Trwa ładowanie...

Marzi: Dzieci i ryby głosu nie mają – PRL oczami dziecka [RECENZJA]

Pierwszy zbiorczy tom "Marzi" to rzadki przykład świetnej propozycji zarówno dla miłośników historii obrazkowych jak i dorosłych laików. Pod warunkiem, że przedstawiciele tej drugiej grupy pamiętają czasy Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.

Marzi: Dzieci i ryby głosu nie mają – PRL oczami dziecka [RECENZJA]Źródło: Materiały prasowe
d3vqy58
d3vqy58

"Marzi" jest doskonale znana polskim czytelnikom z pojedynczych albumów wydawanych przez Egmont od 2007 r. W "Dzieci i ryby głosu nie mają" zebrano cztery części z lat 2005-2008, więc jest to idealny wstęp dla tych, którzy nie mieli wcześniej styczności z komiksem polsko-francuskiego duetu. Jak słusznie przypomniano na tylnej okładce, pochodząca ze Stalowej Woli scenarzystka Marzena Sowa z we współpracy z Francuzem Sylvainem Savoią stworzyła serię komiksową, która zdobyła popularność na rynku frankofońskim, a dopiero później w Polsce. Tytułowy rudzielec oczarował nawet Amerykanów, którzy poznali przygody Marzi za sprawą DC Vertigo. Całkiem nieźle jak na komiks autobiograficzny zakorzeniony w Polsce lat 80.

Sowa zaznaczyła na wstępie, że poszczególne wątki są inspirowane jej dzieciństwem w Stalowej Woli i licznymi wyjazdami do rodziny na wieś, ale z szacunku dla bliskich czy sąsiadów pozmieniała ich imiona czy nazwy miejsc. Mimo to z każdej planszy bije szczerość, którą wyłapie każdy, kto pamięta siermiężne i dramatyczne, ale na swój sposób radosne czasy PRL-u. Kolejki po mięso, pusty bak w Fiacie 126p, paradowanie po mieście z "naszyjnikiem" z papieru toaletowego, tureckie dywany i identyczne radzieckie lodówki w każdym domu. Brzmi znajomo?

Fragment okładki tomu "Marzi: Dzieci i ryby głosu nie mają" Materiały prasowe
Fragment okładki tomu "Marzi: Dzieci i ryby głosu nie mają" Źródło: Materiały prasowe

Tytułowa Marzi to kilkuletnia (najpierw przedszkolak, później uczennica podstawówki) mieszkanka Stalowej Woli, która zabiera czytelnika do świata zabaw na klatce schodowej, pierwszego palenia papierosów czy zbierania obrazków z gum Turbo. Wbrew pozorom nie jest to jednak wyłącznie radosny, wspominkowy komiks, ponieważ autorka bardzo często zahacza o świat dorosłych. Strajki, Solidarność, zbrodnia katyńska – wszystkie te trudne tematy są przefiltrowane przez umysł kilkuletniej dziewczynki. Marzi próbuje się odnaleźć w świecie niezrozumiałych pojęć i dziwnych zachowań rodziców. Dlaczego tata nie wrócił z pracy przez kilka dni? Co to są represje? I kim jest ten Wielki brat?

d3vqy58

"Marzi: Dzieci i ryby głosu nie mają" w wyjątkowo szczery sposób przenosi czytelników do czasów PRL-u, gdy na podłączenie telefonu w bloku czekało się kilka lat, kolorowy telewizor był marzeniem większości rodzin, a na półkach sklepowych kurzyła się musztarda i ocet. Dla dorosłych Polaków to nostalgiczna lektura, ale pamiętajmy, że "Marzi" debiutowała w zachodniej Europie. Zagraniczna popularność serii pokazuje, że Marzena Sowa zdołała wykorzystać konkretne realia historyczne (bliskie nam) do przekazania uniwersalnych prawd o dziecięcych marzeniach, radościach i problemach. A że w tle pojawia się Jan Paweł II, Lech Wałęsa czy gen. Jaruzelski ogłaszający wprowadzenie stanu wojennego, to jest to dla nas tym bardziej ciekawsze.

d3vqy58
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3vqy58