Ks. Oko skazany w Niemczech za "mowę nienawiści". Wkracza Ordo Iuris
Sąd w Kolonii skazał na karę grzywny ks. Dariusza Oko. Zdaniem niemieckiego wymiaru sprawiedliwości polski duchowny dopuścił się "podżegania do nienawiści" w artykule opublikowanym na łamach czasopisma "Thelogisches". Przedstawiciele Ordo Iuris mówią o "bezprecedensowym ataku na wolność słowa" i zapowiadają prawną interwencję.
W lutym w niemieckim czasopiśmie "Thelogisches" ukazał się artykuł księdza Dariusza Oko. Polski konserwatywny duchowny poruszył w nim problem homoseksualnych członków Kościoła. Uznając księży gejów za fundamentalne zagrożenie dla instytucji. Po lekturze publikacji o lawendowej mafii inny ksiądz, liberalny monachijski teolog Wolfgang F. Rothe, złożył w prokuraturze w Kolonii skargę na podżeganie do nienawiści przez autora artykułu i osobę, która dopuściła go do druku.
Niemiecki sąd pierwszej instancji zgodził się z oskarżeniem. Ksiądz Oko został skazany na karę grzywny w wysokości 4 800 euro lub 120 dni aresztu. Drugim skazanym jest sędziwy redaktor naczelny "Thelogisches" ks. prof. Johannes Stöhr. Jak punktował na Tweeterze Rothe w artykule ks. Oko prawa osób homoseksualnych zostały przedstawione jako "homo ideologia" i "homo herezja". A one same opisywane w sposób dehumanizujący ("kolonia pasożytów", "guz nowotworowy", "zaraza homoseksualna" i "przerzuty nowotworowe").
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W sprawę zaangażował instytut Ordo Iuris, który na wieść o wyroku skazującym zaoferował swoją pomoc prawną i zorganizował akcję poparcia dla ks. Oko. Zdaniem organizacji słowa, które doprowadziły do skazania polskiego duchownego są wyjęte z kontekstu. Zarówno ks. Dariusz Oko, jak i Johannesa Stöhra nie przejęli wyroku i złożyli odwołanie.
Zobacz: Episkopat: politycy głosujący za in vitro nie mogą przyjąć komunii
"Skierowane do organów ścigania zawiadomienie wskazywało wprost, że publikacja miała być aktem mowy nienawiści wobec osób praktykujących homoseksualizm. Na tak sformułowany zarzut ks. prof. Dariusz Oko odpowiada pytaniami: 'Czy krytyka przestępczej działalności mafii sycylijskiej to podżeganie do nienawiści wobec ogółu Sycylijczyków? A zatem w jaki sposób akademicki namysł nad wyzwaniem, jakim jest powiązana homoseksualnymi praktykami przestępcza sieć w Kościele, może być podżeganiem do nienawiści wobec ogółu homoseksualistów?'" - pisze na swojej stronie Ordo Iuris.
Jednocześnie fundacja atakuje osobę oskarżyciela. Ks. Wolfgang Rothe jest jednym z niemieckich duchownych, którzy na znak protestu błogosławił pary homoseksualne. I przypomina aferę z jego udziałem: "Ten sam kapłan przed kilkunastu laty, jako wicerektor seminarium w St. Pölten, był jednym z bohaterów skandalu obyczajowego z udziałem seminarzystów i kierownictwa placówki. Z uwagi na to, że przypisywane mu czyny dotyczyły dorosłych kleryków i nie wypełniały znamion czynu zabronionego, po rezygnacji z pełnionej funkcji, przeniósł się do parafii w Monachium" - czytamy na stronie Ordo Iuris.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W 2004 r. Wolfgang Rothe podał się do dymisji, a po latach wyjawił, że również był ofiarą molestowania przez kościelnego przełożonego. Ten podał mu lek psychotropowy, a potem wykorzystał seksualnie. Po tym zdarzeniu ksiądz wrócił do siebie, wypił lampkę wina i wypadł z balkonu. O całym zajściu zdecydował się opowiedzieć dopiero po latach. Wcześniej był przekonany, że i tak nikt mu nie uwierzy.
Zwłaszcza, że po skandalu obyczajowym w seminarium odbył miesięczny pobyt w klasztorze, gdzie na polecenie biskupa został poddany psychiatryczno-psychologicznemu "testowi gejowskiemu", który miał na celu "określenie jego przydatności w duszpasterstwie, zwłaszcza w kontaktach z dziećmi i młodzieżą".