Jak poderwać bóstwo, czyli wspomnienia ciał niewieścich admiratora
Kiedy chłopiec myśli o przyszłości, czasem pragnie być piratem lub rycerzem, ci bardziej twardo stojący na ziemi marzą o karierze żołnierza, policjanta lub strażaka. Dziewczynki, z tego, co zauważyłem, zazwyczaj chcą być księżniczkami albo przedszkolankami. Kiedy chłopcy stają się mężczyznami, często porzucają marzenia o lśniącej zbroi i czarnej banderze gdzieś u progu biura, wtłoczeni w brutalną prozę życia, zaś jedyną kopią, jaką będą dzierżyć jest kartka wyciągnięta z kserografu. Jasper Jackson nie chciał skończyć jak tysiące mu podobnych młodych ludzi, zaprzęgnięty do kieratu praca-dom tylko po to, by kupić sobie parę niepotrzebnych gadżetów i zaszpanować przed zazdrosnymi sąsiadami. Pragnął robić coś niebanalnego.
Od najmłodszych lat wydawało mu się, że doskonale wiedział, co jest w życiu dobre – nie interesował go sport, zabawy z kolegami, szkolne przepychanki mające na celu wybranie samca alfa, on był ponad to, wszak bardzo wcześnie pojął, co mężczyźnie sprawia największą przyjemność. Jego pasją była bowiem płeć przeciwna, a że oddawał się jej z zapałem i niegasnącą gorliwością, przez jasperowe łóżko przetoczyło się już, jak sam twierdził, pół Londynu. Z czegoś jednak trzeba żyć, a przecież dość trywialne, acz przyjemne hobby winna zrównoważyć ze wszech miar niebanalna profesja, na przykład... kaligrafia. Warto wspopmnieć, że Jasper Jackson, sybaryta i lekkoduch, nie dość, że był mistrzem podrywania, to jeszcze należał do tuzów kaligrafii, co zapewniało mu godziwy byt. Ponoć aby czerpać zysk z tej profesji należy podpisać pakt z diabłem, ale cóż to dla Jaspera? Można wszak układać się i z samym czartem, jeśli efektem będą, dobrze płatne zlecenia, takie, jak na przykład wykaligrafowanie trzydziestu wierszy z
Pieśni i sonetów Johna Donne’a. Życie zawodowe kwitło więc, aż miło, prywatnie zaś ów Don Juan powoli zaczął się ustatkowywać, już rok trwał w związku z jedną kobietą, Lucy. Dwanaście miesięcy to jednak stanowczo zbyt długo, zwłaszcza, że na horyzoncie pojawiła się równie ponętna, co bezpruderyjna Cecile. Zresztą co tam Cecile, Lucy, Annette czy Selina, w ogródku przed pracownią Jaspera opalał się nieziemski anioł, ucieleśnienie marzeń, istne bóstwo! Kiedy kaligraf ją zobaczył, natychmiast zdał sobie sprawę, że śliczna Madeleine będzie jego ostatnią kobietą, to właśnie z nią pragnie od tej pory żyć, a może nawet stworzyć rodzinę. Wystarczyło tylko ją zdobyć, ale przecież z tym akurat londyński Casanova nie powinien mieć najmniejszych problemów.
Wydawało mnie się, że debiut powieściowy Edwarda Docxa Mistrz kaligrafii będzie zwykłą, lekką komedią romantyczną, która zginie gdzieś w gąszczu bliźniaczo podobnych dziełek, zaś w ewentualnej ekranizacji obsadzi się jak zwykle Hugha Granta. Jak się okazało, myślę, że wrzucenie książki Docksa do tej szufladki byłoby odrobinę krzywdzące, zaś moim zdaniem etatowy, niezbyt rozgarnięty brytyjski podrywacz zupełnie nie pasowałby do roli Jaspera. Powieść podzielona jest na trzydzieści rozdziałów noszących tytuły kolejnych utworów Donne’a. Jasper, kaligrafując owe strofy, dogłębnie je analizuje i bardzo celnie odnajduje analogie pomiędzy własnymi losami a poezją autora słów: „nigdy nie pytaj, komu bije dzwon; bije on tobie”. Zresztą postać owego twórcy była mu ze wszech miar bliska, wszak Donne „wiódł życie nie rozpustne, wszelako nader przyjemne, wielki dam admirator” – ecce homo, wzór do naśladowania! Analiza wierszy barokowego poety jest zatem przeplatana opisami zabawnych perypetii Jaspera, zaś Docx odkrywa
przed nami również arcyciekawe arkana kaligrafii, niuanse doboru materiałów, styli, czcionek i zdobień. Znajdziemy tu również interesujące, nierzadko cierpkie i ironiczne spostrzeżenia na temat londyńskiej socjety, tej specyficznej mieszanki snobów i zadufanych w sobie dorobkiewiczów. Mistrz kaligrafii jest przeto zabawną historią niepoprawnego Don Juana, który po raz pierwszy w swojej barwnej karierze stracił głowę dla kobiety, ale i zarazem powieścią o poezji i fascynującej sztuce kaligrafii. Jakby to banalnie nie zabrzmiało, to również książka o zazdrości, rozkoszy zemsty i o poszukiwaniu tej wspaniałej, rozsławionej przez romantyków miłości, niekoniecznie związanej li tylko z łóżkowymi rekordami.