Stołeczni mecenasi noszą zegarki w cenie dobrego samochodu, pani premier – trzynastocentymetrowe czarne szpilki, u władzy jest konserwatywna prawica, ale to tylko niewielka zmiana retoryki, bo za sznurki i tak, jak zwykle, pociągają weterani tajnych służb. Witajcie w naszej bajce? Jednak niezupełnie. Wszystkie wydarzenia są starannie datowane, w powieściowej rzeczywistości toczą się w roku 2009, a zatem trylogia Tomasza Sekielskiego o tropieniu Kruka rozgrywa się w rzeczywistości alternatywnej, choć zapewne niezbyt dawno odgałęzionej od naszej.
Kruk to rosyjski superszpieg, ulokowany gdzieś na szczytach władzy. Gra idzie o odkrycie jego tożsamości, czyli wywołanie – albo udaremnienie - politycznego trzęsienia ziemi o sile tsunami, a równolegle – o „skrzynie Saddama”, wywiezione za cenę krwi z Bagdadu, a wypełnione złotymi artefaktami ze złupionych muzeów i czymś jeszcze cenniejszym od złota. Byłby to zatem materiał na zapierający dech w piersiach thriller polityczny, gdyby autor nie był doświadczonym dziennikarzem, a zatem kimś, kto pewnie dość już napatrzył się z bliska na postacie z pierwszych stron gazet, by przekonać się, że próżno pośród nich szukać kogoś na miarę postaci z Forsytha i Ludluma.
Bohaterowie powieści są zatem przygnębiająco do siebie podobni, zapewne jak w życiu, ale po protagonistach political fiction spodziewalibyśmy się czegoś więcej. Wszystkie kobiety, nawet te po pięćdziesiątce, mają nieodparty sex-appeal i nie zawahają się go użyć. Nieszczęśni weterani wywiadu i polityki, z rzadkimi włosami, gęstymi wąsami i wystającymi brzuchami, omotani w parę sekund, nie zdążają nawet zauważyć, że panie bywają też inteligentne…
Panom zdarza się być szantażowanym, w ten sam, łatwy do przewidzenia sposób, na co reagują dość letnio, nic dziwnego więc, że i czytelnik nie gryzie paznokci… Niemal wszyscy bohaterowie, bez względu na płeć, wiek i stanowisko, klną dosadnie, genitalnie i zadziwiająco monotonnie (w alternatywnej rzeczywistości krewni i znajomi pędzącego królika oraz przyjaciele sowy byli znacznie bardziej kreatywni). Jedzą za to smacznie i ze znawstwem, są też wyrafinowanymi gadżeciażami. Uczciwy dziennikarz, zamierzający wywrócić do góry nogami scenę polityczną, ma bardzo dużo determinacji i bardzo dużo niewidzialnych wrogów, którzy w trzecim tomie znęcają się nad nim nieustannie, psychicznie i fizycznie, a na końcu jest wielkie „bum” i pewne szanse na kontynuację.
*Mam nadzieję, że nie zdradziłam zbyt wiele. Książkę polecam wyznawcom teorii spiskowych, łowcom aluzji, smakoszom oraz miłośnikom drogich zegarków. *