Jest reakcja na polskie oburzenie. Zatwierdzono zmianę
Opublikowany w Stanach artykuł "Historycy atakowani za badanie roli Polski w Holokauście" wywołał gorącą dyskusję w Polsce. Do redakcji "New Yorkera" oficjalny list z wyrazami oburzenia wystosowała polska ambasada w Waszyngtonie. Jak wiemy z oświadczenia, Mashy Gessen grożono nawet śmiercią. Krytyka wpłynęła jednak na decyzję wydawcy o wprowadzeniu zmian w tekście.
W piątek 26 marca amerykański tygodnik "The New Yorker" opublikował kontrowersyjny tekst Mashy Gessen. Punktem wyjścia artykułu pt. "Historycy atakowani za badanie roli Polski w Holokauście" był wyrok wydany przez Sąd Okręgowy w Warszawie, który uznał, że Jan Grabowski i Barbara Engelking naruszyli pamięć o zmarłym Edwardzie Malinowskim.
Tytułową tezę potwierdzać także miały historie socjologa Jana Tomasza Grossa, oraz byłego dyrektora Muzeum Polin, Dariusza Stoli. Zdaniem Gessen żyjące pokolenie wciąż czuje się uwikłane w zbrodnie swoich przodków, co wpływa na decyzje polityczne. "Aby uniewinnić naród z morderstwa trzech milionów Żydów, polski rząd posunie się nawet do ścigania naukowców za zniesławienie" - czytamy na łamach "New Yorkera" i właśnie to zdanie wywołało ogromne emocje.
Zobacz: Niemiecki historyk odkrył tajemnicę Hitlera. Nieznane dotąd listy
Treść artykułu oburzyła m. in. Piotra Cywińskiego, dyrektora Muzeum Auschwitz-Birkenau, który stwierdził, że opublikowany w amerykańskich mediach tekst zawiera wiele "kłamstw i zniekształceń". Cywiński podkreślił, że "sprowadzenie całej Polski do historii kolaborantów, szantażystów, donosicieli czy morderców jest historycznym kłamstwem".
W podobnym tonie do wypowiedzi Gessen odniósł się także Komitet Żydów Amerykańskich na Europę Środkową: "twierdzenie, że Polska rozumiana jako wspólnota etnicznych Polaków i państwo polskie są winne śmierci 3 mln Żydów jest wypaczeniem Holocaustu" - napisano w ich oświadczeniu.
Zdecydowanie zareagował także Polski MSZ. Polska ambasada w Waszyngtonie, nie kryjąc oburzenia, zażądała usunięcia artykułu Gessen ze strony internetowej redakcji. Zaznaczyła też, że swoje dalsze kroki uzależnia od reakcji "New Yorkera".
Redakcja zdecydowała się jednak tylko na zmiany w tekście: "Artykuł został zaktualizowany w celu wyjaśnienia kwestii śledztwa wobec Jana Tomasza Grossa. Podtytuł został zaktualizowany w celu uwzględnienia odniesienia do nazistowskiej okupacji Polski i dokładniejszego opisu potencjalnych zagrożeń prawnych dla naukowców", czytamy w nocie edytorskiej.
"Prawo i Sprawiedliwość, podobnie jak inne współczesne ruchy autokratyczne, obiecuje przywrócić społeczeństwu utracone poczucie samorozumienia i przypomnieć starą i wygodną opowieść o Polsce jako 'szlachetnej ofierze''"– twierdzi Gessen i zestawia sprawę polskich historyków z procesem rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, który z kolei został oskarżony o obrazę weterana II wojny światowej. W obu przypadkach sądowe pozwy złożyli potomkowie, uznający, że ich przodkowie zostali zniesławieni.
"Wiele osób i instytucji reagujących na mój tekst postanowiło zignorować reguły logiki. Dało mi to przedsmak intelektualnego klimatu, w jakim żyją polscy badacze Holokaustu" - pisze w specjalnym oświadczeniu na Facebooku Masha Gessen. Wspomina także o lawinie hejtu, w tym również groźbach śmiertelnych pod swoim adresem.
Masha Gessen jest autorem książek o tematyce społeczno-politycznej ("Słowa skruszą mury. Pussy Riot", "Będzie to co było. Jak totalitaryzm odradza się w Rosji", "Putin. Człowiek bez twarzy"). Ma korzenie żydowskie. Jako osoba niebinarna aktywnie działa na rzecz społeczności LGBT.