"Miał w sobie magnes erotyczny". Książka Rymanowskiego odsłania ojca premiera
Książka Bogdana Rymanowskiego z Polsatu o Kornelu Morawieckim odsłania wiele tajemnic. Rymanowski szczerze pisze o jego kochankach i zastanawia się, czy Morawiecki senior chciał zostać w latach 80. terrorystą.
Właśnie wydana solidna i wielowątkowa biografia Kornela Morawieckiego, założyciela Solidarności Walczącej (SW) i ojca premiera Mateusza Morawieckiego, nie pomija spraw obyczajowych. Jej autor, dziennikarz Polsatu Bogdan Rymanowski, w wywiadzie dla "Gazety Wrocławskiej" powiedział: - Chciałem pokazać prawdziwego człowieka. Z krwi i kości. Trudno było pominąć wątki osobiste. Gdybym pominął sprawy osobiste, zaprzeczyłbym słowom samego Kornela. On zawsze mówił, że tylko prawda jest ciekawa. Człowiek jest zawsze tajemnicą. Kornel był mieszanką sprzeczności.
Z książki wyłania się bardzo nieoczywisty obraz działacza "konspiry". Rymanowski nie napisał żywotu świętego. Przyjaciel Morawieckiego seniora Dariusz Olszewski mówi w książce szczerze: - Wiem o trzech kobietach, z którymi miał głębsze relacje. A ilu musiał odmówić? Kobiety w podziemiu za nim szalały. Miał w sobie magnes emocjonalno-erotyczny.
Rymanowski pisze, że Kornel Morawiecki, poza czwórką dzieci (Anna, Marta, Maria, Mateusz) z oficjalnego małżeństwa z Jadwigą Morawiecką, miał także syna Jerzego z Anną Michalczyk, z którą był w długoletnim związku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Były premier o decyzji Morawieckiego. "Powinien przeprosić"
To nie koniec, bo Morawiecki senior miał jeszcze trzeci długoletni związek.
– W swoim życiu kochałem i wciąż kocham kilka kobiet. Oczywiście moją partnerkę Annę, z którą żyję, żonę Jadwigę i Hannę. Z każdą z nich spędzę zbliżającą się Wigilię – powiedział Morawiecki senior w 2015 roku w wywiadzie dla "Super Expressu".
Tą trzecią – poza żoną Jadwigą i Anną Michalczyk - była działaczka Solidarności Walczącej Hanna Łukowska-Karniej. Nazywana była "miss Solidarności" z racji swojej urody. Rozwódka z trojgiem dzieci była bibliotekarką w Instytucie Matematyki i Fizyki na Politechnice Wrocławskiej, gdzie naukowo pracował Kornel.
Jak pisze Rymanowski, w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku Łukowska przenocowała u siebie Morawieckiego. Później, przez blisko sześć lat konspiracji, była jego asystentką i łączniczką ze światem zewnętrznym, a nawet kimś więcej.
Rymanowski dotarł do wszystkich bohaterek tej historii. Morawieckiego seniora wspomina m.in. Zofia Karniej, córka Hanny, która w stanie wojennym była nastolatką:
- Kornel i mama byli sobą zafascynowani. Mama kochała Kornela. On kochał ją na swój sposób. Kornel był pełen sprzeczności. Jego moralność była wątpliwa. Kiedyś powiedział mi: "Zosieńka, ja nie mogę się z Jadzią rozwieść, to byłoby nieprzyzwoite". Uważał, że nie może tego zrobić, że ma z nią dzieci, darzy ją wielkim szacunkiem i jakimś rodzajem miłości.
Sama Hanna Łukowska-Karniej w książce "Szminka na sztandarze. Kobiety Solidarności 1980–1989" tak opowiadała o związku z Kornelem Morawieckim:
- Zostałam wychowana w wierze katolickiej i w związku z tym miałam wyrzuty sumienia, bo nie byłam formalnie jego żoną. Jestem zwolenniczką wielkich, pięknych związków. O ile są trwałe, to miłość je uświęca. Jeżeli nie wytrzymują próby czasu, to nie są ani święte, ani wielkie. Pytanie, czy jest to miłość, jeżeli łamiemy dekalog.
Jak odbierała tamten związek żona Morawieckiego Jadwiga?
Rafał Dutkiewicz, były prezydent Wrocławia, i przyjaciel Morawieckiego, mówi w książce Rymanowskiego: - Kornel miał łatwość nawiązywania kontaktów. Jego urok działał na kobiety. Był taki czas, gdy byłem blisko rodziny. Nieraz zamawiałem taksówkę dla Jadwigi, po czym wiozłem ją do Hanki. Trzymałem auto na dole, a pani Jadwiga wchodziła na górę. Tłukła tam kryształowe popielnice, schodziła na dół, po czym odwoziłem ją z powrotem do domu. Całe środowisko wiedziało o tych relacjach.
Materiały wybuchowe z kopalni
Oczywiście 700-stronicowa książka tylko w jednej części poświęcona jest życiu intymnemu Kornela Morawieckiego. Na szczęście znacznie większy nacisk położony jest na politykę, w tym konflikt Morawieckiego seniora z Władysławem Frasyniukiem i Lechem Wałęsą w latach 80.
Przypomnijmy, że Solidarność Walcząca – w przeciwieństwie do samej "Solidarności" - proponowała w miejsce pokojowej rewolucji uliczne starcia opozycji z komunistami: walki, demonstracje, protesty. Solidarność Walcząca nazywała ten główny, pokojowy nurt "Solidarnością klęczącą". "Solidarność" Wałęsy nie chciała bowiem rozlewu krwi, wysyłania młodych ludzi przeciw karabinom, bała się esbeckich prowokacji. Tymczasem, jak pisze Rymanowski, Solidarność Walcząca wzywała – słowami Kornela Morawieckiego - do "walki podjazdowej i działań niemal terrorystycznych". Kornel Morawiecki szukał poklasku wśród radykalizującej się młodzieży. Niektórzy działacze szukali na własną rękę dojścia do materiałów wybuchowych np. w kopalniach. Dochodziło do pobić milicjantów, podpalenia gazików wojskowych, a nawet do podłożenia bomby pod Komitetem Miejskim PZPZR w Gdyni.
Po latach Władysław Frasyniuk w wywiadzie dla "Wyborczej" wyśmiał działalność Solidarności Walczącej: - Solidarność Walcząca obrosła głównie mitami. Tak się zakonspirowali, że nikt nic o nich nie wie. Za chwilę usłyszę, że to organizacja większa niż AK i bardziej zdeterminowana. Karabin maszynowy, bomby i jeszcze może celowniki optyczne na podczerwień? Morawiecki z Andrzejem Kołodziejem dostali paszporty i w kwietniu 1988 roku, gdy wolność stała za progiem, wyjechali. To tyle na temat ich działalności "terrorystycznej".
Tomasz Piątek pisał w swoich książkach, że według jego wiedzy Solidarność Walcząca naszpikowana była agentami SB, a ukrywającego się Kornela bezpieka miała rzekomo cały czas pod dyskretną kontrolą. Ludzi z Solidarności Walczącej nazywa "bohaterami" w cudzysłowie.
Piątek mówi WP: - Solidarność Walcząca dzieliła opozycję. Próbowała dyskredytować największą podziemną organizację NSZZ "Solidarność" zarzucając jej rzekomą miękkość. Tymczasem ekstremalno-groteskowe akcje SW kompromitowały podziemie. Znalazł się wśród nich taki "wyczyn", jak podpalenie altanki letniskowej na działce wypoczynkowej jednego z esbeków.
Piątek odsyła do swojej książki "Morawiecki i jego tajemnice", w której twierdzi, że SB nie tyle rozpracowywała, ile prowadziła Solidarność Walczącą. - Biuro Studiów to była elitarna jednostka SB, lansująca niby-podziemne organizacje i ściśle współpracująca z Sowietami - mówi Piątek.
Jednak w książce Rymanowskiego członek SW Wojciech Myślecki zaprzecza: - Życie pokazało, że nawet elitarne Biuro Studiów MSW nie miało pojęcia, jaki jest skład naszej Rady czy Komitetu Wykonawczego. Więc o jakiej infiltracji może być mowa?
Niech Europa połączy się z Rosją
Radykalny Kornel Morawiecki nie chciał rozmów z komunistami przy Okrągłym Stole. Był przeciwnikiem III RP. W wolnej Polsce został posłem partii Kukiz’15 i marszałkiem seniorem w Sejmie. W 2018 roku mówił w wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy": - Europa traci swoją moc. Mogłaby ją odzyskać, gdyby połączyła się z Rosją. Tylko w połączeniu z Rosją i jej ogromnym potencjałem Europa może stać się światową potęgą – w sensie duchowym, gospodarczym, militarnym.
Po śmierci Morawieckiego seniora w 2019 roku samorządowcy PiS w całej Polsce nazywali jego imieniem skwery i ulice, a prezes IPN Karol Nawrocki nazwał go "lekceważonym we własnej ojczyźnie prorokiem".
Jak więc oceniać działalność Kornela Morawieckiego?
Były prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz mówi WP: - O zmarłych albo dobrze, albo wcale. Ja mam dobre, przyjacielskie wspomnienia z nim związane. Myślę o nim z dużą serdecznością. Solidarność Walcząca była częścią ruchu opozycyjnego, ale odegrała dużo mniejszą rolę niż główny nurt "Solidarności". Nie odbieram jej znaczenia, ale nie była aż tak ważna. Inne nurty były dużo bardziej istotne. Nie pomniejszam roli Kornela, ale musimy zachować proporcje. W wolnej Polsce nasze poglądy były inne, ale pozostał moim przyjacielem. Zachowuję więc o nim dobrą pamięć.
Autor biografii Bogdan Rymanowski w wywiadzie dla "Gazety Wrocławskiej" powiedział: - W czasach młodości Kornel był naszym idolem. Byłem nastolatkiem z gorącą głową. Uważałem, że z czerwonymi się nie rozmawia, chyba że o oddaniu władzy. Dzisiaj wiem, że do odzyskania niepodległości przyczyniły się oba nurty opozycji. I ten radykalny, czyli Solidarność Walcząca, i ten umiarkowany, reprezentowany przez Wałęsę.
Lech Wałęsa powiedział w 2019 roku: - W środku stanu wojennego atakują nas ze wszystkich stron, a on, kozak, zakłada Solidarność Walczącą. Co to było? Zdrada, proszę panów! Zdrajca! Wiedziałem, że on sobie nie nakozaczy, bo nie za dużo potrafi i nic nie zrobi, więc olaliśmy to. Dzisiaj oni za bohaterów się mają, a oni chcieli nas rozbić. To przecież my zwyciężyliśmy, tą "dużą Solidarnością", kompromisami, bo inaczej nie dałoby się zwyciężyć.
Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski