"Kraina lodu. Tom 3 – Ukryta moc": Trudna sztuka wybaczania [RECENZJA]
Wprawdzie „Ukryta moc” nie dorównuje poziomem filmom Disneya, ale młodzi wielbiciele „Krainy lodu” i tak powinni być usatysfakcjonowani kolejnym spotkaniem z ulubionymi bohaterami – nawet jeśli tym razem pierwszoplanowa rola przypada nowej postaci.
Już na pierwszych kadrach możemy się przekonać, że rudowłosej Heddzie nie brakuje ani odwagi, ani bujnej wyobraźni. Widzimy, że ta mieszkająca w sierocińcu dziewczynka naprawdę świetnie daje sobie radę w trakcie wspinaczki po pokrytym śniegiem i lodem zboczu. Wkrótce dowiadujemy się również, że często opowiada ona różne niestworzone historie o przygodach, których w rzeczywistości oczywiście nie przeżyła. No cóż, z tego powodu inne dzieci w najlepszym razie żartują sobie z Heddy, ale jesteśmy też świadkami tego, że pewna dwójka – Sara i Arn – potrafi być dla niej wyjątkowo niemiła.
Niewątpliwie sporo radości dają zaś dziewczynce zabawy z bałwankiem Olafem. A Hedda będzie czuć się jak w siódmym niebie, kiedy – za sprawą śnieżnego przyjaciela ora Kristoffa – zostaje zaproszona przez księżniczkę Annę na królewską kolację do zamku Arendelle. Z przyjemnością obserwujemy, jak wszyscy w sierocińcu pomagają bohaterce przygotować się do tej wizyty, ciesząc się wraz z nią z zaszczytu, jaki ją spotkał. Niestety dziewczynka tam nie dociera, a winę za to ponoszą Sara i Arn. Co gorsza, Hedda decyduje się uciec i udaje się do Zakazanej Krainy, aby udowodnić wszystkim, że jest naprawdę odważna.
Trudno byłoby się nie przejąć losem dziewczynki, która samotnie przemierza odludny obszar, na którym panują niezwykle trudne warunki atmosferyczne i wyjątkowo często schodzą potężne lawiny. Wkrótce obserwujemy więc, jak na poszukiwania Heddy wyrusza kilka grup poszukiwawczych. Pierwszą z nich tworzą Kristoff i Anna oraz Sven, drugą Elsa i Olaf, ale pewnym zaskoczeniem może być skład trzeciej. Otóż popełnione błędy chcą odkupić Sara i Arn, więc na własną rękę próbują odnaleźć zaginioną. Szybko się jednak okazuje, że w tym przypadku obecność dzieci jest raczej kłopotem niż pomocą…
W „Ukrytej mocy” będziemy więc świadkami wielu trzymających w napięciu scen, a bohaterowie będą musieli sobie poradzić nie tylko z rozmaitymi niebezpieczeństwami, ale również z własnymi emocjami. Okazuje się też, że to drugie wyzwanie może być równie trudno jak to pierwsze, ale zawsze warto spróbować zmienić się na lepsze. Rozwój wydarzeń i przemiany zachodzące w bohaterach są może nieco zbyt łatwe do przewidzenia, ale dzieciom nie powinno to przeszkadzać. Co istotne, nie można mieć specjalnych zastrzeżeń do warstwy graficznej, która skutecznie przyciąga wzrok młodych czytelników. A wszystko to razem sprawia, że album ten okazuje się całkiem atrakcyjną lekturą.