Gdyby zrobić sondę z pytaniem, kim był Aleksander Tansman, zapewne niewielu Polaków udzieliłoby prawidłowej odpowiedzi. Trochę lepsze wyniki byłyby może w Łodzi, gdzie od 1996 roku odbywa się Międzynarodowy Konkurs i Festiwal Indywidualności Muzycznych jego imienia, ale ten polski współtwórca neoklasycyzmu w muzyce światowej ciągle pozostaje zbyt mało znany w swojej ojczyźnie. Obawiam się, że sytuację tę tylko w niewielkim stopniu poprawi ukazanie się książki „W 89 lat dookoła świata. Aleksander Tansman u źródeł kultury i tożsamości” Wojciecha Wendlanda - przede wszystkim dlatego że dla celów popularyzatorskich ma ona zbyt naukowy charakter.
Zgodnie z tytułem i założeniami przedstawionymi przez autora „W 89 lat dookoła świata” nie miało być tradycyjną biografią, lecz „próbą uchwycenia fenomenu życia i dzieła Aleksandra Tansmana, swoistym historyczno-topograficznym studium kultury”, gdzie droga twórcza kompozytora miała być opisana w kategoriach podróży. Nie do końca oddaje to rzeczywistą zawartość książki, gdyż znaczną jej część Wojciech Wendland poświecił na przedstawienie przyczyn nieuwzględniania przez wiele lat Aleksandra Tansmana w historii polskiej muzyki. Okazuje się, że początki takiego podejścia znajdują się jeszcze w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Z racji swojego żydowskiego pochodzenia oraz kierunku poszukiwań muzycznych bohater „W 89 lat dookoła świata” nie pasował bowiem do koncepcji „nowej muzyki narodowej”, za której wzór uznawano dzieła Karola Szymanowskiego. Efektem tego było to, że chociaż utwory Aleksandra Tansmana wykonywano wtedy naprawdę często na całym świecie, to w kraju kontakt z jego twórczością był możliwy
jedynie sporadycznie. Sytuacja ta nie uległa znaczącej poprawie także po II wojnie światowej, gdyż twórczość Aleksandra Tansmana nie przystawała do wzorców socrealistycznych, a przebywanie kompozytora na emigracji również nie mogło przychylnie nastawić do niego nowej władzy w naszym kraju. Wprawdzie jeszcze w okresie Polski Ludowej pojawiały się głosy postulujące przywrócenie Aleksandrowi Tansmanowi należnego miejsca w historii polskiej muzyki, ale mimo że po 1989 roku klimat był znacznie bardziej temu sprzyjający, trudno byłoby uznać, że proces ten już się zakończył sukcesem. W tym miejscu należy jeszcze zaznaczyć, że Wojciech Wendland w swojej książce dość szczegółowo przedstawił dzieje polskiej dwudziestowiecznej muzykologii i krytyki muzycznej, co z kolei spowodowało, że momentami wywody te znacznie oddaliły się od głównego tematu „W 89 lat dookoła świata”.
Osobom zainteresowanym przede wszystkim biografią i twórczością Aleksandra Tansmana powinny więc bardziej przypaść do gustu rozdziały poświęcone pobytowi kompozytora w Ameryce oraz jego tournée dookoła świata. Wojciech Wendland prezentuje nam tutaj zarówno liczne grono wybitnych postaci, z którymi w tym okresie miał kontakt bohater książki, jak i opisuje rozmaite barwne zdarzenia z jego udziałem (na przykład zakup trumny do przewiezienia bagaży z okupowanej Francji). Wreszcie autor nieco miejsca poświęca również na omówienie, jak kompozytor postrzegał na przykład własną twórczość czy istotę sztuki.
Niewątpliwie „W 89 lat dookoła świata” może liczyć na uwagę ze strony raczej niezbyt licznej grupy czytelników, którym już wcześniej coś mówi nazwisko bohatera książki. Nie zmienia to faktu, że może to być interesująca lektura dla osób, które interesują się życiem i dorobkiem twórczym Aleksandra Tansmana - o ile nie zniechęci ich naukowy, a zarazem trochę dygresyjny sposób pisania Wojciecha Wendlanda. Z pewnością mocną stroną tej publikacji są zaś zamieszczone w niej starannie dobrane fotokopie dokumentów źródłowych oraz fotografie z różnych okresów życia kompozytora.