Trwa ładowanie...

Lucky Luke: Polowanie na duchy - Zgrany duet [RECENZJA]

Wielbiciele przygód Lucky Luke’a zdążyli się już przyzwyczaić, że dla wielu firm działających na Dzikim Zachodzie zatrudnienie tego dzielnego kowboja jest jedynym sposobem na wyjście z kłopotów.

Lucky Luke: Polowanie na duchy - Zgrany duet [RECENZJA]Źródło: Materiały prasowe
d3l3qvl
d3l3qvl

Podobnie dzieje się w „Polowaniu na duchy”, gdzie główny bohater ma poprowadzić dyliżans Wells Fargo. Wszystko z tego powodu, że poprzedni pojazd tej kompanii przewozowej zaginął bez śladu, wraz z przesyłkami i pasażerami. Rychło się okazuje, że na wyjaśnieniu tej zagadki zależy jednak jeszcze jednej osobie – i to w dodatku nie byle komu! W tym przypadku chodzi bowiem o słynną Calamity Jane. A cóż ją do tego skłoniło? Otóż feralny zaginiony dyliżans przewoził jej nowy winchester, a takiej straty nie zmierza ona puścić płazem.

Dobrą zabawę zapowiada już początek komiksu, gdzie możemy obserwować niezapowiedzianą wizytę Calamity Jane u dyrektora Wells Fargo, w czasie której jasno daje ona wyraz swemu przekonaniu o jakości usług tej firmy. Później jest jeszcze lepiej, gdyż krewka bohaterka postanawia w podróż dyliżansem udać się incognito. No cóż, suknia rzeczywiście zmienia sporo w jej wyglądzie, ale już strzelba przerobiona na parasolkę musi budzić sporo wątpliwości innych pasażerów, a niewyparzony język zdecydowanie nie jest cechą damy… Jak łatwo się domyślić podróż nie przebiega bez komplikacji, ale przecież w towarzystwie Lucky Luke’a i Calamity Jane pasażerom nie może spaść włos z głowy! Z rozbawieniem obserwujemy zaś, jak meczy się ona, próbując jak najdłużej ukryć swoją tożsamość – ach, iluż rzeczy nie wypada wszak robić damie (jak choćby walczyć wręcz czy pić whisky)! Nic też dziwnego, że jej towarzystwo na dłuższą metę nie ma najlepszego wpływu na sposób zachowania współtowarzyszek podróży.

Trzeba też przyznać, że równie udany jest finał tej historii. Aby odkryć, co stało się z poprzednim dyliżansem Lucky Luke i Calamity Jane będą musieli udać się do miasta Doom, w którym podobno straszy. Jak łatwo się domyślić, za wszystko odpowiedzialne nie są jednak duchy, a dzięki temu para bohaterów będzie miała też okazję do wykazania się umiejętnościami strzeleckimi. W każdym razie można więc stwierdzić, że w „Polowaniu na duchy” Lucky Luke jest nieco w cieniu Calamity Jane, ale dzieje się to tylko z korzyścią dla całego albumu.

Ocena: 8/10

d3l3qvl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3l3qvl

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj