło nawet o to, by szczególnie bronili Donalda Tuska. Bardziej zirytowało ich, że premier publikuje na oficjalnym profilu, który obserwuje ponad 600 tys. użytkowników, treści raczej wątpliwej jakości.
"Kiedyś premier musiał prezentować pewien poziom", "Nie przystoi Panie Premierze", "Pan jest premierem czy jajcarzem?" - komentują twitterowicze. Wytykając mu też, że przed laty był przecież doradcą Tuska.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Mowa o książce autorki docenionego "Atlasu nieznanych i Aerogramów", indyjsko-amerykańskiej pisarki Tanii James. To powieść, której akcja toczy się w południowych Indiach i ukazuje moralne zawiłości handlu kością słoniową.
Tytuł "The Tusk That Did The Damage" można przetłumaczyć jako "Kieł, który wyrządził szkodę". Tytułowy słoń został osierocony przez kłusowników i zaczyna terroryzować okolicę, zdobywając złowrogie imię Grabarz. Zabija ludzi, a potem zasypuje ich liśćmi.
W opisie wydawcy czytamy: "Manu, syn hodowcy ryżu, traci kuzyna na rzecz Grabarza i zostaje wciągnięty w świat polowań na kości słoniowe. Tymczasem Emma pracuje ze swoją najlepszą przyjaciółką nad filmem dokumentalnym, którego akcja toczy się w parku dzikich zwierząt w Kerali. Praca prowadzi ją do bycia świadkiem nieszczelnej granicy między ochroną a korupcją, aż w końcu pada ofiarą własnej zdrady".
O książce wspomniał Krzysztof Cieślik, tłumacz i właściciel wydawnictwa ArtRage. To od niego Morawiecki "pożyczył" zdjęcie, robiąc mu niezamierzoną reklamę.
"Panie Premierze, chce Pan coś z @artragepl?" - skomentował ironicznie Cieślik, oferując przy okazji książki ze swojego wydawnictwa.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"To młode, a już znakomite wydawnictwo, z topową selekcją tytułów, doborem tłumaczy i okładkami 17/10. Wydają bardzo ambitne rzeczy, więc pewnie na koniec wylądują w kraju, z którym RP nie ma umowy ekstradycyjnej, ale póki co - kupować i wspierać" - pisał na Twitterze o oficynie Cieślika dziennikarz i redaktor Łukasz Najder.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o rozdaniu Złotych Globów, przeżywamy aferę z rewelacjami księcia Harry’ego i z wypiekami na twarzach czekamy na nadchodzące w 2023 roku filmy i seriale. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.