Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:00

Krew, Semen i Grafoman

Krew, Semen i GrafomanŹródło: Elibri
d3nih0n
d3nih0n

Pośród łąk umajonych, pośród lasów zagrzybionych, pośród wód, łuską lśniących, gdzie na wschodniej stronie świata, dycha nadal egzorcysta, choć Kostucha przy nim blisko... Tam, daleko od szosy, współczesnych problemów i grozy egzystencji, toczy się dalej historia przeinaczona przez Wielkiego Grafomana. Historia o chłopie w gumiakach i ortalionach niczym królewskich szatach, umiejętnościach prosto z książek fantasy i niezbyt wygórowanych pragnieniach. Ot napić się, zjeść, pogadać ze znajomymi, przepędzić cokolwiek kogoś kłonicą, postraszyć dwururką, albo dla świętego spokoju upić na śmierć własnym produktem. Co by jeszcze zobaczyć kawałek świata, dać w dupsko „neandertalom” i pouczyć kilku archeologów.

Nie wiadomo tylko czemu dusza naszego szaleńca, nagle taka czysta się zrobiła? Destylowana? Może to przez mało ciekawe gromady nawiedzające go w domu, a może to przez podróże? Bo Jakub, syn Pawła, Wędrowycz dużo coś ostatnio podróżuje. Przyzwyczaił nas do swojej fantazji w Kronikach i magii w Weźmisz czarno kure, i nawet wędrującej przeszłości: Czarownik Iwanow. Tym razem zaprosił nas w przyszłość i przeszłość. Porozmawiał z Kostuchą, zajął się wigilijną tradycją. Przypomniał opowieści o garncach złota, gadających głowach czy yeti. Wędrowycz ukulturalnił się też w operze oraz odświeżył znajomość z krasnoludkami i innymi bajkowymi nadobnościami, a nawet, cóż...

Nasz Jakub stał się godnym następcą Frankensteina. I to jest chyba w tych dwudziestu trzech opowiadaniach najgenialniejsze. Że Jakub mimo wszystko się rozwija, stwarzając własne twory. Ale jednocześnie... jednocześnie Jakub wydaje się być znudzony i monotonny. Jego niektóre opowieści i przygody są niedopełnione, jakby ciągle miał nadzieję, że wróci w te miejsca. Może dlatego tak wiele podróżuje? A może zwyczajnie postanowił oddać glos Semenowi? Może w łagodny sposób, w końcu równie ślepemu przyjacielowi, postanowił oddać trochę splendoru?

Czwarta część przygód zakały świata i głównego menela narodu, czyli jedynego sprawiedliwego, jest krwawa i słabsza niż poprzednie opowiadania. Braknie miejscowego kolorytu, który Wielki Grafoman postanowił zmienić na rzecz orientalnych przygód. Jednakże mamy nadzieję, że Jakub wróci. I to oby jak najszybciej w starej, dobrej formie. Może ta cała Norwegia, mimo własnej miłości autorki tej recenzji do fiordów i reniferów, da autorowi w końcu popalić i zapragnie on znowu zanurzyć się w swojskie, jakże barwne klimaty. Wdepnie w pierwszy krowi placek, zaciągnie się świeżym powietrzem i westchnie: „Jestem w domu”? A wraz z nim wróci nasz niepowtarzalny dziadek?

d3nih0n
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3nih0n