Japoński wachlarz Joanny Bator stanowi dla mnie wytłumaczenie, dlaczego od pewnego czasu nie czytam prozy. Książka od pierwszej strony urzekła mnie. Jest to z jednej strony tradycyjny zapis wyjazdu w teren antropologa, z drugiej zaś pamiętnik z podróży, zbiór literackich obrazków z Japonii. Bator, która w Japonii spędziła jedynie dwa lata, nie pozwoliła sobie na próbę syntetycznego opisu kraju. Autorka wybrała sobie kilka sfer życia Japończyków, które uznała za tak zajmujące, by warto je było przedstawić polskim czytelnikom. Z tych zapisków wyłania się obraz kultury niezwykle hermetycznej. Co i kolei rodzi wątpliwość, czy ludzie są do siebie tak podobni, a różnice między nami są rzeczywiście niewielkie? Oczywiście komponentem każdej kultury jest konieczność odróżnienia się od innych kultur, co rzecz jasna nie wyklucza zapożyczeń czy wzajemnego przenikania się. Zasada ta świetnie sprawdza się w przypadku Japonii właśnie. Kraj zafascynowany Zachodem, w którym obiektem pożądania są blond włosy, a furorę
robią anglojęzyczne napisy na koszulkach, w którym jednocześnie trudno odnaleźć osobę posługującą się językiem angielskim lub natrafić na informacje turystyczne w którymś z języków europejskich.
W tego typu publikacjach szczególnie cenie sobie te informacje, które zmieniają moje spojrzenie na otaczającą rzeczywistość, bądź przynoszą zupełnie nieznane mi dotąd wiadomości. Japoński wachlarz cudownie zaspokoił to pragnienie. Jednakże tym, co ucieszyło mnie najbardziej to cudowny język – wspaniały talent Joanny Bator w nazywaniu doświadczeń nieprzekładalnych na inny kod. Myślę tu zwłaszcza o prezentacji japońskiej kuchni i japońskiego smaku. Autorka jest mistrzynią w oddawaniu wrażeń smakowych. Jej opisy finezyjnego smaku sushi są tak sugestywne, że miałam wrażenie, że czuję na języku smak azjatyckich przysmaków.
Japoński wachlarz odebrałam jako hołd dla heterogeniczności kultury. Jest to heterogeniczność zwyczajna, wręcz oczywista, ale zarazem nieujarzmiona, budząca stałe zdziwienie. Jest to o tyle ważne w czasach, gdy świat gwałtownie się zmniejszył i nagle stajemy w obliczu reprezentantów kultur diametralnie różnych od naszej: ciągle i na nowo uczymy się więc dostrzegać w tym wielką wartość, Innego traktować z szacunkiem. Także dlatego, że każdy z nas w każdej chwili tym Innym może się stać. I w tym właśnie widzę największą wartość książki Joanny Bator.