Kapucyn – recenzja komiksu wyd. Nagle!
Z pozoru komiks dla dzieci, ale pozory mylą. Psychodelia rodem z komiksowego podziemia i niezależnych zinów? Też nie do końca. Jedno, co na pewno można napisać o "Kapucynie", to że jest komiksem nietuzinkowym i wartym poznania bez względu na preferencje.
Pierwszy kontakt z "Kapucynem" może budzić zdziwienie i zaskoczenie. Z jednej strony fabuła zapowiada baśniową historyjkę osadzoną w świecie Króla Artura, Merlina itd. Ot, lekkie fantasy dla młodszego czytelnika. Z drugiej, cała warstwa graficzna wymyka się prostej kategoryzacji. Kreska jest groteskowa, "brzydka", miejscami niepokojąca i psychodeliczna (wydawca opisuje komiks jako "psychodeliczna mieszanka klasycznego rycerskiego eposu i Oliviera Twista").
Ale im dalej w las, tym "Kapucyn" robi się coraz ciekawszy i mniej oczywisty. "Dziecięca" fabuła przybiera kształt mrocznej, brutalnej opowieści o tytułowym synu niezwyciężonego rycerza, któremu nagle cały świat legnie w gruzach. Kapucyn wraz z matką musi uciec z zamku i rozpocząć nowe życie w obskurnej chacie, co dla młodego panicza jest nie lada szokiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co po "Barbie"? W kinach nie będzie nudy
Kapucyn postawiony pod ścianą (koniec życia w luksusie i poleganiu na sługach, musi zacząć pracować) nie zamierza się poddać i zaczyna knuć, jak zarobić, żeby się nie narobić. Zbaczając na ścieżkę nieprawości, Kapucyn szybko odnosi pierwsze sukcesy, ale ma to swoją cenę. Dość powiedzieć, że beztroski i rozkapryszony chłopiec staje się bezwzględny i żądny zemsty. Nie oznacza to zero-jedynkowej przemiany – ewolucja bohatera została tu świetnie przedstawiona i wpleciona w serię niesamowitych i zaskakujących przygód.
Polskie wydanie "Kapucyna" od Nagle! to zbiorczy tom (320 stron w twardej oprawie), zawierający wszystkie trzy części tej niezwykłej opowieści. Autorką jest urodzona w Bunos Aires Florence Dupré la Tour, która zaskakuje czytelnika na każdym kroku. "Kapucyn" ma bowiem w sobie dużo z komiksu dla dzieci, a jednocześnie ostro skręca w brutalne i wulgarne rewiry. Daje to zaskakującą i wciągającą mieszankę bez taniej prowokacji (wszystko jest tu świetnie pomyślane i służy "czemuś"), od której trudno się oderwać.