Jak nazistowscy zbrodniarze uciekali przed karą
Ze swastyką ku słońcu
A jednak są miejsca, gdzie karząca ręka sprawiedliwości nie sięgnie. Choć od zakończenia wojny minęło już siedemdziesiąt lat, na ogłaszanej co roku przez Centrum Szymona Wiesenthala liście nazwisk poszukiwanych nazistowskich zbrodniarzy znalazło się dziesięć osób.
A jednak są miejsca, gdzie karząca ręka sprawiedliwości nie sięgnie. Choć od zakończenia wojny minęło już siedemdziesiąt lat, na ogłaszanej co roku przez Centrum Szymona Wiesenthala liście nazwisk poszukiwanych nazistowskich zbrodniarzy znalazło się dziesięć osób.
Od kwietnia, kiedy opublikowano aktualne informacje, trochę się jednak pozmieniało. Zmarł oskarżany o ludobójstwo Wołodymyr Katriuk, a pod koniec maja rozpoczął się proces Oskara Gröninga, strażnika z Auschwitz. Co roku owa lista jest coraz krótsza, ale nie każdy z podejrzanych trafia przed oblicze sądu. Pytanie nie brzmi jednak, czy uda się ich złapać, zanim umrą przed dobiciem do setki, ale czemu w ogóle dano im uciec.
Na okładce książki "* Zbiegli naziści. Jak hitlerowscy zbrodniarze uciekli przed sprawiedliwością*" Gerarda Steinachera opisane przez niego historie wydawca porównuje z książkami sensacyjnymi Fredericka Forsytha. I nie jest to zwyczajowa marketingowa wata.