Trwa ładowanie...

Lato 1939 roku: Kurorty wakacyjne były pełne szczęśliwych turystów

Powstało wiele książek na temat września 1939 r. Natomiast niewiele pisano o miesiącach poprzedzających ten dramatyczny okres początków wojny. A przecież to było lato: czas, który sprzyjał wypoczynkowi, miłości i zabawie - również wśród artystycznych elit.

Lato 1939 roku: Kurorty wakacyjne były pełne szczęśliwych turystówŹródło: Materiały prasowe
d3nty7d
d3nty7d

Opisując ostatnie przedwojenne lato, Marcin Wilk zajrzał do Zakopanego, spędził trochę czasu w Gdyni, przyjrzał się Zaleszczykom, ale przede wszystkim zboczył z popularnych tras turystycznych. Przemierzając tereny Polski przedwrześniowej, postanowił dotrzeć do żyjących świadków epoki i wysłuchać ich opowieści o ostatnich tygodniach życia w pokoju.

Dzieki uprzejmości wydawnictwa W.A.B. publikujemy fragment ksiażki Marcina Wilka, "Pokój z widokiem. Lato 1939". Fragment pochodzi ze wstepu: "Dwa tygodnie w Augustowie".

Dwa tygodnie w Augustowie

Biurko podinspektora Kasprzyckiego już wiosną zbombardowano podaniami. Antoszewskiemu lekarz poradził "w miarę możliwości materialnych” wyjazd do uzdrowiska, najlepiej na cztery tygodnie. Regulaminowo przysługuje mu jednak tylko czternaście dni. Dodatkowym problemem mogą być finanse. Pracownika nie będzie stać na opłacenie tak długich wczasów. Podinspektor musi więc wnioskowi Antoszewskiego jeszcze się bliżej przyjrzeć.

Wolniczkówna wątpi, by udało się jej wydłużyć wypoczynek. Mimo tego zwraca się o dodatkowe siedem dni. Swoją prośbę motywuje tym, że czuje się „niezbyt dobrze na zdrowiu i dłuższy pobyt na wsi da gwarancję powrotu do pracy z nowym zasobem sił i chęci”. Podinspektor odmawia. I wreszcie Zaleska, urzędniczka kontraktowa, wykazuje się największą dyscypliną. Pragnie ni mniej, ni więcej – regulaminowych dwóch tygodni. Wskaże nawet zastępczynię – panią Filleborn z Wydziału I. Tu podinspektor Kasprzycki wątpliwości nie ma żadnych. Zgoda jest.

d3nty7d

Zobacz też: Leszek Balcerowicz o spotkaniu Lecha Wałęsy: Odniosłem wrażenie, że między nami jest dobra chemia

Zaleska urlop zaplanowała w Augustowie. To dobry wybór, jeden z lepszych na giełdzie wakacyjnej roku 1939. Ktoś spotkał tu na przykład ministra spraw zagranicznych, postawnego Józefa Becka. Ten mąż stanu, dyplomata i zręczny polityk, jeszcze niedawno, 5 maja, grzmiał z mównicy sejmowej:

Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę wysoką – ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor.

Wkrótce potem sunął motorówką po augustowskich jeziorach. Tak przynajmniej relacjonują świadkowie. Niedawno otwarto w Augustowie nowy budynek Ligi Popierania Turystyki. Ze względu na zielone jeziora i wysepki to na pewno dobra lokalizacja. Wszak tu – jak zauważa reporter "Kuriera Wileńskiego” – "turystyka kwitnie jak niezapominajki”. Niech woda będzie najbardziej spokojna i cicha, a młodzież zawsze śpiewać będzie "Choć burza huczy wkoło nas". Może i huczy, ale nie u nas. Jeziora, rzeki i morze to jedna wielka całość. To nasza potęga. To nasza duma. To nasze bogactwo.

NAC
Źródło: NAC

Swoją drogą, trzeba być rzeczywiście zamożnym, by przenocować w hotelu LPT. Aż piętnaście złotych kosztuje doba w luksusach. Cena co prawda uwzględnia utrzymanie i obsługę i pewnie niektórzy, zwłaszcza z warstw lepiej uposażonych, mogliby sobie na taki wydatek pozwolić, ale "jeżeli weźmie się pod uwagę, że w schroniskach turystycznych można przespać się w Zakopanem za 50 gr, a utrzymywać się po studencku, rachując za 3–4 zł – to widzimy, że Augustów bije rekord” – konkludują dziennikarze.

d3nty7d

Dla państwowej urzędniczki z pensją około dwustu pięćdziesięciu złotych na miesiąc kilkudniowy nocleg w takim hotelu to poważny wydatek. Inna sprawa, że Zaleska przecież nie musi spać w hotelu. Może jechać choćby do rodziny lub znajomych. Wnioski urlopowe Wydziału II Głównej Policji Państwowej w Warszawie nie dają wszystkich odpowiedzi.

Zobacz też:Powstała książka o Oldze Krzyżanowskiej. Jest o Kościele, aborcji i polityce

Jeżeli – zgodnie z tym, co piszą Maja i Jan Łozińscy – "świat po pierwszej wojnie oszalał na punkcie turystyki”, to apogeum tego szaleństwa przypadło na 1939. Dotyczy to jednak wybranych. Najczęściej bowiem to klasa średnia – bo zdecydowanie rzadziej warstwa robotnicza czy chłopi – rozjeżdżała się we wszystkich kierunkach. Prywatnie lub z biurem podróży. Całkiem tanio lub niedorzecznie drogo. W rozciągniętą między Wilno, Lwów, Gdynię i Zakopane Polskę tudzież w różnorodną Europę.

W gazetach niezliczona ilość reklam letnisk i innych wypoczynkowych miejsc. Od A do Z, dosłownie. A więc Augustów, Bukareszt, Ciechocinek. Zdrojowiska, uzdrowiska, miejscowości letniskowe. Na przykład głośne Druskienniki.

PAP
Źródło: PAP

Nie byłam zachwycona pobytem tam – pisze w swoich wspomnieniach Wanda Trzeciecka. – Niezbyt miłe towarzystwo, spacery na deptaku, regularne, o tej samej porze posiłki w pensjonacie – nudne i krępujące. Zwiedziliśmy okolice i domek marszałka Piłsudskiego, do którego lubił przyjeżdżać. Pozwolono nam go obejrzeć. Nieduży, drewniany, niezwykle skromnie urządzony. W saloniku meble koszykowe, a na nich łowickie pasiaki. – Że też ten wielki człowiek lubił taką prostotę – odezwał się jakiś pan, który dołączył się do nas.

d3nty7d

Rzeczywiście. Legenda mówi, że w latach dwudziestych marszałek, przyjeżdżając do Druskiennik ze swoimi córkami, najbardziej lubił rozsiąść się na werandzie i zatopić w lekturze. Na przykład Potopu.

Od 1926 roku piastujący urząd prezydencki Ignacy Mościcki wolał z kolei Spałę, choć w 1939 roku popularny "Ilustrowany Kurier Codzienny” donosi, że „Pan Prezydent wraz z małżonką pojawili się w miasteczku 20 lipca o godzinie 8.50 […]. Powitali go wojewoda Grażyński z małżonką, wicestarosta cieszyński dr Zagóra, komisarz rządowy gminy Wisła, prof. Miedniak, komendant pow. P.P. Sturz oraz grupa dzieci w strojach regionalnych, które wręczyły P. Prezydentowi i Jego małżonce wiązanki kwiatów”. Ze snobizmu, śladami znanych, jeździło się też do Truskawca, by rozkoszować się słynną i pyszną wodą mineralną "Naftusią”. Lato spędzali tam Bruno Schulz i Zofia Nałkowska, partnerzy intelektualni, a być może – kto wie? – także intymni. W Truskawcu przy odrobinie szczęścia można było spotkać pisarza Kornela Makuszyńskiego, pisarza i malarza Witkacego czy śpiewaka Jana Kiepurę.

East News
Źródło: East News

Osobom brudnym, nieprzyzwoicie ubranym lub obszarpanym, oraz budzącym wstręt lub odrazę swym wyglądem zakazane jest przebywanie w obrębie zdrojowiska na deptakach, w parku i alejach. Również osobom, dotkniętym chorobami umysło- wymi, oraz ubogim, którzy nie potrafią wykazać się środkami koniecznymi do utrzymania się, jako też nałogowym pijakom w zdrojowisku w ogóle zatrzymywać się i przebywać nie wolno – głosił jeden z punktów regulaminu uzdrowiska.

d3nty7d

Za Kiepurą od 1933 roku jeździło się też do Krynicy, do jego "Patrii”, modnego i ekskluzywnego hotelu. Budowę pensjonatu nadzorował sam tenor, który na stałe ma tu zarezerwowany apartament połączony bezpośrednio z tarasem widokowym na dachu budynku. Przy czym w wakacje 1939 Kiepurę, z żoną Márthą Eggerth, aktorką, łatwiej było spotkać gdzieś w Polsce, po której odbywał właśnie swoje głośne tournée. Inne miejscowości również uwodzą. Na przykład Darków, Krynica, Morszyn, Murzasichle, Szczawnica.

"Swoboda i taniość” – zachęca do odwiedzin Muszyny Orbis, podkreślając piękne położenie i jedyny las lipowy w Polsce. Z kolei w Rabce "Lwowianka” Walerii Hukowej serwuje zdrową kuchnię, a dzieci otacza troskliwą opieką. Jest miło i tanio. W Lanckoronie w pensjonacie "Modrzewiówka” obiecują basen na miejscu. W Kosowie Huculskim "kraina słońca, lasy, rzeka, łazienki solankowe, kąpielisko basenowe” – tak przynajmniej reklamuje się pensjonat, nomen omen, "Bajka”.

Dwór Nowosiółki w powiecie Lesko to już w ogóle wypoczynek pierwsza klasa. Bo jak inaczej określić „rzekę, lasy, siatkówkę, ping-ponga, bibliotekę, elektrykę”? Chyba tylko w Czorsztynie nad Dunajcem w hotelu-pensjonacie "Pieniny” jest lepiej, bo tam poza światłem elektrycznym i łazienkami dostępne są również garaże.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Jeśli góry, to oczywiście piekielnie modne Zakopane. Mieszka tu Witkacy, ale bywają wszyscy. Artyści, badacze, ludzie z wyższych sfer i wolnych zawodów. Górale wciąż pamiętają ślub Jarosława Iwaszkiewicza z Anną Lilpop. Chętnie goszczą też Makuszyńskiego. Kocha Zakopane wielka osobistość dziennikarska Marian Dąbrowski, szef "Ilustrowanego Kuriera Codziennego”. Miłość to odwzajemniona. Redaktor został honorowym obywatelem Zakopanego. Teoretycznie za pieniądze można kupić wszystko. "Panienka z Katowic”, która "chce spędzić wakacje za konwersację francuską”, ogłasza się w gazecie młoda kobieta. Nie ona jedna. Nie wszystkich stać na prywatne pensjonaty. Na szczęście jeszcze przed rozpoczęciem sezonu urlopowego prasa z radością donosi:

d3nty7d

Chcąc umożliwić najszerszym warstwom ludności Krakowa spędzenie należycie zorganizowanego wypoczynku, uruchomiono w Mnikowie ośrodek wczasów. Ośrodek mnikowski położony w pięknej i zalesionej okolicy Krakowa, wyposażony w basen kąpielowy, plac do gier i sportów, świetlicę itp. przeznaczony jest dla kobiet, mężczyzn i dzieci.

Rozwija się też całkiem nieźle nowa akcja specjalnych bonifikat dla pracowników umysłowych i fizycznych. Cena pobytu dla wczasowiczów dziennie nie przekracza dwóch złotych, do wyboru jest sześćdziesiąt sześć miejscowości w całej Polsce. Można również urlopować w tzw. wagonach campingowych. Można zaszaleć bez dużego budżetu. Bywają też inne problemy z wypoczynkiem. W Wiśle w pensjonacie "Krakowianka” pokoje są co prawda od siedmiu złotych, ale tylko dla chrześcijan. Jako chrześcijański reklamuje się też zakopiański pensjonat "Olimp” na Białem (pokoje – pełne utrzymanie – pięć złotych). W Piwnicznej pensjonat "Grażyna” (kąpiele mineralne, borowinowe, las, rzeka) też chrześcijański, podobnie w Zaleszczykach w "Ustroniu”. Choć ludności wyznania rzymskokatolickiego jest w Polsce prawie dwie trzecie i jest to przygniatająca większość, to duży odsetek stanowią wyznawcy prawosławia (jedenaście procent) oraz Żydzi (prawie dziesięć procent w ogóle, a w samych miastach aż dwadzieścia siedem procent).

No i jest jeszcze kwestia wsi. To tutaj mieszka dwie trzecie polskich obywateli. Czy ze wsi jeździ się na wakacje? I za co? Przecież ktoś musi pracować. Żniwa za pasem. Na wsi o urlopie się nie mówi. To wymysł miastowy. I to w dodatku elitarny. Na wieś można na wakacje przyjechać, ale nigdzie się stamtąd nie wyjeżdża. Ale i w miastach z wakacjami bywa różnie.

d3nty7d
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3nty7d