"Przerażony i porażony". Tak wygląda prawda o Duginie po śmierci córki
Najważniejszym politycznym wydarzeniem ostatnich dni pozostaje krwawy zamach, w którym zginęła córka kremlowskiego ideologa Aleksandra Dugina. Pojawią się kolejne wersje dotyczące tego, kto mógł to zrobić. Wersji jest wiele, tak jak wiele jest mitów na temat samego Dugina. A prawda o nim jest zupełnie inna. O rosyjskim radykale i możliwych konsekwencjach zamachu opowiada znawczyni spraw rosyjskich Anna Łabuszewska.
Przemek Gulda, Wirtualna Polska: Zaskoczyła cię informacja o zamachu na córkę Dugina, czy tego typu wydarzenia w dzisiejszej Rosji nie mogą już nikogo dziwić?
Anna Łabuszewska: Rosja prowadzi agresywną wojnę. Oficjalnie nazywa ją "operacją specjalną", mającą na celu obronę mieszkańców Donbasu, rzekomo narażonych na wyimaginowane represje ze strony Kijowa. Pełnoskalowa inwazja, rozpoczęta w lutym, miała przynieść Putinowi łatwe zwycięstwo, które można byłoby przekuć w poparcie społeczne dla jego wiecznych rządów. Kijów jednak obronił się i co więcej, nadal deklaruje gotowość dalszej walki i odrzuca propozycje kapitulacji. Sytuacja w Rosji staje się nerwowa – miało być inaczej.
Jak to miało wyglądać?
Putin obiecywał szybkie zwycięstwo, a teraz trzeba szybko redefiniować cele i zmieniać obuwie w locie. Z obozu radykalnych "patriotów" coraz częściej padają słowa krytyki pod adresem "zbyt miękkich" działań władz, wezwania do wzmocnienia armii, silnego uderzenia na Ukrainę, przykładnego ukarania jej za krnąbrność, pokazania Zachodowi, gdzie raki zimują. Ta partia wojny gardłuje i ma nadzieję na zdobycie dominującej pozycji i wpływu na podejmowane decyzje. W nerwowej sytuacji rodzą się nerwowe pomysły. Zamysł zamachu na ideologa odnowienia potęgi Rosji mógł się na tej fali zrodzić w czyjejś chorej głowie. Za mało wiemy o okolicznościach zamachu i powiązaniach Dugina, aby wskazać autorów planu.
No właśnie: która z coraz liczniejszych wersji odpowiedzi na pytanie: kto dokonał tego zamachu, jest dla ciebie najbardziej przekonująca?
Nie wiemy, kto dokonał zamachu. Przedstawiona przez FSB niespełna dwa dni po wydarzeniu wersja, że za zamachem stoją ukraińskie służby, nie wytrzymuje krytyki. Ukrainka Natalia Wowk rzekomo przysłana do Moskwy, w asyście 12-letniej córki, jako wykonawczyni diabolicznego planu nie wygląda poważnie. Zwłaszcza że nie da się np. obejrzeć, kto podłożył bombę pod samochód, bo szczęśliwie na parkingu nie działały kamery monitoringu. Podobnie obficie trociny sypią się z sensacyjnego oświadczenia Ilji Ponomariowa, eksdeputowanego Dumy, który od lat mieszka w Ukrainie, że zamach zorganizowała jaczejka Narodowej Partii Republikańskiej, mającej zapędy partyzantki antyputinowskiej.
Dlaczego to brzmi jak pusty żart?
O takiej organizacji nie słyszał żaden z ekspertów, którzy zajmują się badaniem działalności partii w Rosji. Ciekawa wydaje się natomiast sama próba zaanonsowania wejścia na scenę polityczną partyzantki, choć dowodów jej istnienia na razie brak. Wśród komentatorów rozważane są wersje zorganizowania zamachu przez FSB albo inną tajną służbę. Taki zamach mógłby być wykorzystany jako powód wzmożenia represji wobec przeciwników wojny albo do walki z "gołębim skrzydłem" władzy. Ale i co do wersji zaplanowanej śmierci "sakralnej ofiary" też jest mnóstwo wątpliwości.
To wszystkie podawane scenariusze?
Jest jeszcze w obiegu wersja, wskazująca na mafijny ślad. Daria miała paść ofiarą albo bossa mafijnego, z którym nie dogadała się co do forsy, albo zginęła na zamówienie którejś z grup wpływu na politycznej górze. To również wersja na obecnym etapie trudna do zweryfikowania.
Może warto więc spojrzeć na to z innej strony: kto na tym najbardziej zyska, kto będzie tym najgłośniej "grał"?
Jeszcze za wcześnie, by zobaczyć ewentualne zyski ewentualnych beneficjentów. W tej chwili grają tragedią pogrobowcy Żyrinowskiego, propagandyści kremlowscy, wszyscy ci, którzy chcą eskalacji wojny. Eskalacji militarnej, propagandowej, wszelkiej innej. Być może to właśnie był główny cel – głośny zamach na kogoś nie bardzo znanego i istotnego, który można rozdmuchać do rozmiarów apokalipsy. Być może celem nie była Daria, a jej ojciec, może oboje. Matactwa oficjalnego śledztwa zapewne nie ułatwią znalezienia odpowiedzi na to pytanie.
A jakie to wywoła skutki na płaszczyźnie oficjalnej polityki rosyjskiej i propagandy?
Zacytuję słowa Dmitrija Kisielowa, kapłana kremlowskiej propagandy telewizyjnej. Jego zdaniem krew Darii ma na rękach "reżim w Kijowie, wspomagany przez blok NATO na czele z Ameryką. Jaka powinna być odpowiedź Rosji? Z jednej strony bezkompromisowa denazyfikacja i demilitaryzacja Ukrainy. Bezkompromisowe działania. Jedność wewnątrz kraju. Dla nas ta tragedia stała się powodem, aby się zjednoczyć. Po to, aby stać się jeszcze silniejszymi. I aby odrzucić jakiekolwiek podwójne myślenie, które było charakterystyczne dla naszej inteligencji i co doprowadzało do wielkich tragedii".
To doskonałe streszczenie tego, co się gotuje w głowach decydentów i propagandystów: zniszczyć Ukrainę, skonsolidować rosyjskie społeczeństwo wokół przywódcy, wyeliminować tych, którzy nie chcą takiego rozwiązania - wszak inteligenci podejrzani o nielojalność nie mają miejsca w szeregu tych, co idą na bój. Można do tego jeszcze dodać słowa Leonida Słuckiego z LDPR, następcy Żyrinowskiego, który na uroczystości pożegnalnej Darii Duginy wołał: "Jedno państwo, jeden prezydent, jedno zwycięstwo". Brzmi to dość upiornie przez historyczne analogie.
Czy można się spodziewać nasilonych ataków, medialnych i realnych, na "nazistów" w różnych krajach?
Zmasowany atak propagandowy pod hasłem "Ukraińcy to naziści, Ukraina to państwo nazistowskie" trwa w rosyjskiej przestrzeni medialnej od bardzo dawna. Na tym motywie oparto długą kampanię nienawiści przeciwko Ukrainie na długo przed rozpoczęciem inwazji. To było długotrwałe przygotowanie ogniowe, pranie mózgów na wielką skalę. Teraz mamy dalszy ciąg tego serialu ze stale zaostrzającą się retoryką. I pod adresem Ukrainy, i pod adresem Zachodu.
Margarita Simonjan, szefowa telewizyjnej tuby propagandowej RT, nie omieszkała wskazać Estonii, gdzie wyjechała rzekoma sprawczyni zamachu, jako tego kraju, który nie zechce wydać przestępczyni w ręce Rosji. I zasugerowała, że "nasi profesjonaliści" zapewne chętnie obejrzą estońskie katedry. To miało być szelmowskie perskie oczko, puszczone do publiczności, która rozumie analogie do wyprawy oficerów GRU do Salesbury w celu otrucia nowiczokiem Siergieja Skripala.
W jednej z wersji wydarzeń w tle pojawia się pułk Azow, czy to oznacza, że Rosja będzie chciała wykorzystać zamach jako pretekst do krwawych rozliczeń?
Rosja nie szuka pretekstów do krwawych rozliczeń. Dokonuje ich na wielką skalę od początku wojny. To, że jeńcy z Azowa będą ofiarą rozprawy udekorowanej jako proces przed donieckim trybunałem, Moskwa sygnalizuje od dawna. Nie liczy się z głosem międzynarodowej opinii publicznej. To, co wydarzyło się w obozie w Ołeniwce: zainscenizowany atak na barak, w którym przebywali jeńcy i wskazanie strony ukraińskiej jako sprawcy, pokazuje, że Rosja jest w stanie posunąć się do zbrodni na jeńcach. Bez pretekstu.
Jak na zamach zareagowała Ukraina?
Oficjalnie Kijów zdystansował się od rosyjskich komunikatów o sprawstwie zamachu. Doradca prezydenta Mychajło Podolak powiedział: "Z wczorajszym wybuchem Ukraina oczywiście nie ma nic wspólnego, bo nie jesteśmy państwem przestępczym, jak Rosja, a tym bardziej państwem terrorystycznym".
Jak zareagowało rosyjskie społeczeństwo? Czy ta sytuacja rozgrzeje jeszcze bardziej nastroje antyukraińskie?
Po zamachu był ogromny szum w mediach społecznościowych. Część komentujących uległa propagandzie i powielała slogany o winie Kijowa, wzywała do odwetu, ale też duża część krytycznie odniosła się do oficjalnych komunikatów, podważając podawane wersje. Nastroje antyukraińskie są obecne wśród tych, którzy aktywnie wspierają wojnę i pragną pokonania państwa ukraińskiego. Trudno powiedzieć, czy takie nastroje przeważają, trudno powiedzieć, czy po zamachu jeszcze wzrosną. Mamy czas wojny, czas cenzury, czas kontroli, żadne socjologiczne pomiary nie pokażą prawdziwego poziomu poparcia czy dezaprobaty. Machina propagandowa działa skutecznie, więc jeśli dostanie zadanie podbicia antyukraińskich nastrojów, to będzie biła w ten bęben.
Kim jest Dugin, kim była jego córka?
Zacytuję to, co napisałam na moim blogu "17 mgnień Rosji":
"Kim była Daria? Absolwentką filozofii, ukończyła MGU w 2014 r. To był rok wyjątkowy – rok aneksji Krymu i zdecydowanego antyzachodniego zwrotu w polityce Kremla. Daria stała się bliską współpracowniczką swojego papy. Wypowiadała się jako komentator w drugorzędnych mediach w duchu ideologii eurazjatyzmu, propagowanej przez Dugina. Podpisywała swoje teksty Daria Płatonowa, co miało być jej hołdem dla Platona. W ostatnim czasie dała się poznać jako zajadła przeciwniczka państwa ukraińskiego, zwolenniczka wojny rozpętanej przez Putina w Ukrainie, głosicielka rychłego upadku Zachodu jako cywilizacji.[…] Dugina ściśle współpracowała z wydawnictwem Czarna Sotnia. Wydawnictwo zapowiadało, że jesienią ukaże się jej książka pod tytułem 'Książka Z' – zbiór opowiadań o wojnie w Ukrainie".
W 2014 r. Aleksandr Dugin miał swoje pięć minut, Kreml pozwolił mu nawet kilka razy wystąpić w najważniejszych publicystycznych programach telewizyjnych (choć z drugiej strony właśnie w tym roku Dugin został wyrzucony z MGU, gdzie był wykładowcą od 2008 r. To też ciekawe, że był profesorem prestiżowej uczelni, choć nie miał odpowiedniego wykształcenia, ukończył tylko zaocznie inżynierię melioracyjną na prowincji).
Jego teorie o konieczności odbudowy "ruskiego miru" jako fundamentu potęgi Rosji pasowały do bieżących celów politycznych rosyjskich władz. Ale ten przebłysk telewizyjnej aktywności nie trwał długo. Dugin wrócił do uprawiania swoich konserwatywnych grządek na uboczu i lansowania własnego wizerunku jako nieformalnego ideologa Kremla, mającego wpływ na myślenie samego Putina.
Rzeczywiście nim był? Jakie było jego realne znaczenie w życiu publicznym Rosji?
Ten mit zyskał popularność wśród zachodniej publiczności, która widziała w Duginie nowe wcielenie Rasputina. Bezpodstawnie. Analiza hierarchii i zadań oraz stosunków panujących na Kremlu nie potwierdza, że Dugin był tam kiedykolwiek postacią nadającą ton tworzeniu koncepcji. Choć to, co mówił i pisał, pasowało Putinowi jako tło obrazka.
W skrócie i uproszczeniu eurazjatyzm Dugina to geopolityczna walka pomiędzy "państwami morza", czyli Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią a "państwami lądowymi" - to Rosja i państwa Wschodu. W rozważaniach na temat ideału państwa Dugin odwoływał się do pojęcia zgodnych współbrzmień "symfonii władz cerkiewnych/kościelnych i świeckich", wskazywał monarchię jako idealną formę rządów. No i potrafił grać na ezoterycznych ciągotkach gospodarza Kremla. Ale to nie sprawiło, że pojmał go kiedykolwiek w swe sieci. Według krytyków Kremla Dugin jest co najwyżej "obsługą triumfującego czekizmu-putinizmu". Dugin miał zawsze swoje poletko, swoich słuchaczy i także swoje wpływy, ale pełnił rolę służebną, nie był decydentem, podporządkowywał się, szukał i nadal szuka swojego miejsca na scenie politycznej.
Co Dugin zrobi teraz? Wycofa się z życia publicznego czy powróci jeszcze bardziej zajadły i radykalny?
Dugin i przedtem był zajadły i radykalny. Teraz przeżywa osobistą tragedię – córka była jego oczkiem w głowie. Ktoś wrzucił do sieci jego zdjęcie, gdy stoi w pobliżu płonącego samochodu córki. Jest przerażony i porażony.
Wydał oświadczenie: "Ona nigdy nie wzywała do przemocy i wojny. Była wschodzącą gwiazdą na początku swej drogi. Wrogowie Rosji ją podle, cichcem zabili… Ale rosyjskiego narodu nie złamią nawet takie ciosy. Musimy zwyciężyć, innego wyjścia nie ma. Na ołtarzu tego zwycięstwa złożyła swe młode życie moja córka. Odnieście zwycięstwo, bardzo o to proszę!". To nie żałobny rapsod, a płomienna odezwa do zbrojnych hufców.
Czy w najbliższym czasie w Rosji można się spodziewać kolejnych krwawych wydarzeń tego typu?
Wrócę do tego, co powiedziałam na początku: Rosja prowadzi agresywną wojnę. I nie osiąga w niej stawianych celów, w każdym razie nie osiąga ich w zakładanym tempie i w wymaganej skali. To powoduje ruchy tektoniczne na rosyjskiej scenie politycznej. Wiele rzeczy dzieje się zakulisowo, więc niespodzianki mogą się zdarzyć.
Kontrowersyjny ambasador zostanie w Polsce? Odpowiedź z MSZ
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski